Ekstraklasa: Korona Kielce - Ruch Chorzów. Ruch świętuje zwycięstwo po efektownych golach
Korona Kielce przegrała na własnym boisku z Ruchem Chorzów 0:2 (0:1) w meczu otwierającym 31. kolejkę T-Mobile Ekstraklasy. Dla zwycięzców bramki zdobyli Filip Starzyński i Marek Zieńczuk.
2015-05-08, 21:50
Posłuchaj
Ponad 5,5 tysiąca kieleckich kibiców, którzy przyszli w piątek na stadion przy Ściegiennego z pewnością miało w pamięci mecz Korony z Ruchem zaledwie sprzed trzech tygodni. Choć wówczas zakończył się bezbramkowym remisem, był w wydaniu gospodarzy niezłym piłkarskim widowiskiem. Tym razem gra żółto-czerwonych, szczególnie w pierwszej połowie, w niczym nie przypominała poprzedniego spotkania z Ruchem.
Gospodarze nieco przebudzili się po 26. minucie, ale brakowało im pomysłu na wykończenie nielicznych zresztą akcji. Najpierw fatalnym skierowaniem piłki w trybuny akcję gospodarzy zwieńczył Sierhij Pyłypczuk. Nieco ponad 10 minut później zamieszania w polu karnym Ruchu nie wykorzystał żaden z kielczan, oddając pole do popisu dobrze prezentującego się w tym meczu bramkarzowi Matusowi Putnockiemu.
Goście natomiast konsekwentnie szukali szans na objęcie prowadzenia. Najpierw w 32. minucie minimalnie po zagraniu Kuświka pomylił się Visniakovs, kierując piłkę tuż obok bramki Korony. Gola "do szatni" zdobył w doliczonym czasie pierwszej połowy Filip Starzyński, który bezbłędnie wykonał rzut wolny z ok. 23 metrów bezpośrednio na bramkę Cerniauskasa, ustalając wynik do przerwy na 0:1.
W drugiej połowie kielczanie częściej utrzymywali się przy piłce, ale znów brakowało im skuteczności. W 59. minucie doskonałą okazję zmarnował Pyłypczuk, strzelając z małej odległości w poprzeczkę. Szczęścia gospodarzom zabrakło też niespełna 20 minut później, kiedy z dystansu przymierzył Leandro jednak piłka najpierw odbiła się od słupka, a potem zdołał ją wybronić Putnocky.
Niewykorzystane akcje zemściły się w 83. minucie, kiedy po rzucie wolnym chorzowianie szybko rozegrali akcję. Podanie szybko zamienił na bramkę niepilnowany zupełnie Marek Zieńczuk.
Drugi gol Ruchu osłabił motywację w szeregach kielczan, którzy zaczęli grać jeszcze bardziej nerwowo i przypadkowo. Zdenerwowanie udzieliło się m.in. siedzącemu na ławce rezerwowych Pawłowi Golańskiemu, który za swoje zachowanie i prawdopodobnie uwagi pod adresem sędziego otrzymał żółtą kartkę. Chwilę po zakończeniu regulaminowego czasu gry nerwy puściły także trenerowi gospodarzy Ryszardowi Tarasiewiczowi, który został odesłany przez sędziego głównego na trybuny.
Ostatecznie to Ruch Chorzów zabierze z Kielc komplet cennych punktów w pierwszym z siedmiu meczów w dolnej części tabeli piłkarskiej ekstraklasy.
Po meczu powiedzieli:
Ryszard Tarasiewicz (trener Korony Kielce): "Myślę, że była to odwrotność poprzedniego meczu z Ruchem. Tym razem dominowaliśmy w drugiej połowie. Mogę powiedzieć, że przed przerwą Ruch może nie dominował, ale lepiej operował piłką. Klarownych akcji jednak nie stwarzał. Z okazji, które mieliśmy w całym meczu na pewno zasłużyliśmy na zdobycie jednego gola. Najlepiej by było, jakby udało się to zrobić do przerwy, ale skoro tak się nie stało, powinno być 0:0. () W meczu stworzyliśmy kilka dogodnych okazji. Jeśli chodzi o drugą bramkę Ruchu, to nie mogliśmy jej zaradzić. To był piękny strzał Zieńczuka. Szkoda, bo w najgorszym wypadku mogliśmy zremisować.
- Pewnie zostaną wobec mnie wyciągnięte konsekwencje (Tarasiewicz za uwagi pod adresem sędziego został odesłany na trybuny w doliczonym czasie gry - PAP), jednak pytam się: dlaczego sędzia tydzień wcześniej przedłużył mecz (z Lechią) o pięć minut, a dziś, choć przerw było dużo więcej, dolicza tylko trzy minuty. Dużo sytuacji było gwizdanych przeciwko nam, gdy celem ataków rywala nie była piłka, tylko nasi zawodnicy. Nie jesteśmy zespołem, który mimo takiej postawy sędziów jest w stanie w samej końcówce odrobić stratę dwóch bramek".
Waldemar Fornalik (trener Ruchu Chorzów): "Tym razem zagraliśmy lepiej niż poprzednio, kiedy zremisowaliśmy 0:0. Gratuluję drużynie ofiarnej i ambitnej postawy. Dodam przy tym, że umiejętnie graliśmy piłką. Tak już jest w grupie spadkowej, tu każdy może wygrać z każdym. Na papierze, przed spotkaniem, faworytem była Korona, jednak to my zwyciężyliśmy. Trzeba się liczyć z tym, że podobnych niespodzianek będzie więcej. Tym bardziej cieszymy się z tych trzech punktów. W piłce ważna jest też odrobina szczęścia, jednak temu szczęściu trzeba pomóc, a my to zrobiliśmy swoja postawą i grą Matusa (Putnockiego - PAP) w bramce. Zrealizowaliśmy plan maksimum, jednak - jak to ktoś dobrze powiedział - koniec jednego meczu jest początkiem drugiego, dlatego też patrzymy przed siebie".
Bramki: 0:1 Filip Starzyński (45+1), 0:2 Marek Zieńczuk (83).
Żółta kartka - Korona Kielce: Vlastimir Jovanovic, Paweł Golański. Ruch Chorzów: Grzegorz Kuświk.
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 5 537.
W doliczonym czasie gry na trybuny został odesłany przez sędziego trener Korony Ryszard Tarasiewicz.
Korona Kielce: Vytautas Cerniauskas - Paweł Golański (73. Lukas Klemenz), Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak, Leandro - Luis Carlos, Vlastimir Jovanovic (81. Marcin Cebula), Aleksandrs Fertovs, Serhij Pyłypczuk (82. Przemysław Trytko) - Olivier Kapo, Rafael Porcellis.
Ruch Chorzów: Matus Putnocky - Paweł Oleksy, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Martin Konczkowski - Rołand Gigołajew, Bartłomiej Babiarz, Łukasz Surma, Filip Starzyński - Eduards Visniakovs (73. Marek Zieńczuk), Grzegorz Kuświk (90+3. Michał Efir).
ah
REKLAMA