Kontrowersyjna wizyta premiera Izraela w USA
Nie cichną komentarze po wystąpieniu premiera Izraela Bejnamina Netanjahu w amerykańskim Kongresie. Wielu komentatorów zwraca uwagę na pogłębiający się kryzys między Waszyngtonem, a Jerozolimą. – Stosunki między prezydentem USA, a premierem Izraela można porównać do lodowatej pustyni – powiedział w Polskim Radiu 24 Mariusz Borkowski, były korespondent polskich mediów na Bliskim Wschodzie.
2015-03-04, 11:05
Posłuchaj
Podczas swojego przemówienia w Kongresie Benjamin Netanjahu wzywał do zaostrzenia kursu wobec Iranu. Negocjowana przez USA i inne mocarstwa umowa z Teheranem nie zablokuje wejścia Iranu w posiadanie broni nuklearnej - przekonywał. Jego wystąpienie silnie podzieliło amerykańską scenę polityczną.
Gość „Debaty Poranka” w Polskim Radiu 24 Artur Malantowicz z Centrum Inicjatyw Międzynarodowych stwierdził, że wypowiedź Netanjahu była krytyką wymierzoną w politykę prowadzoną przez Baracka Obamę wobec Iranu.
- Słowa premiera Izraela są jawnym wystąpieniem przeciwko wysiłkom dyplomatycznym, które do tej pory prowadził prezydent USA. Przez dwa lata Stany Zjednoczone wspólnie z Unią Europejską i innymi krajami starają się dojść do porozumienia z Iranem – powiedział Artur Malantowicz.
W pierwszej połowie marca w Izraelu odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne. Zdaniem Mariusza Borkowskiego, byłego korespondenta polskich mediów na Bliskim Wschodzie, kampania w Izraelu nabrała tempa i trwa walka o wygraną w tych wyborach.
- Wybory parlamentarne są największym zmartwieniem premiera Izraela. Benjaminowi Netanjahu zależy na wygranej. Dlatego stara się on pokazać, że jest mężem stanu. Należy wziąć pod uwagę fakt, że w ostatnich latach stosunki między prezydentem USA, a izraelskim premierem nie są najlepsze. Niektórzy uważają, że amerykanie nie mają zaufania do Benjamina Netanjahu – powiedział Mariusz Borkowski.
Rozmówca Polskiego Radia 24 dodał, że wiarygodność wywiadowcza i polityczna premiera Izraela jest na bardzo niskim poziomie. – Netanjahu stara się przekonać do siebie swoich wyborców i alarmuje, że Iran pracuje nad bombą atomową. Okazuje się, że od dziesięciu lat Teheran nie ma żadnej broni nuklearnej – wyjaśnił Gość Polskiego Radia 24.
Komentarze przywódcy USA
Barack Obama skrytykował wystąpienie i odrzucił argumenty premiera Izraela. Prezydent USA zapewnił, że zgodzi się tylko na porozumienie pozbawiające Iran możliwości posiadania broni nuklearnej. Zdaniem Artura Malantowicza prezydent USA musi teraz podjąć kluczowe decyzje.
- Prezydent Obama musi jasno sprecyzować swoje polityczne plany na najbliższe lata. Teraz prezydent USA zdecydować czy chce zawrzeć porozumienie z Iranem biorąc pod uwagę stanowisko premiera Netanjahu przedstawione w przemówieniu. Być może stanie się tak, że prezydent podejmie decyzje biorąc pod uwagę tylko swoje państwo – powiedział gość PR24.
Bardzo negatywnie o wystąpieniu izraelskiego premiera w Kongresie wypowiadają się amerykańskie media. Nazywają one Benjamina Netanjahu kłamcą i chuliganem. Andrzej Guzowski z Uniwersytetu Warszawskiego ocenił, że szef rządu Izraela skrytykował w swoim przemówieniu politykę Baracka Obamy.
– Netanjahu wielokrotnie podkreślał, jak dobrym prezydentem jest Barack Obama i jak bardzo go szanuje. Jednak izraelski premier podważył sens rozmów w Genewie odnośnie Iranu, które według prezydenta Stanów Zjednoczonych są najlepszym sposobem na zażegnanie konfliktu. Netanjahu przyjechał do Ameryki, jak do cudzego ogródka, wrzucił śmierdzącą rybę i uciekł. Teraz Obama musi tłumaczyć się przed społeczeństwem, co się wydarzyło. Z całego zamieszania korzystają natomiast Republikanie – powiedział ekspert ds. Bliskiego Wschodu.
Polskie Radio 24/op