Kiepscy urzędnicy chcą opłat za dostęp do informacji publicznej
Samorządy chcą wprowadzenia opłat za udostępnianie informacji publicznej. Eksperci ostrzegają – to pomysł kiepskich urzędników wyznających starą rosyjską zasadę – ciszej jedziesz, dalej zajedziesz.Nie rozumiejących, że takie ograniczenie najbardziej dotknęłyby przedsiębiorców, którzy wykorzystują uzyskane treści w swojej działalności.
2015-03-26, 21:07
Posłuchaj
Tymczasem w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji toczą się pracę nad wdrożeniem nowej dyrektywy unijnej w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego.
Opłaty za informacje na wniosek
Samorządowcy uznali, że jest to dobry moment, by zmienić zasady ich udzielania. Jak przekonują, zbyt duża liczba składanych wniosków, utrudnia pracę urzędnikom.
- Za tymi opłatami kryje się tak naprawdę to, że brakuje efektywnej polityki udostępniania informacji publicznej, chociażby na swoich stronach internetowych. Tam, gdzie urzędy prowadzą we właściwy sposób Biuletyn Informacji Publicznej, tego problemu nie ma, bo wtedy znika obowiązek udostępniania danych na wniosek - mówił na antenie Polskiego Radia 24, Krzysztof Izdebski z Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska.
Urzędnik jak pies ogrodnika…
Innym problemem, na który wskazuje ekspert, jest ogólna niechęć urzędników do udostępniania gromadzonych przez nich danych.
REKLAMA
- Tu nie chodzi o dane wrażliwe, a o te, których nie chce się udostępnić, np. dotyczących nagród dla urzędników. Jeszcze większy problem jest z podawaniem uzasadnień. Podobnie jest w przypadku zamówień publicznych. Pracownikom administracji brakuje przygotowania do tego, by tworzyć przekonujące uzasadnienia, więc wychodzą z założenia, że lepiej sprawę ukryć pod dywanem, a nuż nikt o to nie zapyta.
Na braku dostępu do informacji traci cała gospodarka
Niechęć urzędników do udostępniania danych, to realne straty dla gospodarki.
- To są informacje, do których każdy powinien mieć swobodny dostęp i na których każdy mógłby swobodnie działać. Dla przedsiębiorców są o tyle to informacje przydatne, bo pozwalają budować całe usługi np. aplikacje z rozkładami jazdy. Niestety urzędnicy uważają, że to jest coś złego, że ktoś zarobi dzięki tym danym. Jednak pamiętajmy, że powstały one za nasze podatki i powinniśmy mieć do nich swobodny dostęp - dodaje Krzysztof Izdebski.
Według ekspertów, potencjał dużych zbiorów danych i otwartych danych w przypadku Europy sięga prawie 2 procent PKB w perspektywie najbliższych 10-15 lat.
REKLAMA
Błażej Prośniewski
REKLAMA
REKLAMA