Szczęsny pójdzie drogą Fabiańskiego? Finał Pucharu Anglii może być dla Polaka słodko-gorzki

W sobotnie popołudnie piłkarze Arsenalu Londyn zagrają na Wembley z Aston Villą w finale Pucharu Anglii. W składzie "Kanonierów", którzy mogą po raz 12. sięgnąć po to trofeum, może znaleźć się Wojciech Szczęsny. Będzie to jego pożegnanie z klubem?

2015-05-30, 10:53

Szczęsny pójdzie drogą Fabiańskiego? Finał Pucharu Anglii może być dla Polaka słodko-gorzki
Wojciech Szczęsny. Foto: facebook.com/wojciechszczesny1

Polak stracił na początku tego roku miejsce w podstawowej jedenastce Arsenalu na rzecz Kolumbijczyka Davida Ospiny, ale regularnie występował w FA Cup, najstarszych na świecie rozgrywkach piłkarskich.

Choć w brytyjskich mediach pojawiały się głosy, według których to Kolumbijczyk stanie w bramce "Kanonierów" na ten mecz, wydaje się, że Arsene Wenger będzie konsekwentny i pozwoli bronić Polakowi w ostatnim meczu sezonu. I być może w ostatnim meczu dla "Kanonierów".

O Szczęsnym pisze się w ostatnich miesiącach wiele, głównie w kontekście tego, do jakiego klubu przeniesie się po nieudanym sezonie. Dodatkowo polskiemu bramkarzowi na pewno nie pomaga ojciec, który zdecydował się na podsumowanie ostatnich miesięcy w jego wykonaniu. 

- To przykre, że znalazł się w tak patowej sytuacji. Mimo to mam nadzieję, że odzyska co stracił i wróci do bramki Arsenalu w przyszłym sezonie. Jeśli natomiast rzeczywiście nie ma nadziei na grę, spokojnie może poszukać szczęścia w równie silnym zespole powiedział.

REKLAMA

Oprócz tych słów skrytykował też menedżera Arsene'a Wengera.

Powiązany Artykuł

Zbliża się czas, w którym Polak będzie musiał podjąć decyzję dotyczącą swojej przyszłości. Nie powinien narzekać na brak zainteresowania, można jednak zastanawiać się, czy będzie chciał go sprowadzić do siebie klub, który pod względem marki może równać się z Arsenalem.

Szczęsny może pójść drogą Łukasza Fabiańskiego. Historia rywalizacji dwóch polskich bramkarzy była przewrotna - starszy golkiper w ubiegłym sezonie uznał, że nie chce grać regularnie, od dłuższego czasu przegrywał rywalizację ze Szczęsnym i zdecydował się na transfer do Swansea. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę - wrócił do wielkiej formy, był bardzo blisko zdobycia Złotych Rękawic dla golkipera, który najwięcej razy zachował czyste konto w Premier League. To mógł być najlepszy sezon w jego karierze. Jego były rywal, który pozostał w ekipie "Kanonierów" jako pierwszy bramkarz, spektakularnie poszybował w dół, od stycznia mogąc liczyć jedynie na sporadyczne występy w krajowych pucharach.

Fabiański przed rokiem żegnał się z kibicami Arsenalu w chwale - przyczynił się do tego, że jego zespół zgarnął 11. Puchar Anglii i zdobył pierwsze trofeum od lat. Mógł odchodzić z podniesioną głową. Wcześniej zarzucano mu, że nie ma wystarczająco charyzmy, by wejść na najwyższy poziom, przylgnęła do niego łatka golkipera, który popełnia proste błędy. Świetnym sezonem w Swansea odkleił ją raz na zawsze. Szczęsny z kolei sprawia wrażenie pewnego siebie, momentami nawet zbyt pewnego, co mogło być jednym z powodów odstawienia go od składu. Brakowało mu pokory, nie wiedział, kiedy należy odpuścić i przyznać się do błędu.

REKLAMA

Od początku roku trwa jego fatalny okres, jednak wydaje się, że wkrótce może on dobiec końca. Jeśli wystąpi w finale z Aston Villą, na pewno zrobi wszystko, by pozytywnie zapisać się w pamięci kibiców, nawet jeśli po tym sezonie będzie bronił barw innego klubu. Droga, którą zdecydował się obrać Łukasz Fabiański, wydaje się być optymalną opcją dla Szczęsnego, receptą na regularną grę i powrót do bramki reprezentacji Polski.

Źródło: Foto Olimpik/x-news

"Kanonierzy", którzy triumfowali w Pucharze Anglii w poprzednim sezonie, są faworytem starcia z ekipą z Birmingham. Aston Villa święciła największe triumfy pół wieku temu - w 1957 roku pokonała w finale Manchester United 2:1, zdobywając trofeum po raz siódmy, co było wówczas rekordem. Od tego czasu nie powiększyła dorobku, a miała na to tylko jedną okazję - w roku 2000, gdy uległa Chelsea Londyn.

Arsenal zagra w finale po raz 19., co jest rekordem rozgrywek. 12. zwycięstwo także będzie najlepszym wynikiem wszech czasów. Trener Arsene Wenger ma już w dorobku pięć triumfów w FA Cup w ciągu 19 lat pracy. Jego rywal Tim Sherwood prowadzi Aston Villę od... dwóch miesięcy.

REKLAMA

- Sherwood spisuje się naprawdę dobrze. Dzięki niemu drużyna ma dużo pewności siebie i częściej atakuje. To silny rywal - ocenił francuski szkoleniowiec, cytowany na oficjalnej stronie internetowej klubu.

Szczególnie dobrze "The Villans" radzą sobie od kiedy zdrowie i formę odzyskał belgijski napastnik Christian Benteke. Od początku marca zdobył 11 bramek, które w dużej mierze pomogły zespołowi utrzymać się w Premier League.

- Myślę, że słabsze wyniki Aston Villi w tym sezonie miały związek z tym, że Benteke nie mógł grać. Jego powrót dał drużynie nową energię. To piłkarz o ogromnym potencjale, który świetnie gra w powietrzu i jest w stanie strzelić gola głową każdej drużynie Premier League - zaznaczył Wenger.

Francuz nie cieszył się szczególnie po ostatnim gwizdku półfinałowego starcia z Reading (2:1 po dogrywce). Wyglądał raczej, jakby odczuł ulgę, że nie doszło do rzutów karnych. Sherwood natomiast wygraną z Liverpoolem świętował nie powstrzymując się, wspólnie z kibicami.

REKLAMA

- Widziałem, jak spokojny był Arsene dzień wcześniej. Podobnie jak ja, on też wie, że nic nie jest jeszcze przesądzone, ale przykro mi - ja nie potrafię być jak on. Byłem przeszczęśliwy i moje emocje po prostu wypłynęły na zewnątrz - mówił po półfinale.

Mecz na Wembley rozpocznie się o godzinie 18.30 w sobotę.

ps, PolskieRadio.pl, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej