Do stołecznych barów trafiło mięso z psów? Sanepid zajął się sprawą
Powiatowa Inspekcja Sanitarna w Piasecznie zajęła się zabezpieczonym przez Straż Graniczną podejrzanym mięsem, które zostało znalezione w czterech sklepach należących do Wietnamczyków w podwarszawskiej Wólce Kosowskiej.
2014-12-01, 14:48
W sobotę Straż Graniczna przeprowadziła kontrolę legalności pobytu w Polsce cudzoziemców zatrudnionych m.in. w sklepach znajdujących w Wólce Kosowskiej. Podczas działań funkcjonariusze zwrócili uwagę na żywność przechowywaną i sprzedawaną w złych warunkach sanitarnych. Strażnicy zabezpieczyli blisko tonę mięsa.
Sprawą zajął się Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Piasecznie. Jego dyrektor Henryk Mędykowski powiedział, że obecnie trwa wyjaśnianie z właścicielami sklepów legalności zabezpieczonego mięsa. - Sprawdzamy dokumentację. Sprawa nie jest prosta, producent i właściciel towaru wprowadzanego do obrotu musi nam udowodnić legalność i jakość tego mięsa - dodał.
Zaznaczył, że jeśli zostaną stwierdzone nieprawidłowości, właściciele sklepów zostaną ukarani grzywnami. Mogą one wynieść od kilkuset do nawet tysiąca złotych. Nielegalne mięso - zgodnie z procedurami - zostanie natomiast zutylizowane.
Wcześniej informowano, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że część zabezpieczonego mięsa, to mięso psów. Według informacji Polskiej Agencji Prasowej ze źródeł zbliżonych do inspekcji, wątpliwości mogła budzić jedna tusza, która była przeznaczona do użytku własnego. Z kolei osoby zbliżone do SG, z którymi rozmawiała PAP są zdania, że podejrzanego mięsa było więcej, część była już przygotowana do sprzedaży.
W sobotę rzeczniczka nadwiślańskiego oddziału SG Dagmara Bielec-Janas informowała, że żaden z czterech sklepów w Wólce Kosowskiej, które oferowały mięso, nie "posiadał certyfikatów ani pozwoleń na prowadzenie jego sprzedaży". - Nie mieli żadnej dokumentacji na potwierdzenie pochodzenia mięsa - mówiła. Mięso - jak podała SG - mogło trafiać do restauracji i barów na terenie Warszawy i jej okolic.
Również w sobotę Joanna Narożniak, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie, przyznała, że podczas kontroli "zabezpieczono pewną ilość mięsa niewiadomego pochodzenia, w tym być może takie, które nie jest dopuszczalne do spożycia na rynku w Polsce".
Zobacz galerię: DZIEŃ NA ZDJĘCIACH>>>
PAP, kk
REKLAMA