Syryjczyk: wolimy umrzeć w Syrii, niż z głodu w Polsce. Fundacja Estera: nikt ich na siłę nie ściągał

Mocne zarzuty pod adresem fundacji Estera od jednego z Syryjczyków. W liście przekazanym, między innymi, do mediów i kurii, Antoine Char skarży się na warunki, jakie chrześcijanie z Syrii zastali w Polsce.

2015-08-19, 13:29

Syryjczyk: wolimy umrzeć w Syrii, niż z głodu w Polsce. Fundacja Estera: nikt ich na siłę nie ściągał
Państwa zachodnie są zaniepokojone wzrostem aktywności wojskowej Rosji w Syrii, według Moskwy ukierunkowanej na wspieranie walki syryjskiego rządu z Państwem Islamskim. Foto: Freedom House/Flickr/domena publiczna

Posłuchaj

Antoine Char: "Nie mamy co jeść. Przyjechałem z odrobiną oszczędności, ale już wszystko wydałem. Nie dam rady przetrwać do końca miesiąca (...). Wolimy umrzeć w Syrii niż tutaj z głodu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

- Mieliśmy otrzymać pomoc finansową, nie otrzymujemy. Fundacja Estera miała wszystko zapewnić i we wszystkim pomóc, ale nas oszukała - takie zarzuty można przeczytać pod adresem organizacji, która sprowadziła do Polski ponad 150 syryjskich uchodźców. Antoine Char twierdzi wręcz, że sytuacja jego i jego rodziny jest dramatyczna.

- Nie mamy co jeść. Przyjechałem z odrobiną oszczędności, ale już wszystko wydałem. Nie dam rady przetrwać do końca miesiąca - mówił IAR Syryjczyk. Antoine Char narzeka, że fundacja ulokowała ich w Pruszkowie w małym 30-metrowym mieszkaniu. - Jest nas szóstka; śpimy na podłodze - skarży się. Dodaje, że od przybycia dostał na całą rodzinę tysiąc złotych. Twierdzi też, że fundacja się nimi nie interesuje i przestała odpowiadać na telefony.

- Wolimy umrzeć w Syrii niż tutaj z głodu - podkreśla Antoine Char. Potwierdza to pochodzący z Syrii pan Adam, który stara się, jakoś pomóc rodakom. - Oni oczekiwali zupełnie czegoś innego, a zastali zupełnie coś innego. Co więcej są zostawieni na pastwę losu - podkreśla pan Adam. Dodaje, że Syryjczycy liczyli również na możliwość nauki języka polskiego, ale im tego nie zapewniono. - Także jeśli chodzi o komunikację - nie przekazano im, w jaki sposób mają się poruszać. Jeżdżą praktycznie bez biletów - ubolewa.

Rozmówcy IAR uważają, że Syryjczycy zostali oszukani. Myśleli, że w Polsce czekają na nich rajskie warunki i będą mogli w spokoju przeczekać zagrożenie. Przyjechali do nas z nastawieniem, że pobędą tu rok i tak przeżyją syryjską gehennę. Chcieliby także pracować i uczyć się języka polskiego.

REKLAMA

Fundacja odpiera zarzuty

Fundacja Estera, która jest odpowiedzialna za ściąganie do Polski chrześcijan z Syrii, tłumaczy się z zarzutów, jakie zrodziły się wokół jej przedsięwzięcia. Miriam Shaded, prezes Fundacji, zapewnia, że Syryjczycy na bieżąco byli informowani, o tym, co zastaną w Polsce i że są to najlepsze warunki przyznawane w takich sytuacjach. I zaznacza, że imigranci przyjechali prywatnym czarterem, nocowali w hotelach w Libanie, a tu dostają dwa razy więcej pieniędzy, niż, gdyby ubiegali się o pomoc finansową w urzędach.

Miriam Shaded podkreśla, że Syryjczycy nie musieli przeprawiać się przez morze ani przebywać w ośrodkach dla cudzoziemców. - Tutaj są bezpieczni i mają naprawdę godne warunki życia, a to, że są np. niegospodarni, bo kupują jogurt za 12 zł, a nie za 2 zł, to w tym przypadku Fundacja nie ponosi odpowiedzialności - mówi prezes.

Fundacja ma zasadę, że kwateruje maksymalnie po dwie osoby w pokoju. Nie lokuje kobiet i mężczyzn razem chyba, że są to małe dzieci lub małżeństwa. Jak mówi Miriam Shaded, ewentualne niezadowolenie wynika z tego, że Syryjczycy sami się relokują. - Informują, że oni podjęli decyzję, że przeprowadzają się do cioci, do wujka lub znajomych, stawiając fundację przed sytuacją dokonaną, a następnie mówią, że chcieliby dostać inne mieszkanie - mówi prezes. I zapewnia, że Fundacja pomaga szukać nowego mieszkania, ale potrzebuje na to czasu.

Fundacja Estera odpiera także zarzuty, że namawiała Syryjczyków do przyjazdu. - Nikt ich na siłę nie ściągał - mówi prezes. Dodaje, że Syryjczyków nikt nie zmuszał, nikt nie kazał im aplikować, nikt nie kazał im się pakować.

REKLAMA

Prezes Fundacji podkreśla także, że cała Syria jest zagrożona wojną, a świadectwem tego jest choćby fakt, że nie działa tam polska ambasada czy nie ma przedstawicielstw instytucji międzynarodowych takich jak np. Biuro Wysokiego Komisarza NZ do spaw Uchodźców.

Pieniądze na utrzymanie Syryjczyków - jak deklaruje Fundacja - pochodzą od kościołów, parafii, społeczności lokalnych, ludzi dobrej woli oraz od angielskiej fundacji Baranbas Fund. Miesięcznie pięcioosobowa rodzina otrzymuje 3 tys. złotych. Syryjczycy, którzy przyjechali są zakwaterowani w różnych miastach w Polsce.

TVN24/x-news

Fundacja Estera zapowiada, że zamierza do Polski sprowadzić kolejne osoby. Podawano, że do naszego kraju w sumie ma być sprowadzonych 1500 Syryjczyków.

REKLAMA

IAR,kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej