Rolnikowi taniej kupić w dyskoncie, niż wyprodukować
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, różnice w cenach podstawowych produktów spożywczych między województwami przekraczają nawet 51 procent! I paradoksalnie, żywność jest droższa nie tam, gdzie więcej się zarabia i tam, gdzie brakuje terenów rolniczych, a na obszarach słabo zurbanizowanych.
2015-08-05, 15:30
Posłuchaj
Ekonomia – na pierwszy rzut oka – wydaje bardzo prosta i można by ją zawrzeć w hasłach: popyt, podaż, równowaga, cena. Okazuje się jednak, że jest ona pełna paradoksów.
Słowo klucz – konkurencja
Niższe ceny w miastach zawdzięczamy dyskontom oraz super i hipermarketom, które walcząc o klienta muszą „zbijać” ceny.
- Jeżeli mamy rozwiniętą sieć handlową, wtedy istnieje konkurencja. Natomiast w przypadku, gdy sklepów jest mało sklepów, ich sieć jest rozproszona - co występuje na terenach słabo zurbanizowanych - wtedy nie tylko wzrastają koszty, bo te towary trzeba dowieźć na miejsce, ale także właściciel takiego sklepu może narzucić wyższą marżę, ponieważ nie musi z nikim zaciekle konkurować – wyjaśnia prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Na ceny żywności wpływa również to, że jej produkcja – co ostatecznie wydaje się logiczne – skoncentrowana jest wokół dużych ośrodków miejskich, które stanowią największą grupę potencjalnych odbiorców. A to powoduje z kolei, że koszty logistyki są znacznie niższe.
REKLAMA
Dyskont vs. przydomowy ogródek
Obecnie, gdy przejeżdża się przez polskie wsie, coraz rzadziej można znaleźć tam przydomowe ogródki, gdzie hodowane są warzywa na własne potrzeby, czy podwórka po których biegają kury. Mieszkańcy rezygnują z tego na rzecz trawników i rabat kwiatowych, nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim ekonomicznych.
- Tu ekonomia odgrywa istotną rolę. Wyprodukowanie jajka w dużych fermach jest tańsze niż na wsi, choć wydawałoby się, że hodowanie kilku kur prawie nie generuje kosztów: wystarczy jakiś budynek, trochę paszy. Podobnie jest z warzywami. Tu możemy mówić o efekcie skali. Im większy producent, tym mniejsze koszty, co przekłada się ostatecznie na cenę w sklepie – dodaje prof. Kowalski.
I choć osobom mieszkającym na wsi bardziej opłaca się jechać dziś do dyskontu, to jak ubolewa gość Polskiego Radia 24, smaku świeżo zerwanych warzyw, z własnego ogródka nic nie zastąpi.
Turyści pobijają ceny
Kolejnym czynnikiem, który wpływa na to, że ceny żywności, np. na Warmii i Mazurach są wyższe niż w Warszawie czy Poznaniu jest turystyka.
REKLAMA
- Zawsze o kilka, kilkanaście procent drożeją artykuły spożywcze, gdy zbliża się sezon. To jest normalne, tak samo, jak to, że obserwujemy zwyżki cen przed popularnymi imieninami – mówi ekspert.
Jednym słowem handlarze chcą zarobić na turystach, a rykoszetem obija się to na portfelach miejscowych.
Drogi Wschód
Dane GUS pokazują, że chleb najdroższy jest na Opolszczyźnie i Śląsku. Najwyższe ceny detaliczne mleka są w województwach: podkarpackim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. Z kolei za kurczaka najwięcej zapłacimy na Lubelszczyźnie oraz Warmii i Mazurach. Zakup ziemniaków najbardziej odczują, znów, mieszkańcy północo-wschodniej części kraju. Ich cena – w porównaniu z najtańszym pod tym względem, Dolnym Śląskiem - jest wyższa o ponad połowę.
Błażej Prośniewski
REKLAMA
REKLAMA