Kolejna niespokojna noc w Knurowie. Zatrzymano 9 osób
W Knurowie na Śląsku znów doszło do nocnych zamieszek przed komisariatem policji. Jednak funkcjonariusze mówią, że sytuacja powoli się uspokaja. Nikt nie został ranny, nie ucierpiał policyjny sprzęt, ale 9 osób zatrzymano.
2015-05-05, 10:34
Posłuchaj
Trwające od soboty z amieszki w Knurowie to pokłosie śmierci jednego z pseudokibiców podczas sobotniego meczu Concordii Knurów z Ruchem Radzionków.- Po godz. 17.30 w Knurowie podczas meczu piłki nożnej pomiędzy miejscową Concordią i Ruchem Radzionków doszło do zbiorowego naruszenia prawa. Miejscowi kibice zaczęli rzucać na boisko niebezpieczne przedmioty a następnie wtargnęli na murawę. Zabezpieczający mecz policjanci by nie dopuścić do eskalacji agresji użyli gumowych pocisków - mówił w sobotę podinspektor Andrzej Gąska ze śląskiej policji.
Jeden z napastników został zraniony w okolice szyi i przewieziony do szpitala. - Szpital poinformował nas, że ten mężczyzna zmarł - podał Gąska. Dodał, że podczas meczu "doszło do awantury stadionowej", w trakcie której w stronę policjantów również "poleciały niebezpieczne przedmioty". Powiedział, że policjanci "oddali salwy w kierunku atakujących" po wcześniejszym ostrzeżeniu.
Kolejna ciężka noc
Rzecznik śląskiej policji podinspektor Andrzej Gąska mówi, że minionej nocy w Knurowie było niespokojnie. Dwukrotnie grupy dwudziestoosobowe atakowały policjantów, obrzucając ich kamieniami, butelkami i metalowymi przedmiotami.
REKLAMA
TVN24/x-news
Zatrzymano łącznie dziewięć osób - pięć z nich usłyszało zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza policji, cztery pozostałe - znieważenia funkcjonariusza. Nikt nie został ranny. Było spokojniej niż w nocy z niedzieli na poniedziałek, kiedy zatrzymano 30 osób.
TVP/x-news
REKLAMA
Przeprowadzona w poniedziałek sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci 27-latka w Knurowie było wykrwawienie - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Gliwicach. Śledczy badają również monitoring z zajść w Knurowie. Sprawdzane jest także, czy podczas sobotniego meczu policja nie przekroczyła swoich uprawnień.
MSW czeka na raport
Także MSW analizuje wydarzenia, do których doszło w sobotę podczas meczu IV ligi pomiędzy Concordią Knurów a Ruchem Radzionków. - Czekamy na raport policji - powiedziała rzeczniczka resortu Małgorzata Woźniak.
- Na polecenie komendanta głównego policji prowadzona jest kontrola przez śląskiego komendanta wojewódzkiego. Aktualnie kierownictwo MSW oczekuje na szczegółowy raport policji, dotyczący użycia środków przymusu bezpośredniego przez policjantów. Minister SW Teresa Piotrowska rozmawiała już w tej sprawie z komendantem głównym policji - powiedziała rzeczniczka MSW.
- Kierownictwo MSW ubolewa, że do takiego tragicznego zdarzenia doszło, zginął człowiek; rozumiemy, że dla jego bliskich to ogromny cios. Apelujemy jednak o zachowanie spokoju. Pozwólmy powołanym do tego instytucjom i organom na rzetelne wyjaśnienie wszystkich okoliczności sobotnich wydarzeń - dodała.
REKLAMA
Woźniak podkreśliła równocześnie, że działania policjantów "były reakcją na awanturę stadionową i chuligańskie zachowania kibiców obu drużyn". - Gdyby policja nie zareagowała i doszło do konfrontacji pseudokibiców, pojawiłyby się pytania, dlaczego nie zareagowała i dlaczego do starć doszło. W każdym przypadku, w którym dochodzi do łamania prawa i zakłócenia porządku publicznego, policja jest zobowiązana do podejmowania odpowiednich działań - powiedziała Woźniak.
Jak zaznaczyła, z informacji, które do tej pory zostały przekazane MSW wynika, że "to zagrożenie bezpieczeństwa zawodników i kibiców spowodowało trzykrotne przerwanie meczu przez sędziego".
- Zawodnicy byli zmuszeni do opuszczenia boiska, gdy wtargnęli na nie chuligani, dążąc do konfrontacji z kibicami drużyny przyjezdnej. Policja, nie chcąc dopuścić do konfrontacji i starć pomiędzy dwiema grupami kibiców, podjęła decyzję o użyciu środków przymusu bezpośredniego. Dodajmy, że w stronę policjantów poleciały niebezpieczne przedmioty, m.in. race i petardy. Mimo wezwań te osoby, które dążyły do konfrontacji, wdarły się na murawę. Gdyby policjanci nie podjęli działań, doszłoby do starć - zaznaczyła Woźniak.
IAR,PAP,kh
REKLAMA
REKLAMA