Ekstraklasa: Lech zaczyna płacić za marzenia. To dopiero początek problemów Skorży?
Po czterech pierwszych kolejkach Ekstraklasy mistrz Polski zajmuje 11. pozycję z dorobkiem zaledwie czterech punktów. Bezbramkowy remis z Koroną Kielce pokazał, że Lech Poznań musi szybko znaleźć sposób na wyjście z kryzysu.
2015-08-09, 12:15
Posłuchaj
Sobotni mecz było pokazem nie tyle nieskuteczności Lecha, co braku pomysłu na to, jak zagrozić skupionemu na defensywie rywalowi. Korona miała prosty cel na ten mecz - nie przegrać, nawet jeśli oznaczałoby to konieczność dłuższego przebywania na własnej połowie, ostrej walki z przeciwnikami i stosowanie najprostszych środków. To jednak nie przynosi ujmy Koronie, a sam wynik może być powodem do zadowolenia.
Nie wydaje się prawdopodobne, by ktokolwiek przewidział, że po czterech kolejkach Ekstraklasy zespół z Kielc będzie bliżej podium niż strefy spadkowej. Mimo problemów finansowych i przedsezonowych niepewności Marcina Brosza, kto w ogóle będzie występował w drużynie, jak na razie nie ma dramatu.
Choć może się to wydawać absurdalne, można zastanawiać się, czy w tym konkretnym momencie większych problemów nie ma Lech Poznań.
- Korona dobrze się broniła, grała na pograniczu faulu. Po takich ostrzejszych starciach straciliśmy dwóch zawodników. Byliśmy dziś za mało kreatywni, szczególnie po zejściu z boiska Darko Jevticia. Nasze akcje były schematyczne, brakowało automatyzmu. Można było więcej oczekiwać po wejściu drugiego napastnika, ale tak nie było. Zabrakło też trochę szczęścia przy sytuacji Gergo Lovrencsicsa czy Marcina Robaka. Nie od dziś wiadomo, że jesteśmy drużyną nieskuteczną. Żeby wygrać mecz, musimy stworzyć dużo sytuacji, a pod tym względem dziś było ubogo - analizował spotkanie Maciej Skorża, celnie wskazując na kłopoty swojej drużyny z kreowaniem sytuacji.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Wejście w sezon było dla Lecha świetne - najpierw rozbił Legię Warszawa w meczu o Superpuchar Polski, przeprowadził sensowne transfery, dobrze rozpoczął grę w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Szybko jednak okazało się, że FC Basel to za wysokie progi dla "Kolejorza". Od początku rywalizacji ze Szwajcarami zaczęło pojawiać się coraz więcej problemów. Spotkanie z Koroną Kielce pokazało, że każdy mecz "Kolejorza" w Ekstraklasie będzie prawdziwą walką. W Ekstraklasie nikt nie czuje respektu przed mistrzem, wszyscy chcą ograć faworyzowaną drużynę. Pokazali to także zawodnicy Korony.
- To był też trudny mecz pod względem fizycznym. Dziś wyglądaliśmy trochę słabo, ale to był takie pierwsze nasze spotkanie i na razie nie szukałbym jakichś wniosków. Mamy sporo kłopotów kadrowych. Barry Douglas przejdzie niedługo operację kości śródręcza, Kasper Hamalainen ma kłopot z kolanem, a Darko Jevtić - ze stawem skokowym. Tamas Kadar w przerwie zgłosił uraz mięśnia dwugłowego, jeszcze nie wiemy co się stało Szymonowi Pawłowskiemu. Jedyną dobrą wiadomością jest to, że Kebba Ceesay został tatą.
Kiedy do drużyny na dobre wrócił Linetty i kilka minut zaliczył wreszcie Dawid Kownacki, urazy dotykają kolejnych zawodników. Co więcej, do gry nie jest gotowy także Paulus Arajuuri, który pod koniec poprzedniego sezonu był prawdziwą opoką defensywy.
"Kolejorz" musi szybko wrócić na właściwą drogę. Zniżka formy może skończyć się tragicznie podczas starć z węgierskim Videotonem o Ligę Europy, nie mówiąc już o zwiększającej się stracie do warszawskiej Legii w tabeli Ekstraklasy.
ps, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA