NIK: coraz więcej kolonii bez nadzoru. Na szali bezpieczeństwo dzieci
Rośnie liczba tzw. dzikich wypoczynków - alarmuje NIK. To kolonie i obozy w kraju, których nie zgłoszono do kuratorium, nie obejmuje ich kontrola sanepidu i straży pożarnej, a rodzice nie mogą mieć pewności, kto i w jaki sposób zajmuje się ich dziećmi. Zupełnie poza kontrolą są natomiast wycieczki zagraniczne.
2015-07-07, 11:10
- W latach 2011-2014 zorganizowano ponad 95 tys. imprez wypoczynkowych, w których wzięło udział ponad 4 mln dzieci i młodzieży. Co roku ze zorganizowanych form wypoczynku korzysta co czwarty uczeń - mówi rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak. Kontrolerzy NIK ujawnili w ciągu tych czterech lat 328 tzw. dzikich wypoczynków. W 2011 r. odnotowano ich 41, a w 2014 r. już 109.
Prawie jedna trzecia wypoczynków choć była zgłaszana kuratorom, to po wymaganym terminie, czyli później niż 21 dni przed ich rozpoczęciem. Kuratorzy mimo opóźnień rejestrowali takie zgłoszenia, a dwa kuratoria - w Olsztynie i Krakowie - wydały w sześciu sprawach zaświadczenia o zgłoszeniu wypoczynku już po jego rozpoczęciu.
Wychowawcy z nieznaną przeszłością
- Organizatorzy co czwartej imprezy wypoczynkowej skontrolowanej przez NIK nie informowali kuratorów o zmianach w jej organizacji np. o zmianach wychowawców. Na co piątej kolonii lub obozie, nie wymagano od kierowników i wychowawców informacji o tym czy figurują w Krajowym Rejestrze Karnym oraz oświadczenia o niekaralności za przestępstwa umyślne, choć osoby te miały opiekować się dziećmi - wylicza Biedziak.
Z raportu NIK wynika również, że organizatorzy co czwartego wypoczynku nie wymagali kart kwalifikacyjnych uczestników - zawierają one informacje o stanie zdrowia dzieci np. o szczepieniach oraz przebytych chorobach. NIK stwierdził również braki w dokumentacji medycznej personelu obozów i kolonii.
REKLAMA
Fatalne warunki wypoczynku
Kontrole NIK i Państwowej Inspekcji Sanitarnej wykazały, że organizatorzy niemal jednej trzeciej skontrolowanych kolonii i obozów nie zapewnili uczestnikom odpowiednich warunków zdrowotnych i higieniczno-sanitarnych. Przykładowo teren ośrodka w Kątach Rybackich był ogrodzony siatką z drutem kolczastym, nie zabezpieczono właściwie otworu studzienki kanalizacyjnej, a teren przylegający do pawilonu rekreacyjnego był zaśmiecony, w dodatku huśtawki i ławki na placu zabaw były zdezelowane lub zniszczone.
Co szczególnie bulwersuje, ośrodek był kilkakrotnie kontrolowany przez kuratorów, ale nie dopatrzyli się oni nieprawidłowości. Na innych obozach brakowało z kolei ciepłej wody, pościel w pokojach była brudna, gniazdka elektryczne były uszkodzone, umywalki pęknięte, a posadzki w łazienkach brudne, nie zabezpieczono też kominków w domkach przed dostępem dzieci" - zaznaczono w raporcie.
Na szczęście - jak zaznacza Biedziak - mimo tak dużej liczby organizowanych kolonii i obozów, do groźnych wypadków w ich trakcie dochodzi rzadko. W latach 2011 - 2014 - jak poinformował - odnotowano 112 wypadków, w tym 11 śmiertelnych - przy czym przyczyną tych tragedii były najczęściej zdarzenia losowe, a nie rażące zaniedbania organizatorów lub wychowawców. - Tym niemniej NIK zwraca uwagę, że dla podniesienia bezpieczeństwa wypoczywających uczniów warto wyeliminować pojawiające się nieprawidłowości, zarówno po stronie organizatorów wypoczynków, jak i Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz kuratorów - wskazuje rzecznik.
Za granicę bez kontroli
Kolejną kwestią poruszoną w raporcie NIK są zagraniczne wyjazdy rekreacyjne, organizowane dla dzieci. - Wybiera się na nie co roku prawie 100 tys. dzieci i młodzieży - nie są w ogóle nadzorowane przez kuratorów oświaty. Wynika to z luki w przepisach, którą czym prędzej powinien zająć się Minister Edukacji Narodowej. Inaczej opiekunami dzieci mogłyby zostać osoby niekompetentne, a w skrajnych sytuacjach nawet stwarzające dla nich zagrożenie - wynika z raportu NIK.
REKLAMA
Jak wyjaśnia Biedziak, chodzi o to, że MEN nie określił w rozporządzeniu w sprawie warunków wypoczynku, kto ma sprawować taki nadzór. W efekcie ani kuratorium, ani żaden inny podmiot nie sprawuje nadzoru nad takim rekreacyjnymi wyjazdami zagranicznymi. W dodatku - według raportu - w publicznej bazie wypoczynku nie można sprawdzić informacji o kraju i dokładnym miejscu wypoczynku, gdyż aplikacja ta nie ma takiej funkcji.
Przydatna gwarancja
Jedynie Małopolski Kurator Oświaty - jeden z pięciu kontrolowanych kuratorów - sprawdzał czy organizatorzy wypoczynków zagranicznych są wpisani do Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych (CEOTiPT). Analiza zgłoszonych zagranicznych wypoczynków wykazała, iż jedynie połowa takich wyjazdów organizowana była przez podmioty wpisane do CEOTiPT. Takich wpisów nie posiadały natomiast: stowarzyszenia, szkoły, domy kultury, parafialne kluby sportowe oraz osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą.
Zdaniem NIK, wypoczynek organizowany przez podmioty wpisane do CEOTiPT zapewnia wyższy standard, ponieważ organizator posiada umowę gwarancji bankowej lub ubezpieczeniowej, a także umowę ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków i kosztów leczenia na rzecz klientów. Ponadto rodzice i opiekunowie otrzymują pełną ofertę i program wypoczynku.
IAR/PAP/fc
REKLAMA
REKLAMA