Nepal: pomoc nie dotarła jeszcze do wszystkich. "Dzieci proszą o jedzenie"
Tydzień po trzęsieniu ziemi w Nepalu służby ratownicze wciąż nie dotarły do wszystkich poszkodowanych w kataklizmie. Najnowszy bilans to ponad 6 tysięcy 600 ofiar śmiertelnych i prawie 15 tysięcy rannych.
2015-05-02, 16:59
Posłuchaj
W ubiegłą sobotę, dokładnie o godzinie 11:54, dla wielu Nepalczyków czas stanął w miejscu. Między innymi dla Sity Adhikari ze wsi Melamchi. - Nie mogliśmy wydostać spod gruzów nawet zbóż. Udało nam się uratować dzieci. Teraz w mieszkaniu nie ma gdzie usiąść, nie ma co jeść i nie możemy nawet nikogo poprosić o jedzenie czy pomoc, bo wszyscy są w takiej samej sytuacji. Nie wiem, co mamy mówić, kiedy głodne dzieci proszą o jedzenie - powiedziała w rozmowie z Polskim Radiem.
Nepal apeluje o wsparcie. Polska wysyła już pomoc >>
Pomoc do Melamchi dotarła po tygodniu dzięki organizacji pozarządowej Teach for Nepal, której przewodzi Shishir Khanal. - Teraz - powiedział - skupiamy się na zapewnieniu ludziom podstawowych produktów. Większość osób ze wsi, w których pracujemy, straciła swoje domy. To oznacza, że mieszkają pod gołym niebem, a niestety - pada deszcz. Najważniejsze jest zapewnienie mieszkańcom wsi schronienia, a w drugiej kolejności - jedzenia. Kiedy uda się zaspokoić podstawowe potrzeby, wówczas skupimy się na długoterminowej pomocy - dodał Shishir Khanal. Władze Nepalu po raz kolejny zaapelowały o pomoc humanitarną.
REKLAMA
(Źródło: TVP/x-news)
Problemy z dystrybucją pomocy
Tymczasem, jak informuje ONZ, część przesyłek, które dotarły do Nepalu w ramach pomocy humanitarnej, utknęła na cle. Na międzynarodowym lotnisku w Katmandu rośnie góra przedmiotów, które mogłyby natychmiast zostać przekazane organizacjom pomagającym osobom poszkodowanym w trzęsieniu ziemi.
Przedstawiciel ONZ w Nepalu Jamie McGoldrick w wywiadzie dla agencji Reutera poinformował, że władze Nepalu w piątek zwolniły z opłat celnych m.in. transporty z namiotami. W jego opinii, przedstawiciele nepalskich władz powinni jednak bardziej poluzować swoją politykę.
- Nie powinni używać tych samych procedur celnych, które obowiązują w czasie pokoju - powiedział przedstawiciel ONZ. Na razie nie ma odpowiedzi ze strony władz Nepalu. Dziś minister finansów tego kraju poinformował, że zdarzają się transporty np. z tuńczykiem czy majonezem, kiedy najbardziej potrzeba zbóż, soli i cukru.
REKLAMA
Z nieoficjalnych informacji wynika też, że władze Nepalu podczas akcji poszukiwawczo-ratowniczej pobierają od zagranicznych zespołów ratowniczych opłaty za paliwo, a czasem nawet za wypożyczenie transportu. Akcja pomocowa koordynowana jest tu przez wojsko.
PAP, to
REKLAMA