Andrzej Fonfara: chodzi mi po głowie rewanż ze Stevensonem
Bokser Andrzej Fonfara, który pokonał byłego mistrza świata wagi średniej Julio Cesara Chaveza Jr., przyznał, że jeśli miałby walczyć w Polsce, to idealnym miejscem byłby stadion Legii Warszawa. Póki co zamierza jednak dokończyć swoją misję w USA.
2015-04-22, 18:56
Polska Agencja Prasowa: Ochłonął pan już po pojedynku z Chavezem w Carson?
Andrzej Fonfara: Powoli wszystko wraca do normy. Odpoczęliśmy z rodziną dwa dni w Los Angeles, a teraz jesteśmy już w domu w Chicago. W przyszłym tygodniu przylatuję do Polski na dwa tygodnie. To będą moje wakacje, wydaje się, że zasłużone. A później, już w USA, zaczynam treningi i trzeba będzie pomyśleć o kolejnej walce. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
>>>Fonfara powalił Chaveza Jr: zapachniało ciężkim nokautem, słynny Chavez trafił do szpitala<<<
PAP: Ma pan już sprecyzowane plany sportowe?
REKLAMA
A.F.: Jeszcze za wcześnie. Na pewno chodzi mi po głowie rewanż z Adonisem Stevensonem, z którym przegrałem w zeszłym roku pojedynek o pas mistrza świata WBC w kategorii półciężkiej. Mam nadzieję, że po zwycięstwie nad Chavezem o znalezienie ciekawego rywala będzie łatwiej.
PAP: W sobotę był pan świetnie dysponowany. Czemu i komu zawdzięcza pan tak dobrą formą?
A.F.: Złożyło się na to kilka czynników. Bardzo dobrze zrobił mi obóz w Houston, gdzie wykonałem olbrzymią pracę. Miałem też dobrze dobranych sparingpartnerów. Trener Sam Colonna znakomicie przygotował mnie już do samego pojedynku, ustawił taktycznie, a w trakcie walki udzielał odpowiednich wskazówek. Swoje zrobiła też dietetyczka, z którą współpracę bardzo sobie chwalę.
PAP: Na czym ona polegała?
REKLAMA
A.F.: Z jednej strony nic wielkiego, z drugiej - dla mnie rewolucja. Wcześniej jadłem to, na co miałem ochotę, a teraz to, co mi przygotowano. Przed konfrontacją z Chavezem stosowałem się do zaleceń specjalistki i opracowanej przez nią diety białkowo-proteinowej.
>>>Wielki sukces Andrzeja Fonfary. "Dla takich walk warto żyć"<<<
PAP: Wielu starszych kolegów, jak Andrzej Gołota czy Tomasz Adamek, po sukcesach w USA wracali na ring w Polsce. Myślał pan o walce o ojczyźnie?
A.F.: Przeszła mi przez głową taka myśl. Idealnym miejscem byłby stadion Legii Warszawa, której jestem wielkim fanem. To jednak melodia przyszłości, gdyż wciąż mam coś do zrobienia w Stanach. A na razie Legii będę kibicował w meczu z Lechem Poznań na Stadionie Narodowym w finale Pucharu Polski, na który już zostałem zaproszony.
REKLAMA
ps
REKLAMA