Premier League: Arsenal wiceliderem. Gol roku w Londynie?

Arsenal Londyn pokonał przed własną publicznością Liverpool 4:1 i został wiceliderem angielskiej ekstraklasy przynajmniej do poniedziałku. Wtedy bowiem swój mecz 31. kolejki rozegra broniący tytułu Manchester City, który ma o dwa punkty mniej od "Kanonierów".

2015-04-04, 21:00

Premier League: Arsenal wiceliderem. Gol roku w Londynie?

Wojciecha Szczęsnego, który popadł w niełaskę trenera Arsene'a Wengera na początku roku, tym razem zabrakło nawet na ławce rezerwowych. W kadrze nie znalazł się również zakupiony zimą z Legii Warszawa Krystian Bielik.

Gospodarze rozpoczęli spotkanie na Emirates Stadium od agresywnego pressingu i przez pierwszy kwadrans praktycznie nie wpuścili rywali na własną połowę. Później na chwilę inicjatywę przejął Liverpool, ale w 37. minucie ładnym, technicznym strzałem z kilkunastu metrów popisał się 20-letni Hiszpan Hector Bellerin i Arsenal prowadził 1:0.

Od tej chwili przewaga "Kanonierów" nie podlegała dyskusji. W 40. minucie udokumentował ją golem z rzutu wolnego Niemiec Mesut Oezil, a tuż przed przerwą na 3:0 trafił Chilijczyk Alexis Sanchez.

Goście wykorzystali w 76. minucie rzut karny - stratę zmniejszył Jordan Henderson, ale ostatnie słowo należało znów do londyńczyków. Wynik ustalił strzałem z dystansu Francuz Olivier Giroud w doliczonym czasie.

REKLAMA

- Mieliśmy w pierwszej połowie instynkt zabójcy, wykorzystaliśmy swoje szanse. W drugiej liczyło się utrzymanie dyscypliny, pozbawienie rywali możliwości odrobienia strat. To nam się udało - powiedział Wenger na pomeczowej konferencji prasowej.

Liverpool kończył mecz w dziesiątkę, ponieważ w 84. minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Emre Can.

Arsenal zgromadził 63 punkty, a Manchester City ma o dwa mniej i spadł na czwartą lokatę. Liderem Premier League jest Chelsea Londyn z 70 punktami.

- Aby zdobyć mistrzostwo, musielibyśmy grać perfekcyjnie, a Chelsea - nie. Skoncentrujmy się zatem tylko na naszych występach i na miejscu w pierwszej czwórce - powiedział francuski szkoleniowiec Arsenalu pytany o szanse na tytuł.

REKLAMA

"Kanonierzy" byliby w lepszej sytuacji, gdyby nie słaby początek sezonu. W pierwszych ośmiu kolejkach odnieśli tylko dwa zwycięstwa.

- Straciliśmy wtedy dwóch ważnych piłkarzy i zgubiliśmy zbyt wiele punktów. Po takim otwarciu czekała nas trudna wspinaczka. Liczba zwycięstw od momentu, gdy wszyscy wrócili do składu, pokazała, że liczymy się w walce z czołówką - podkreślił Wenger.

Na trzecią pozycję wskoczył Manchester United (62 pkt), który pokonał przed własną publicznością Aston Villę 3:1. Bramki dla "Czerwonych Diabłów" zdobyli Hiszpan Ander Herrera (dwie) oraz Wayne Rooney, a dla gości trafił Belg Christian Benteke.

Chelsea ma 70 punktów i zaległy mecz z ostatnim w tabeli Leicester City. W sobotni wieczór "The Blues" pokonali w stolicy Stoke City 2:1.

REKLAMA

Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył w 39. minucie z rzutu karnego Belg Eden Hazard. Z prowadzenia lider tabeli cieszył się jednak bardzo krótko, bowiem chwilę później niecodziennego gola strzelił Charlie Adam. Szkot pokonał Belga Thibaut Courtois strzałem z ok. 60 metrów.

W 62. minucie jednak Chelsea ponownie objęła prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Francuz Loic Remy, który wykorzystał błąd bośniackiego bramkarza gości Asmira Begovica.

Złą wiadomością dla gospodarzy była za to kontuzja najlepszego strzelca Premier League Diego Costy. Reprezentant Hiszpanii wszedł na boisko z ławki rezerwowych po przerwie, a 12 minut później opuścił je z urazem mięśnia uda.

Chelsea jest coraz bliżej zdobycia mistrzostwa kraju, natomiast Stoke City zajmuje 10. pozycję i jest już praktycznie pewne utrzymania w ekstraklasie.

REKLAMA

Z kolei Liverpool prawdopodobnie musi pogodzić się z tym, że w przyszłym sezonie zabraknie go w Lidze Mistrzów. Ma 54 punkty i traci siedem do Manchesteru City. "The Reds" mogą spaść na szóste miejsce, jeśli w niedzielę Tottenham Hotspur wygra z Burnley.

Łukasz Fabiański wpuścił jednego gola w starciu Swansea City z Hull City w Walii, ale gospodarze zdołali wygrać 3:1. Polski bramkarz 11-krotnie zachował w tym sezonie czyste konto i liczy się w walce o "Złotą Rękawicę". Taką samą lub większą liczbą meczów bez straconej bramki mogą pochwalić się tylko Ben Foster z West Bromwich Albion (11), Belg Simon Mignolet z Liverpoolu (12) oraz Fraser Forster z Southampton (13). Ten ostatni z powodu kontuzji nie zagra już jednak do końca sezonu.

W innym sobotnim spotkaniu walczące o utrzymanie Leicester City pokonało przed własną publicznością West Ham United 2:1. "Lisy" wciąż tracą jednak do bezpiecznej strefy cztery punkty. Z ławki rezerwowych gospodarzy mecz oglądał Marcin Wasilewski.

REKLAMA

man, bor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej