Bronisław Komorowski podsumowuje pięć lat prezydentury. Kontrkandydaci: festiwal niespełnionych obietnic
- Jestem prezydentem wszystkich Polaków - mówił prezydent Komorowski podsumowując pięć lat swoich rządów. Jego rywale w boju o kolejną kadencję zdają się mieć na ten temat inne zdanie.
2015-04-15, 17:41
Według Andrzeja Dudy prezydentura Bronisława Komorowskiego to festiwal niespełnionych obietnic. Kandydat PiS zorganizował konferencję w tym samym miejscu, w którym wcześniej jego sztab urządził Muzeum Zgody im. Bronisława Komorowskiego a potem "Bronkomarket" z cenami wyłącznie w euro.
Kandydat PiS na prezydenta zarzucił swojemu rywalowi, że podpisał wszystkie ustawy, których zażądał od niego rząd Donalda Tuska, bez względu na skutki społeczne. Wymienił między innymi podwyżkę VAT na ubranka dla dzieci z 8 do 23 procent. - Ten kubraczek dziecięcy, te śpioszki niech będą symbolem - mówił kandydat PiS wskazując na jeden z umieszczonych na ścianie eksponatów.
Według Andrzeja Dudy, prezydent Komorowski odpowiada też za zmianę w polityce zagranicznej jeśli chodzi o stosunek do Rosji, za zgodę na dekarbonizację polskiej gospodarki oraz za likwidację kolejnych gałęzi przemysłu.
Wybory prezydenckie 2015 - czytaj więcej >>>
Kandydat PiS pytał też komu ma służyć wydłużanie wieku emerytalnego i jednocześnie posyłanie dzieci wcześniej do szkoły. Jego zdaniem chodzi o to, żeby Polacy pracowali jak najdłużej. - Dla kogo mają pracować za te niskie wynagrodzenia, kilkakrotnie niższe niż w Europie Zachodniej, dla kogo to jest realizowane, dla Polaków? Żeby byli tanią siłą roboczą? - powtarzał kandydat PiS.
Według Andrzeja Dudy, Bronisław Komorowski nie może też nazywać siebie prezydentem wszystkich Polaków, bo sam dokonał podziału na Polskę racjonalną i Polskę radykalną.
REKLAMA
TVN24/x-news
"Pięć lat bierności"
- To było pięć lat biernej prezydentury - tak Magdalena Ogórek oceniła kończącą się kadencję Bronisława Komorowskiego. Nie szczędziła mu krytyki. Zdaniem Magdaleny Ogórek, prezydent Komorowski nie korzystał należycie z przysługującej mu inicjatywy ustawodawczej. - Obowiązkiem prezydenta jest stanie na straży konstytucji i pilnowanie rządu i parlamentu, żeby nie tworzono złego prawa. Pod tym względem ta prezydentura nie zdała egzaminu - mówiła Ogórek.
Ostrzej niż lewicowa kandydatka o urzędującym prezydencie mówił szef SLD Leszek Miller. - Bronisław Komorowski kontynuuje strategię poprzedniego rządu "ciepłej wody w kranie" - uważa Leszek Miller.
Lider SLD określił ją jako "prezydenturę przeszłości, a nie przyszłości" i nazwał ją "kotylionową". Miller podkreślił, że jeśli prezydent ma tak wiele świetnych pomysłów, to może je realizować dzięki większości parlamentarnej w postaci PO i PSL w Sejmie.
REKLAMA
TVN24/x-news
"Mogło być bardziej aktywnie"
- Ta prezydentura mogła być bardziej aktywna - tak kadencję Bronisława Komorowskiego podsumowuje Adam Jarubas, kandydat PSL w nadchodzących wyborach prezydenckich.
W rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Jarubas podkreślił, że gdyby pozytywnie ocenił te ostatnie 5 lat, sam nie zdecydowałby się na start w wyborach. Przyznał też, że Bronisław Komorowski zachował się racjonalnie po wyborach samorządowych, gdy wiele środowisk próbowało rozhuśtać atmosferę. Adamowi Jarubasowi zabrakło w ciągu tych pięciu lat rozwiązań dotyczących ludzi młodych, którzy decydują się na emigrację zarobkową.
Podczas środowego wystąpienia Bronisław Komorowski zapowiedział utworzenie programu "Dobry start dla młodych". Ma on między innymi dotyczyć wsparcia młodych przedsiębiorców, ułatwień w podjęciu pracy, czy pomocy w uzyskaniu własnego mieszkania. - Żałuję, że tego typu propozycje pojawiają się dopiero pod koniec kadencji - mówi Adam Jarubas. Jego zdaniem, prezydenckie inicjatywy ustawodawcze powinny mieć wyższą rangę w parlamencie, by - jak podkreślił - nie leżakowały w sejmowej zamrażarce.
"Prezydentura wypadła słabo"
Janusz Palikot mówił na środowej konferencji prasowej, że Komorowski "miał wszelkie atuty, żeby być dobrym prezydentem: doświadczenie życiowe, administracyjne i polityczne", ale jego prezydentura wypadła "słabo". - Jest to prezydentura pasywna, bez wizji, bez przyszłości, całkowicie uzależniona od rządu PO" - ocenił lider Twojego Ruchu.
Palikot nazwał Komorowskiego "ostatnią ofiarą katastrofy smoleńskiej". - To jest człowiek, wybrany w okolicznościach 2010 roku, stał się zakładnikiem, stał się politycznie sparaliżowany okolicznościami katastrofy smoleńskiej: nie mógł atakować Macierewicza i Kaczyńskiego za te brednie dotyczące zamachu smoleńskiego. Ta wojna polsko-polska, która wtedy się działa, go wiązała - mówił polityk. Jak dodał, obecny prezydent "tolerował" też "bzdury, że był współwinny zabicia prezydenta Lecha Kaczyńskiego".
Palikot krytykował Komorowskiego za brak reakcji na niektóre działania rządu dotyczące gospodarki i polityki społecznej. - Gdzie był Bronisław Komorowski, jak rząd ograbiał OFE ze stu trzydziestu kilku miliardów, w sprawach dwu i pół mld złotych dla górników? - wyliczał szef TR.
Palikot wytknął też obecnej głowie państwa, że nie zawetowała żadnej "poważniejszej" ustawy rządu PO-PSL, ani nie wchodziła w debaty i spory z premierami: Donaldem Tuskiem i Ewą Kopacz.
Lider Twojego przyznał, że Komorowski ratyfikował ostatnio konwencję o przeciwdziałaniu przemocy i zapowiedział wsparcie dla ustawy dot. in vitro, jednak - jak zaznaczył - nie podjął działań na rzecz uregulowania kwestii związków partnerskich. - Ludzie, którzy chcą tolerancyjnej, świeckiej, otwartej Polski, nie mają sojusznika w Bronisławie Komorowskim - uważa Palikot.
Uznał jednak, że "mimo wszystko, co jest paradoksem polskiej historii, dobrze się stało, że to Komorowski, a nie Jarosław Kaczyński został wybrany prezydentem w 2010 roku. - Mielibyśmy tutaj kompletne piekło. Piekło katolickie nie jest takie przyjemne, bo tam się gorącą smołą leje, przypala różnymi narzędziami. Bylibyśmy naprawdę w koszmarnej rzeczywistości - powiedział Palikot.
PAP, IAR, bk
REKLAMA
REKLAMA