Zamach w Tunezji. Polacy wśród zabitych

W ataku terrorystów na muzeum w Tunisie zginęło 23 osób. Wśród nich Polacy - informują władze Tunezji. Według informacji szefa polskiego MSZ Grzegorza Schetyny, wśród zabitych jest dwoje turystów z Polski. Natomiast dziewięciu obywateli RP jest rannych.

2015-03-18, 14:28

Zamach w Tunezji. Polacy wśród zabitych

Posłuchaj

18.03.15 Prof. Daniel Boćkowski: „W przypadku uderzenia na budynki rządowe i turystów tropy wiodą tylko do islamistów (…)”
+
Dodaj do playlisty

Do 23 wzrosła liczba ofiar po ataku terrorystycznym na Muzeum Bardo w Tunisie. Eksperci są zgodni, że za atak odpowiada prawdopodobnie Państwo Islamskie. – Wszystkie tropy wiodą do islamistów – stwierdził w Polskim Radiu 24 prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku.

Prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku stwierdził w Polskim Radiu 24, że zamach terrorystyczny w Tunezji jest zaskoczeniem, ponieważ kraj był przykładem sukcesu „arabskiej wiosny”. Zdaniem eksperta ds. terroryzmu i Bliskiego Wschodu za atak odpowiedzialni są islamiści.

– W przypadku uderzenia na budynki rządowe i turystów tropy wiodą tylko do islamistów. W tym przypadku do lokalnych grup na terenie Tunezji albo organizacji powiązanej z Państwem Islamskim, które buduje swoje wpływy w rejonie. Być może jest to akcja mająca na celu destabilizację Tunezji. Atak może nie „podpali” Tunezji, ale na pewno uderzy w jej ekonomię – wskazywał specjalista.

Polski MSZ donosi, że wciąż nieznany jest los pozostałych polskich turystów. Gość Polskiego Radia 24 zwrócił uwagę, że po raz pierwszy ofiarami ataku islamistycznego stali się Polacy.

REKLAMA

– Zwykle większość ataków nas omijała. Teraz polska grupa jest jedną z ofiar. Wciąż nie wiemy, czy wśród przetrzymywanych osób i zabitych nie ma Polaków. Wciąż jest wiele niewiadomych i panująca panika powoduje, że nie mamy prawdziwych danych – powiedział prof. Daniel Boćkowski.

Były ambasador RP w Egipcie Grzegorz Dziemidowicz stwierdził w Polskim Radiu 24, że akcja terrorystów została osadzona w dobrym czasie i miejscu w odniesieniu do sytuacji politycznej w Tunezji.

– Doskonale wybrano miejsce ataku, a także jego czas. Dziś parlament tunezyjski omawiał zaostrzenie ustawodawstwa przeciw terroryzmowi. Zatem akcja była skoordynowana i celem był zarówno parlament, jak i turyści – zauważył dyplomata.

Arabista prof. Marek Dziekan ocenił w Polskim Radiu 24, że terroryści osiągnęli swój cel, ale wciąż nieznana pozostaje grupa, która dokonała ataku.

REKLAMA

– Sytuacja w Tunezji była w miarę spokojna w porównaniu z innymi krajami „arabskiej wiosny”. Istnieją tam ugrupowania o charakterze salafickim, ale nie ma powodu do oskarżania ich o terroryzm. Nasza myśl powinna biec w kierunku państwa islamskiego. To najbardziej prawdopodobny kierunek – wskazywał ekspert.

Specjalista powiedział, że atak zrujnuje tunezyjską gospodarkę, która opiera się na turystyce.

– Z jednej strony atak miał stać się ciosem w Europę, a z drugiej w najważniejszą gałąź gospodarki tunezyjskiej. Jeśli komuś zależało na destabilizacji politycznej, to w pierwszej kolejności trzeba uderzyć w turystykę – mówił prof. Marek Dziekan.

Natomiast dr Maciej Milczanowski stwierdził, że w Tunezji panują obecnie idealne warunki do przeprowadzania zamachów terrorystycznych.

REKLAMA

Terroryzm szuka miejsc do przeprowadzenia zamachu, a warunki w Tunezji są do tego wymarzone. Kraj jest muzułmański i ekstremiści nie muszą się ukrywać. Mieszkają tam bojownicy ISIS z Iraku i Syrii. Są oni przeszkoleni i gotowi do destabilizacji Tunezji – ocenił ekspert ds. terroryzmu.

Koniec akcji antyterrorystycznej

Zakładnicy są już wolni, a w wyniku akcji antyterrorystycznej zabito wszystkich napastników. Były negocjator policyjny Dariusz Loranty zwrócił uwagę na szybką i sprawną akcję tunezyjskich sił bezpieczeństwa. Gość Polskiego Radia 24 obawiał się jednak, że może dojść do kolejnego zamachu.

– W ciągu najbliższych godzin może dojść do podobnego ataku. Jeżeli działania prowadzi dobrze zorganizowana grupa terrorystyczna, to wie ona, gdzie zbierają się służby i gdzie są największe tłumy ludzi. Znamy takie sytuacje z Iraku. Następował jeden wybuch, a zaraz potem kolejny. W ten sposób terroryści pokazywali, że wciąż działają i są skuteczni – powiedział Dariusz Loranty.

Polskie Radio 24/gm

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej