Karuzela podatkowa: uczestnikom grozi nawet 5 lat więzienia lub 17 mln zł kary
"Nie daj się zrobić w słupa" to kampania informacyjna prowadzona przez urzędy kontroli skarbowej. Akcja kierowana jest przede wszystkich do przedsiębiorców, studentów i bezrobotnych.
2015-03-18, 10:58
Posłuchaj
Czyli do każdego, kto może otrzymać propozycję założenia firmy i wystawiania fikcyjnych faktur. - Słup jest to podatnik, który nie składa deklaracji, nie płaci podatków, natomiast przez firmy słupy przepuszczane są fikcyjne faktury. Podatek nie jest odprowadzany, natomiast po kolejnych ogniwach w karuzeli podatkowej, jest wystąpienie o zwrot tego podatku - wyjaśnia Alicja Jurkowska, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie.
Poszkodowany jest Skarb Państwa
Problem jest poważny bo coraz więcej osób nieświadomie jest wciąganych do zorganizowanych grup przestępczych, których głównym celem jest wyłudzenie podatku VAT. W tym celu wykorzystywany jest mechanizm tzw. karuzeli podatkowej.- Polega ona na tym, że podmiot A sprzedaje podmiotowi B towar za cenę z podatkiem VAT i nie wpłaca tego podatku. Najlepiej jest jeśli ten podmiot się rozpłynie. Dlatego mówimy o tzw. znikającym podmiocie. Później problem ma nabywca, który odliczył podatek naliczony. Czyli gdyby tamten zapłacił to wszystko byłoby dobrze, natomiast w tym momencie poszkodowany jest Skarb Państwa – tłumaczy Zbigniew Liptak z działu doradztwa podatkowego EY.
5 lat więzienia lub 17 mln zł kary
Słupy najczęściej nie podejmują, żadnych samodzielnych decyzji. Wykonują tylko polecenia zleceniodawców, a bardzo często nie są świadomi tego, że uczestniczą w przestępstwie. To jednak nie zwalnia ich z odpowiedzialności karnoskarbowej. - Pomimo braku świadomości, na takiej osobie ciąży konieczność zapłaty zobowiązania, które zostało wygenerowane z tych faktur. Dodatkowo odpowiada z przepisów kodeksu karnego i skarbowego. A kary mogą mieć wysokość do 5 lat pozbawienia wolności i do 17 mln zł grzywny – mówi Alicja Jurkowska, rzecznik Urzędu Kontroli Skarbowej w Warszawie.
Choć dane, by nie spłacać cudzych kredytów
Małgorzata Kałużyńska-Jasek, rzecznik prasowy Generalnego Inspektora Danych Osobowych w Warszawie radzi by bardzo ostrożnie przekazywać swoje dane osobowy innym osobom, bo ktoś może założyć na nie firmę bądź wziąć kredyt. - Imię, nazwisko wraz z adresem zamieszkania i wizerunkiem podpisem, numerem pesel pozwalają na zawarcie umowy kredytowej w banku. I wtedy okazuje się, że osoba, której wykradziono tożsamość musi ten kredyt spłacać – ostrzega.
REKLAMA
A do takich sytuacji dochodzi coraz częściej mówi Izabela Dąbrowska Antoniak z Federacji Konsumentów - Dzwonią do nas konsumenci z prośbą o poradę co zrobić, ponieważ zgłasza się do nich wierzyciel, na przykład bank, a nigdy w życiu nie zawierali żadnej umowy kredytowej z tą instytucją. Przede wszystkim uważajmy w internecie. Bo jedno kliknięcie może upoważnicie jakiś portal do przetwarzania naszych danych osobowych – podkreśla rozmówczyni.
Jeśli dane osobowe przekazaliśmy pochopnie, możemy naszą zgodę wycofać. Jeśli zaś okazałoby się, że są z tym trudności to możemy się zgłosić to do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
Justyna Golonko, abo
REKLAMA