Wielkie protesty antyrządowe w Wenezueli. „Uwolnijcie więźniów politycznych, znieście cenzurę”
Tysiące ludzi demonstrowały w sobotę na ulicach Caracas i wielu innych kolumbijskich miast przeciwko autorytarnym rządom prezydenta Nicolasa Maduro, domagając się m.in. uwolnienia więźniów politycznych i zniesienia cenzury.
2015-05-31, 11:06
Były to największe antyrządowe demonstracje w Wenezueli od roku. Wzywali do nich dwaj przebywający w więzieniu opozycjoniści - lider prawicowego ugrupowania Voluntad Popular, Leopoldo Lopez, i były burmistrz miasta San Cristobal, Daniel Ceballos. Tydzień temu obaj ogłosili strajk głodowy, by zaprotestować przeciwko represjom w ich kraju.
Powiązany Artykuł
- Zakończą oni swój protest dopiero gdy władze ogłoszą wybory parlamentarne, uwolnią wszystkich więźniów politycznych i zniosą cenzurę - powiedziała żona Lopeza, Lilian Tintori.
Leopoldo Lopez, 43-letni ekonomista, który studiował m.in. na Harvardzie, jest zaliczony do najbardziej radykalnych przeciwników prezydenta Nicolasa Maduro, który objął władzę w kraju po śmierci Hugo Chaveza w marcu 2013 r.
REKLAMA
Oskarżenie o spisek
Ceballos został w ubiegłym roku usunięty ze stanowiska burmistrza położonego na zachodzie kraju San Cristobal. Miasto to było kolebką antyrządowych protestów, które w 2014 r. wstrząsnęły Wenezuelą.
Mężczyźni są oskarżeni o "spisek" i podżeganie do antyrządowych protestów studenckich, podczas których według oficjalnego bilansu od lutego do maja 2014 r. zginęły 43 osoby.
FILM: Mieszkańcy Wenezueli, żeby zrobić zakupy, muszą teraz nie tylko mieć pieniądze, ale też… zeskanować swój odcisk palca. Działanie urządzenia skanującego linie papilarne zaprezentował w państwowej telewizji prezydent kraju Nicolas Maduro. Rząd rozprowadzi blisko 20 tys. takich maszyn, kolejne zostaną dostarczone sklepom w przyszłości.
Ten niecodzienny wymóg związany jest z kryzysem żywnościowym, który pogłębił się w ostatnim czasie. Na półkach brakuje podstawowych produktów. Skanowanie linii papilarnych ma zapobiec działaniom spekulantów. Winą za braki żywności prezydent Maduro obarcza właśnie ich. Mają oni skupować po niskich cenach żywność, której produkcja w Wenezueli dotowana jest z budżetu państwa, a następnie sprzedawać w sąsiadującej Kolumbii po dużo wyższej cenie.
pp/PAP
REKLAMA
REKLAMA