Rocznica zakończenia II wojny światowej. "Część mitów trzeba wciąż odkłamywać"
Prezydenci Polski, Litwy, Ukrainy, Estonii, sekretarz generalny ONZ oraz szef Rady Europejskiej - to niektórzy uczestnicy obchodów 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej.
2015-05-07, 22:36
Posłuchaj
Jak upamiętniać II wojnę światową? Jaka jest pamięć historyczna europejskich narodów? Jak dziś badać II wojnę światową? Między innymi nad tymi właśnie zagadnieniami od środy zastanawiają się w Gdańsku historycy z Polski, Niemiec, Rosji, Wielkiej Brytanii, Francji, Izraela i Ukrainy. W Europejskim Centrum Solidarności miała miejsce konferencja pod tytułem "Dziedzictwo II wojny światowej z perspektywy 70 lat", która poprzedziła oficjalne uroczystości 70. rocznicy kapitulacji III Rzeszy.
Najważniejszy wniosek z konferencji jest taki, że historię II wojny światowej trzeba wciąż na nowo interpretować. Dyrektor Polsko-Rosyjskiego Centrum Dialogu i Porozumienia dr Sławomir Dębski przypomina, że do dziś trzeba odkłamywać mity na temat wojny z lat 1939-1945. - II wojna światowa od samego początku była obiektem politycznych i historycznych manipulacji. Interpretacje wielu wydarzeń były narzucane na poziomie państwowym. O pewnych faktach zapominało się wręcz instytucjonalnie. To był element polityki państwowej - podkreśla dr Dębski.
Ewolucję podejścia do II wojny światowej dobrze widać na przykładzie Niemiec. Jan Behrends z z Centrum Badań nad Historią Współczesną w Poczdamie przypomina, że przez pierwsze dekady po wojnie Niemcy mieli dużą skłonność do myślenia o sobie jako o ofiarach. Skupiali się na liczeniu ofiar zwycięskiego pochodu Armii Czerwonej czy alianckich bombardowań.
- Dopiero 40 lat po wojnie zaczęła dominować narracja o niemieckiej odpowiedzialności za wojnę - dodaje Jan Behrends. - Nasi należący dziś do świata zachodniego sojusznicy z Europy Wschodniej - od państw bałtyckich po Polskę oczekują od nas dużo twardszego podejścia do Rosji. Chcą byśmy mniej myśleli o historii i niemieckiej winie wobec Rosji czy Związku Radzieckiego, a więcej o bieżącej sytuacji politycznej - podkreśla niemiecki historyk.
- W Jałcie nie było zgody na sowietyzację państw, do których wejdzie Armia Czerwona - mówił na konferencji Nikita Pietrow ze Stowarzyszenia Memoriał. Przypomniał podczas dyskusji, że w historiografii radzieckiej Jałta była oceniana jako "ogromny sukces dyplomatyczny i osiągnięcie porozumienia, które dawało Związkowi Radzieckiemu carte blanche na rozszerzenie swojego wpływu i zmiany w Europie Wschodniej". - Pomyślmy jednak, czy tak rzeczywiście było, czy rzeczywiście Zachód zgodził się na te strefy wpływów. Nie było zgody (w Jałcie) na sowietyzację państw, do których wejdzie Armia Czerwona - podkreślił. Jak powiedział, Rosja dokonała tego wbrew ustaleniom.
Według Pietrowa Zachód walczył w Jałcie o Polskę, choć ta walka była nieefektywna. - Przegrana Zachodu w Jałcie, jak sądzę, historia to udowadnia, polegała na tym, że zniwelowano wszystkie podstawy prawne do dalszego istnienia państw europejskich, bo sam sposób prowadzenia rozmów za plecami i podejmowania decyzji dotyczących państw trzecich przez wielkie mocarstwa, był takim powrotem do Monachium - ocenił.
Adam Daniel Rotfeld, b. minister spraw zagranicznych i współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych podkreślił, że "każda narodowa perspektywa jest inna i trzeba się z tym pogodzić".
- Inaczej Jałta jest postrzegana w Rosji, inaczej w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Polsce. To jest normalne. Interesujące jest to, że decyzje przyjęte w Jałcie tak naprawdę zapadły w Teheranie w 1943 r. - mówił Rotfeld. Jak dodał, mimo takiego stanu rzeczy, w jego opinii, Jałtę przyjęto jako spotkanie będące punktem zwrotnym z potrzeby "wyznaczania pewnych symboli, które są ułatwieniem periodyzacji procesu historycznego".
REKLAMA
Zdaniem Rotfelda Rosja przyjmuje w ostatnich latach koncepcję porządku świata obecną w drugiej dekadzie XIX wieku. Według b. ministra SZ takie podejście to "totalny anachronizm". - Niemniej ta koncepcja motywuje obecne kierownictwo Rosji do tego, co nazwano nowym porządkiem świata. Rosjanie mają takie powiedzenie, że "nowe, to jest dobrze zapomniane stare". W moim przekonaniu powrotu w historii do tego, co się wydarzyło po wojnach napoleońskich, nie ma - podkreślił Rotfeld.
"Lekcja z II wojny"
Po konferencji rozpoczął się panel polityczny zatytułowany "Integracja europejska. Lekcja wyciągnięta z II wojny światowej i jej współczesne znaczenie". Prowadził go prezydent Bronisław Komorowski.
Witając zebranych wyjaśniał, dlaczego zaprosił gości do Gdańska i na Westerplatte. Przypomniał, że to tu rozpoczęła się wojna oraz, że zaczęto tu zrywać "żelazną kurtynę". Dodał, że kapitulacja hitlerowskich Niemiec nie oznaczała dla nas odzyskania wolności, bo - jak zaznaczył - "żyliśmy po jej niewłaściwej stronie".
Prezydent podkreślał, że dla Polski odzyskanie wolności po 1989 roku oznaczało nadrobienie - jak się wyraził - straconego czasu, dystansu do krajów Europy Zachodniej oraz uczestniczenie w integracji europejskiej. Przypomniał, że zanim do tego doszło, nastąpiło inne, ważne wydarzenie - proces polsko-niemieckiego pojednania. Dodał, że procesy te mogą i są udziałem nas wszystkich oraz, że mogą i zachodzą w warunkach społeczeństw wolnych i demokratycznych.
- Zwracam się do państwa o współpracę, by świat uczynić lepszym, jesteśmy to dłużni kolejnym pokoleniom - mówił podczas panelu sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Dodał, że jest w Gdańsku, by wyrazić podziw dla narodów i rządów Europy, które walczyły broniąc wolności i demokracji. Sekretarz generalny ONZ mówił, że to dla niego wielki zaszczyt, że może przebywać wśród liderów państw, które "walczyły z tyranią hitlerowską". - Jestem tutaj, by wyrazić silną solidarność, szacunek i podziw dla wszystkich narodów i rządów Europy, które walczyły broniąc wolności i zasad demokracji - podkreślił.
Przypominał, że zarówno UE, jak i ONZ powstały w reakcji ma tragedię II wojny światowej, by "horror wojny się już nie powtórzył".
- Dlatego dziś UE i ONZ powinny współpracować, by doprowadzić do dobrobytu i pokoju, pogodzenia się między wszystkimi narodami - podkreślał Ban Ki Mun. - Mam poczucie silnej determinacji do współpracy z państwem - dodał.
Jednym z mówców, zabierających głos podczas panelu był Petro Poroszenko, prezydent Ukrainy.
Według niego, Unia Europejska to jedyne remedium na to, by tragedie takie, jak II wojna światowa, już się nie powtórzyły. Zaznaczył, że integracja europejska nie jest jednak zakończona. - Bezpieczeństwo na naszym kontynencie będzie kruche tak długo, jak długo UE nie przyjmie innych narodów, dla których ważna jest przyszłość Europy, dopóki będzie trwał konflikt między determinacją a polityką, konflikt wartości i materialnych interesów - podkreślił ukraiński prezydent.
Zaznaczył, że dzisiaj trzeba zadbać, by "błędy lat 30. XX wieku nigdy nie zostały powtórzone, by nigdy nie doszło do podobnego konfliktu w Europie". Według niego, "wydaje się, że taki konflikt jest bliski". - Jest to lekcja, którą musimy zapamiętać w XXI wieku, kiedy doszło do agresji na mój kraj. Co dziwne, widzimy, że są wysiłki, żeby ugłaskać agresora. Ukraina w tej chwili w pełni przestrzega ducha paktu zawartego w Mińsku, a jednak widzimy, że agresor w dalszym ciągu nasila swoje działania w Donbasie - powiedział Poroszenko.
Jak mówił, w piątek, 8 maja, po raz pierwszy naród Ukrainy przyłączy się do europejskiej tradycji pamiętania o dniu wyzwolenia. - Następnego dnia w Moskwie pod pretekstem ogromnego zwycięstwa agresor pokaże swoje siły całemu światu. Niektóre jednostki, które będą na paradzie wojskowej w Moskwie, jeszcze kilka dni wcześniej były w Doniecku - podkreślił prezydent Ukrainy.
Wyraził wdzięczność w imieniu narodu ukraińskiego za to, że wielu przywódców światowych odmówiło uczestniczenia w paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa 9 maja w Moskwie.
REKLAMA
Ostatnią częścią obchodów rocznicy są uroczystości na Westerplatte. Prezydent mówił w kwietniu, że uroczystości przy Pomniku Obrońców Westerplatte będą momentem zwieńczającym odchody. - Bo trudno zrozumieć zakończenie wojny, nie pamiętając o jej rozpoczęciu - powiedział wówczas Bronisław Komorowski.
TVP/x-news
Konferencję w Gdańsku zorganizowały Polsko-Rosyjskie Centrum Dialogu i Porozumienia, Muzeum II Wojny Światowej oraz Europejskie Centrum Solidarności. Patronem medialnym wydarzenia jest Polskie Radio.
Kto przybył na uroczystośći?
REKLAMA
Udział w głównych obchodach biorą m.in. prezydenci: Bułgarii - Rosen Plewnelijew, Chorwacji - Kolinda Grabar-Kitarović, Cypru - Nikos Anastasiadis, Czech - Milosz Zeman, Estonii - Toomas Hendrik Ilves, Litwy - Dalia Grybauskaite, Rumunii - Klaus Iohannis, Ukrainy - Petro Poroszenko, premier Słowacji Robert Fico, były prezydent Niemiec Horst Koehler, a także przewodniczący parlamentów Hiszpanii i Łotwy, zastępca przewodniczącego parlamentu Węgier oraz minister obrony Francji.
W Gdańsku są również Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Mun i Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
Źródło: Matthew Halaba/x-news
REKLAMA
mr/bk
REKLAMA