Szef Solidarności kontra "Newsweek". Sprawa trafi do sądu
Szef Solidarności Piotr Duda zapowiedział pozew przeciwko "Newsweekowi". Na konferencji przedstawił "14 kłamstw", którymi - wg niego - miał posłużyć się tygodnik w tekście dot. jego pobytów w uzdrowisku "Bałtyk". Redakcja odpowiada, że lider Solidarności nie odnosi się do meritum artykułu.
2015-09-08, 15:45
Posłuchaj
Szef Solidarności zapowiada pozew przeciwko "Newsweekowi". Relacja Elżbiety Łukowskiej (IAR)
Dodaj do playlisty
"Newsweek" w artykule "Hotel robotniczy" przedstawił wydruki z pobytu szefa NSZZ "Solidarność" w Kołobrzegu, w luksusowym apartamencie, w uzdrowisku "Bałtyk". Jak podaje tygodnik, noc kosztuje tam 1,3 tys. zł. Powołując się na pracowników "Bałtyku", autorzy tekstu napisali, że Duda korzysta z apartamentu za darmo albo płaci 85 zł, czyli tyle, ile za nocleg służbowy. "Bałtykiem" zarządza gdańska spółka Dekom, należąca do NSZZ "Solidarność". Tygodnik przedstawił wydruk z datami pobytów Dudy od czerwca 2012 r. do maja 2015 r.
Lider Solidarności pokazał na konferencji prasowej dokumenty, które świadczą, że w wymienionych przez tygodnik terminach przebywał w innych miejscach.
Kłamstwem jest - mówił Duda - że był w uzdrowisku od 1 do 28 lutego 2013 r. Jak powiedział, był wtedy na tygodniowej delegacji w Azerbejdżanie, w Baku. Jako dowód Duda chce przedstawić w tej sprawie m.in. bilety lotnicze, a świadkiem będzie m.in. przewodniczący OPZZ Jan Guz. Z kolei od 10 do 17 listopada 2013 r. Duda miał być na urlopie w Gliwicach, co ma potwierdzić karta urlopowa. - Przedstawimy wszystkie wydruki w sądzie - zaznaczył.
REKLAMA
Posłuchaj
Posłanka PO Joanna Mucha o sporze "Newsweeka" z Piotrem Dudą: to nie jest sprawa polityczna (IAR) 0:23
Dodaj do playlisty
Dodał, że od 2 do 9 grudnia 2013 r. był w innych miastach na sekcji krajowej i konferencji. Na świadków w tej sprawie chce powołać m.in. Jacka Saryusza-Wolskiego, b. unijnego komisarza Laszlo Andora. Od 30 kwietnia do 8 maja 2014 r. - powiedział - był w Gdańsku i m.in. uczestniczył w spotkaniach w sali BHP; z kolei od 3 do 14 listopada - w Poznaniu, Rzeszowie i we Wrześni, gdzie został wmurowany kamień węgielny pod fabrykę volkswagena. - Świadkiem w sądzie będzie pan wicepremier Piechociński - powiedział Duda. 11 listopada 2014 r. szef NSZZ "Solidarność" był gościem na uroczystościach u prezydenta Komorowskiego; powiedział, że świadkami są m.in. b. prezydent, szef CBA, szef NIK i red. Paweł Wroński z "GW".
Piotr Duda mówił, że w ciągu sześciu lat w hotelu nie był 27 razy, jak twierdzi tygodnik, a tylko 5 razy służbowo i raz prywatnie. Wówczas - jak mówił - zapłacił 85 złotych za dobę i skorzystał z dwóch zabiegów wliczonych w cenę. Zaprzeczył też jakoby na miejscu był z teściową, bo ona nie żyje od 20 lat. Dodał też, że nie zamawiał karmy ani ręczniczków dla swojego psa.
- "Newsweek" napisał, że byłem na wczasach, w luksusowych apartamentach, spędzałem tam miesiące! Proszę państwa, fakty: prywatnie byłem jeden raz, 3,5 dnia, i to opłaciłem - podkreślił Duda.
REKLAMA
Posłuchaj
Rzeczniczka PiS Elżbieta Witek o sporze "Newsweeka" z Piotrem Dudą: atakuje się wszystkich, żeby odwrócić uwagę od krachu referendum (IAR) 0:14
Dodaj do playlisty
Szef Solidarności dodał, że za publikacją stoi firma świadcząca usługi rehabilitacyjne, z którą spółka "Dekom" - właściciel hotelu w Kołobrzegu - rozwiązała umowę. Nie wykluczył też, że była to zemsta redaktora naczelnego Tomasza Lisa za to, że szef Solidarności wygrał sprawę sądową z jego żoną, Hanną Lis. Przewodniczący "Solidarności" zarzucił Tomaszowi Lisowi nierzetelność dziennikarską. Zapowiedział, że "Tygodnik Solidarność" opublikuje materiały o tym, w jakich luksusach mieszka szef "Newsweeka".
Przewodniczący Solidarności zaprzeczył także m.in. zarzutom "Newsweeka", iż zarządzająca ośrodkiem w Kołobrzegu spółka Dekom zatrudnia pracowników na umowach śmieciowych. - Nikt nie jest zatrudniony na "śmieciówce", wszyscy mają umowy o pracę. Obowiązuje w tej firmie układ zbiorowy pracy. Działa tam organizacja związkowa" - zapewnił.
REKLAMA
Jak dodał, Związek sam wnioskował o audyt inspekcji pracy m.in. w Komisji Krajowej i w Regionie Gdańskim. - Takie protokoły z przeprowadzonych kontroli są także w spółce Dekom i w "Bałtyku" - zapewnił.
Posłuchaj
Rzecznik SLD Dariusz Joński o sporze "Newsweeka" z Piotrem Dudą: nie wiemy, kto mówi prawdę (IAR) 0:21
Dodaj do playlisty
Na konferencji Duda odniósł się także do - jak to określił - pomówień "Newsweeka" dotyczących alkoholu, jaki miał otrzymywać na koszt hotelu. - W każdym apartamencie (...) zawsze jest barek. A ci, którzy mnie znają i słyszą tę konferencję, to wiedzą, że Piotr Duda wódki nie pije, piwa nie lubi - mówił.
REKLAMA
Piotr Duda sprostował też inne informacje medialne na swój temat. Oświadczył, że nie mieszka w XIX-wiecznej kamienicy, ale w domku w Gliwicach. Zarabia miesięcznie przeszło 11 tysięcy złotych brutto, a 97 procent swojego funduszu reprezentacyjnego przeznacza na cele społeczne, w tym na pomoc dla dawnych działaczy związku. Duda zaprzeczył, aby miał stylistę, a jego przemówienia pisała firma PR-owska. Oświadczył, że nie da się złamać, a przewodniczącego "Solidarności" nie będzie wybierać "Newsweek" ani Platforma Obywatelska, ale związkowcy.
- Będziemy żądać od gazety sprostowania, przeprosin i ciężkiego odszkodowania. Trudno na dziś oszacować taką szkodę, najpierw prawnicy muszą nam powiedzieć, jak będzie wyglądał pozew – powiedział dziennikarzom rzecznik prasowy „Solidarności” Marek Lewandowski.
Obecny w Gdańsku na konferencji prasowej Dudy współautor artykułu w „Newsweeku” Wojciech Cieśla powiedział dziennikarzom, że podtrzymuje jego treść i jest przygotowany na spór sądowy z przewodniczącym "S".
REKLAMA
Posłuchaj
Wojciech Cieśla z "Newsweeka" o wątpliwościach, które wymagają wyjaśnienia (IAR) 0:19
Dodaj do playlisty
- Jesteśmy gotowi na proces właściwie od momentu, kiedy dowiedzieliśmy się w ubiegłym tygodniu, że Piotr Duda nie będzie odpowiadał na nasze pytania i kiedy po raz pierwszy obrzucił nas obelgami. Teraz na konferencji obrzucił nas po raz trzeci - powiedział dziennikarz.
Jego zdaniem w wypowiedziach Dudy brakuje merytorycznych argumentów. - My w gazecie pokazaliśmy wydruk systemu rezerwacji w hotelu "Bałtyk" - tam jest rzeczywiście 30 pozycji. To są rezerwacje dokonane na Piotra Dudę, natomiast w tekście my nie piszemy, że był tam 30 razy. My wyraźnie piszemy: wiemy, że 30 razy w hotelu był rezerwowany pokój na jego nazwisko. Zadaliśmy Dudzie to pytanie: kto rezerwował, kto tam wtedy był oraz na jakich zasadach płacił. Dlaczego to jest ważne? Bo pobyt akurat w tym penthousie jest wyjątkowo drogi, tj. 1300 złotych za noc - tłumaczył Cieśla.
Według dziennikarza "Newsweeka", lider "S" wywodzi nieprawdziwe argumenty z dokumentu umieszczonego w tygodniku. - Korzysta z sytuacji konferencji prasowej, gdzie żaden z dziennikarzy nie ma tekstu przed oczami i nie może go skontrować. Trudno zresztą skontrować Piotra Dudę, bo on coś mówi i wychodzi, i nie odpowiada na pytania, straszy sądem. My jesteśmy gotowi na to, żeby spotkać się z nim w sądzie - dodał.
REKLAMA
Piotr Duda odpiera zarzuty "Newsweeka"
źródło: TVN24/x-news
REKLAMA
- Pieczołowicie zebraliśmy materiał do tego tekstu – mamy oświadczenia ludzi, którzy tam pracują, którzy widzieli Piotra Dudę, którzy przynosili mu stoliki z jedzeniem i alkoholami. To wszystko jest potwierdzone, to są fakty, mamy na to dowody - podkreślił autor artykułu Cieśla.
Na pytanie, czy lider „S” kłamie, dziennikarz odpowiedział: - Tak. I to jest bardzo przykre. Kłamie na konferencji prasowej, która idzie na cały kraj. Cały kraj jest teraz przekonany, że "Newsweek" napisał nieprawdę (...) Od początku manipuluje naszą informacją, tworzy iluzję, pokazuje jakieś zdjęcia ze swoich pobytów w Baku itd., ale one nie mają związku z rzeczywistością. Pracownicy hotelu potwierdzili nam, że kiedy Duda przyjeżdżał do "Bałtyku" kierownictwo firmy, kazało wyszywać ręczniczki z imieniem psa (Dudy) i przygotować karmę dla niego - powiedział.
- Cieszę się, że Piotr Duda potwierdził, że istnieje pies Kacperek, że z nim tam przyjeżdżał - dodał Cieśla.
Z kolei redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis mówił, że podtrzymuje wszystkie "kluczowe informacje z tekstu". Jego zdaniem dziennikarze wykonali "bardzo dobrą reporterską pracę". Tomasz Lis zapowiada kontynuację tematu. Liderowi Solidarności zarzuca zaś "obronę poprzez atak".
REKLAMA
Szef "S" zapowiedział też, że złożył wnioski do prokuratury o ściganie przestępstwa o pomówienie, a do sądu skieruje sprawę z powództwa cywilnego ws. wypowiedzi Michała Kamińskiego i Pawła Olszewskiego za - jak mówił - sugestie, że był w ZOMO. Poinformował, że zrezygnował z pozwu przeciwko Henrykowi Wujcowi, który przeprosił go za słowa, że Duda był w ZOMO.
Szef Solidarności przedstawił książeczkę wojskową, z której wynika, że do wojska został wcielony w kwietniu 1982 r., a wyszedł z armii w październiku 1983 r. - Dlaczego do czerwonych beretów? Bo byłem spadochroniarzem, bo byłem po kursie spadochronowym, który ukończyłem w wrześniu 1980 r. w Krośnie nad Wisłokiem.
Jak mówił, członkiem Solidarności jest od 20 września 1980 r., a w grudniu 1981 r. po zamordowaniu robotników kopalni "Wujek" został przyłapany na roznoszeniu czarnych wstążek.
IAR/PAP/fc
REKLAMA
REKLAMA