Porozumienie na szczycie eurolandu ws. Grecji. Ekonomiści: to jeszcze nie koniec
Przywódcy strefy euro porozumieli się w sprawie pomocy dla Grecji. Kanclerz Niemiec Angela Merkel deklaruje, że korzyści tego porozumienia przeważają nad wadami, a premier Grecji Aleksis Cipras mówi, że była to decyzja trudna, ale niezbędna. Bardziej sceptyczni byli goście audycji "Puls gospodarki" w Polskim Radiu 24.
2015-07-13, 12:55
Posłuchaj
Agnieszka Durlik-Khouri, dyrektor Gabinetu Prezesa Krajowej Izby Gospodarczej, uważa, że szczyt nie zamyka sprawy i o niczym nie przesądza.
- Wydaje się, że jest to przeciągnięcie tematu. Ciąg dalszy na pewno nastąpi. Tutaj nie ma strony, która wygrała. To, czy wygraną jest Angela Merkel okaże się, jeżeli greckie reformy faktycznie zostaną wdrożone. Zobaczymy, czy nie pojawi się nowy rząd, który jednak dojdzie do wniosku, że reformy są zbyt daleko idące, po tym, jak kolejna transza pomocy zostanie już uruchomiona. Wtedy będzie powtórka tej historii i kolejne przepychanki - mówi Agnieszka Durlik-Khouri.
Posłuchaj
Żeby Ateny dostały pomoc, greccy posłowie muszą do środy zatwierdzić reformy. Chodzi m.in. o podwyżki podatków, podwyższenie wieku emerytalnego, odpolitycznienie administracji publicznej oraz podjęcie kroków na rzecz prywatyzacji. Nawet zakładając, że tak się stanie, pojawia się wątpliwość - czy reformy przyniosą oczekiwane skutki - zastanawia Tomasz Kaczor, główny ekonomista Bank Gospodarstwa Krajowego.
REKLAMA
- Nawet jeśli jesteśmy optymistami i założymy, że Grecy te wszystkie reformy wdrożą, jaką mamy pewność, że nie powtórzy się sytuacja błędu, który popełniono, tworząc poprzednie programy ratunkowe dla Grecji, które nie doceniały z jednej strony negatywnych skutków wprowadzenia tych programów, a z drugiej strony przeceniały zdolności do generowania przez nie dodatkowych dochodów czy obniżenia wydatków. Czy za 1,5 roku – 2 lata nie okaże się, że wprawdzie Grecy wszystko zrobili, ale pojawiła się nowa dziura, której program nie zakładał - mówi Tomasz Kaczor.
Posłuchaj
Oprócz reform, Grecy muszą przekazać do specjalnego funduszu powierniczego majątek państwowy. Dochody z jego prywatyzacji mają zostać przeznaczone na pokrycie spłat zadłużenia Aten. Fundusz miałby być zarządzany przez Greków, ale pod nadzorem instytucji europejskich. To pokazuje, że Europa nie ufa już Grecji, komentuje Marcin Mrowiec, główny ekonomista banku Pekao SA.
- Propozycja niemiecka pokazuje, że zaufanie się skończyło. Do tej pory za dobrą monetę brano greckie deklaracje. Natomiast teraz pojawiała się propozycja: Grecy zobowiązują się do określonych reform, ale gdyby po drodze się rozmyślili, a pieniądze zostały już im wysłane, to w Luksemburgu będzie czekała równowartość 50 mld euro pod zastaw. To pokazuje nową jakość oraz pytanie, które będzie nad podobnymi szczytami w przyszłości wisiało: czy Europa będzie kierowała się zasadami, za łamanie których są wysokie kary, czyli takie podejście niemieckie, że porządek musi być, czy będzie to bardziej podejście francuskie: dogadywania się i znajdowania zawsze elastycznych rozwiązań - mówi Marcin Mrowiec.
REKLAMA
Posłuchaj
Decyzja o rozpoczęciu negocjacji z Grecją w sprawie nowych pożyczek powinna zapaść do końca tygodnia.
Błażej Prośniewski, awi
REKLAMA