Komisja Europejska szuka nowych sposobów na rozwiązanie problemu uchodźców. Narzuci Polsce większe limity?

Komisja Europejska ma złożyć Węgrom ofertę w sprawie uchodźców - dowiedziało się Polskie Radio. To może rozbić wspólny front Grupy Wyszehradzkiej, a Polskę zmusić do przyjęcia około 10 tysięcy imigrantów.

2015-09-03, 20:00

Komisja Europejska szuka nowych sposobów na rozwiązanie problemu uchodźców. Narzuci Polsce większe limity?

Posłuchaj

KE złoży ofertę Węgrom. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Bruksela ma zaproponować przyjęcie kolejnych 120 tysięcy osób - udało się potwierdzić Polskiemu Radiu. Komisja przedstawi swój pomysł walki z kryzysem migracyjnym w środę. Ma się w nim znaleźć konkretny zapis, że ten plan jest po to, by ulżyć Włochom, Grecji i Węgrom, które zmagają się z problemami.
Z informacji Polskiego Radia wynika, że ponad 50 tysięcy uchodźców, właśnie z Węgier, ma być podzielonych i rozesłanych do unijnych krajów. I w tym samym planie będzie propozycja dotycząca automatycznego i stałego podziału uchodźców na wypadek sytuacji kryzysowej, czyli takiej z jaką mamy do czynienia obecnie. Komisja Europejska chce, by ten podział był obowiązkowy i zabiega, by jej plan był przyjmowany większością głosów, a nie jednomyślnie.
To wszystko może rozbić jedność Grupy Wyszehradzkiej, a także całej grupy państw z Europy Środkowo-Wschodniej, która jest przeciwna obowiązkowym limitom. - Już teraz większość europejskich krajów jest skłonna poprzeć narzucone limity - powiedział Polskiemu Radiu jeden z unijnych dyplomatów. A to może oznaczać, że Polska, która zabiegała, by decyzje były podejmowane dobrowolnie, nie będzie w stanie zablokować planu Komisji.

Niemcy i Francja apelują o nowe limity

Francja i Niemcy przedstawią wspólną propozycję rozwiązania kryzysu imigracyjnego i sprawiedliwego rozdzielenia uchodźców między kraje UE - podał urząd kanclerz Niemiec Angeli Merkel po jej rozmowie telefonicznej z prezydentem Francji Francois Hollande'em.

Powiązany Artykuł

imigranci węgry 1200
Imigranci w Europie


"Europa musi działać w sposób zdecydowany i zgodny z wartościami, które wyznaje" - głosi komunikat urzędu kanclerskiego. "Ci mężczyźni i te kobiety, ich rodziny, wszyscy uciekają przed wojną i prześladowaniami. Potrzebują międzynarodowej ochrony" - dodaje.
Berlin i Paryż - jak wynika z oświadczenia - mają zamiar pracować nad wyrównaniem standardów, aby wzmocnić cały europejski system pomocy azylantom, sprawić, by nielegalnych imigrantów odsyłano do kraju pochodzenia, oraz dostarczyć pomoc tym państwom, z których oni pochodzą bądź przez które przejeżdżają tranzytem.
Merkel i Hollande opowiadają się też za wyznaczaniem wiążących rządy państw UE liczb uchodźców, których muszą oni przyjąć.
Prezydent Francji wyjaśnił podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Irlandii Endą Kennym, że Francja i Niemcy chcą zaproponować wprowadzenie w Europie obowiązkowego i stałego systemu przyjmowania uchodźców i osób ubiegających się o azyl, a zwłaszcza Syryjczyków.
- Wraz z niemiecką kanclerz zaproponowaliśmy stworzenie obligatoryjnego, trwałego mechanizmu przyjmowania uchodźców. Uważam, że ten, którym posługujemy się obecnie, już się nie sprawdza i że są kraje, które nie biorą na siebie moralnych zobowiązań, a więc musimy zrobić więcej - powiedział Hollande.
Według komunikatu Pałacu Elizejskiego wspólna propozycja Paryża i Berlina ma przewidywać harmonizację przepisów imigracyjnych krajów unijnych. Merkel i Hollande uznali, że "po śmierci tysięcy osób, które usiłowały dostać się do Europy", winna jest ona uchodźcom, "dla których jest ostatnią nadzieją", ochronę, godne przyjęcie i lepsze warunki.

Kontrole na granicach?

Premier Węgier Viktor Orban powiedział w czwartek na wspólnej konferencji prasowej w Brukseli z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem, że Strefa Schengen jest zagrożona przez kryzys migracyjny w Europie.
- Schengen jest w tej chwili zagrożone. To, co się dzieje, to wstyd. Bycie Europejczykiem wymaga od nas kontrolowania tego procesu napływu uchodźców w cywilizowany sposób. Tego byśmy chcieli. Bez kontroli granicznych to nie będzie działało - powiedział.
Ocenił, że kryzys migracyjny to "nie problem europejski, ale niemiecki". Jak mówił, imigranci nie chcą dostać się do Polski, Węgier czy Estonii. - Wszyscy chcieliby do Niemiec. My musimy ich tylko zarejestrować. Jeśli niemiecka kanclerz Angela Merkel nalega na to, żeby nikt nie opuszczał Węgier bez zarejestrowania, to my będziemy ich rejestrować - zapowiedział.
Jego zdaniem najważniejszą kwestią jest zapewnienie kontroli na zewnętrznych granicach UE, a dopiero później można dyskutować o kwotach podziału uchodźców między państwa UE. - Rozmowa o systemie kwotowym bez rygorystycznych kontroli granicznych jest zaproszeniem dla tych, którzy chcą do nas przybyć - dodał.
Z kolei Schulz przypomniał, że kraje UE zamieszkuje 507 mln osób i rozdzielenie między nie nawet 500 tys. uchodźców nie stworzyłoby problemu. Ale dodał, że jeśli uchodźcy zostaną skoncentrowani w jednym kraju, to problem powstanie.

"Nie stać nas na imigrantów ekonomicznych"
Premier Ewa Kopacz na czwartkowym posiedzeniu Biura Grupy Europejskiej Partii Ludowej w Katowicach powiedziała, że Polska chce być solidarna i nie uchyla się od odpowiedzialności, jeśli chodzi o problem imigracji w Europie. Podkreśliła jednak, że Europy „nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych”.
- Polska zawsze stała za solidarnością europejską i wartościami, o które sami długo walczyliśmy. Nie odwracamy oczu od problemów naszych europejskich partnerów, a przede wszystkim od dramatu ludzi, którzy z narażeniem życia przedostają się na nasz kontynent – powiedziała Ewa Kopacz.
Szefowa rządu zaznaczyła, że Europy nie stać na przyjmowanie imigrantów ekonomicznych. - Nasze działania nie mogą przyciągać niekontrolowanej liczby imigrantów. Musimy razem określić listę krajów bezpiecznych, do których będziemy odsyłać imigrantów ekonomicznych – podkreśliła premier. - Mamy moralny obowiązek zająć się uchodźcami, których nie ma gdzie odesłać, ponieważ groziłoby to im wielkim niebezpieczeństwem lub nawet śmiercią. To tym ludziom UE musi pomóc. Tylko wprowadzenie takiego rozróżnienia obniżyłoby presję migracyjną na nasze granice co najmniej o połowę – oceniła Ewa Kopacz.

REKLAMA

TVN24/x-news

IAR, PAP, bk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej