Szara strefa w motoryzacji: można by odzyskać nawet 4 mld zł rocznie
Festiwal przedwyborczych obietnic już się rozpoczął. Partie rzucają pomysłami i szukają na ich realizację pieniędzy. A te można znaleźć, np. ograniczając szarą strefę w motoryzacji.
2015-07-10, 10:28
Posłuchaj
Jak ocenia Związek Dealerów Samochodów, dzięki zmianom prawa, do budżetu państwa rocznie mogłoby wpływać kilka miliardów złotych więcej, tłumaczy Marek Konieczny, prezes Związku.
- Te pieniądze, które dzisiaj nie wpływają do budżetu, z podatku VAT, podatku dochodowego i wszelkich innych podatków pochodnych, są przez Związek Dealerów Samochodów szacowane na ok. 5,5 mld zł rocznie. Zakładamy, że przy jakiejś sprawności podatkowej, nie da się bowiem ukrócić szarej strefy zupełnie, 4 mld zł da się w ciągu kilku najbliższych lat pozyskać – mówi gość radiowej Jedynki.
System można łatwo uszczelnić?
Miejsca, w których budżet traci, to przede wszystkim działające w szarej strefie lub nielegalnie warsztaty i powiązany z nimi handel częściami zamiennymi, ale ten system można łatwo uszczelnić.
- Najprostszą rzeczą jest zmiana dotycząca szarej strefy w likwidacji szkód komunikacyjnych. Tą szarą strefę powodują tzw. ubezpieczenia rozliczane kosztorysowo. Oznacza to, że rzeczoznawca wycenia szkodę i te pieniądze są wypłacane ubezpieczonemu do ręki i nikt nie kontroluje, co się z tymi środkami dzieje, czy one stanowią zapłatę za naprawę auta, czy nie itd. Tu mamy podstawowy problem. Według naszych szacunków 70 proc. tych pieniędzy, a niektórzy mówią, że nawet 90 proc., trafia do szarej strefy – mówi Marek Konieczny.
REKLAMA
Budżetowi pomógłby tzw. podatek ekologiczny
Budżetowi państwa mogą pomóc także bardziej restrykcyjne rozwiązania związane z ekologią.
- Polska nałożyła na samochody tzw. podatek akcyzowy, który jest liczony od wartości towaru, a w przypadku samochodów od wielkości silnika. To powoduje, że budżet otrzymuje zdecydowanie mniej pieniędzy, niż gdyby ten fiskalny podatek akcyzowy zastąpić podatkiem uzależnionym od warunków ekologicznych. Do Polski przyjeżdża z zachodu Europy rocznie od 800 tys. do 1 mln samochodów używanych. Jako że jest płacona od nich akcyza, więc powszechnym procederem jest maksymalne zaniżanie wartości tych aut na fakturach wystawianych za granicą. Nie jest to za bardzo kontrolowane – podkreśla Marek Konieczny.
Dziurawy system złomowania aut
W tym kontekście też pojawia się też kwestia opłat za złomowanie samochodów.
- System, który w Polsce obowiązuje także jest kompletnie dziurawy. Niektórzy mówią, że nawet 90 proc. wszystkich samochodów wycofywanych z eksploatacji trafia do szarej strefy. Państwo nie stworzyło żadnych warunków: ani prawnych, ani finansowych, żeby przeciętnemu Kowalskiemu, który ma samochód 20- czy 25-letni opłacała się go oddać do legalnej stacji demontażu pojazdów. Nie ma ani tzw. premii depozytowej, ani premii za legalne złomowanie, więc dzisiaj te samochody trafiają do szarej strefy – wyjaśnia gość radiowej Jedynki.
REKLAMA
Pomysły na ograniczenie szarej strefy w motoryzacji oraz korzyści, jakie z tego mogą płynąć dla budżetu, znalazły się także w liście, który Związek Dealerów Samochodów napisał do premier Ewy Kopacz i kandydatki PiS na premiera Beaty Szydło.
Błażej Prośniewski, awi
Polecane
REKLAMA