Ekstraklasa: Lechia Gdańsk - "dream team", któremu brakuje pewności siebie

Piłkarze Lechii Gdańsk w czwartek pożegnali się z Pucharem Polski. To kolejny cios dla "biało-zielonych" po tym, jak słabo spisują się w tym sezonie Ekstraklasy. Paradoksalnie jednak drużyna prowadzona przez Thomasa von Heesena rozegrała spotkanie, które może napawać optymizmem fanów klubu z PGE Areny.

2015-09-25, 13:22

Ekstraklasa: Lechia Gdańsk - "dream team", któremu brakuje pewności siebie

Posłuchaj

Michał Mak po przegranej z Legią (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Powiązany Artykuł

piłka nożna 1200 F.jpg
Ekstraklasa

Porażka Lechii Gdańsk z wicemistrzem Polski - Legią Warszawa była bardzo bolesna, gdy spojrzymy na wynik meczu. Stołeczny zespół wygrał aż 4:1 (1:0) i pewnie awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Legia ma teraz otwartą drogę do finału. Losowanie Pucharu Polski wygląda wręcz na ustawione pod drużynę Henninga Berga. W ćwierćfinale na klub ze stolicy czeka przeciwnik z niższej półki - pierwszoligowa Chojniczanka Chojnice (wyeliminowała inną drużynę z 1. ligi - GKS Bełchatów). Potem w tej części drabinki jest tylko jeden klub z Ekstraklasy - Cracovia, która w 1/4 finału zmierzy się z innym zespołem niższej ligi - Zagłębiem Sosnowiec.

Przed Legią więc wielka szansa na zdobycie kolejnego trofeum. Przed Lechią Gdańsk - ciężka praca, by uratować ten sezon.

REKLAMA

Paradoksalnie niewiele zabrakło podopiecznym Thomasa von Heesena, by na Łazienkowskiej osiągnąć wynik zgodny z oczekiwaniami swoich fanów. Porażka z Legią wygląda na dotkliwą, jeśli spojrzymy na sam wynik. Jednak z perspektywy gry Lechii w czwartkowym meczu - wrażenie pozostaje zupełnie inne.

Lechia Gdańsk z inicjatywą

Od końca pierwszej połowy spotkania goście zaczęli przejmować inicjatywę i zagrażać bramce strzeżonej przez Dusana Kuciaka coraz częściej. Dobrą grę kontynuowali też w drugiej połowie. Piłkarze Lechii świetnie konstruowali akcje, często przyspieszając i grając mile dla oka "na jeden kontakt". W środku pola ładnie poruszał się Ariel Borysiuk, który mądrze rozciągał grę. Na skrzydłach sporo zamieszania robili Maciej Makuszewski, czy po przerwie - Michał Mak. Kilka zagrań Milosa Krasicia pokazało, jak wielkie ma umiejętności. Serbowi brakuje jeszcze dynamiki, ale zrobił niesamowite wrażenie, gdy w jednej z akcji na krótkim dystansie ograł dwóch obrońców Legii niczym dzieci. Przypomniał też o sobie Bruno Nazario, choć Brazylijczyk w tym meczu zmarnował też dwie 100 procentowe sytuacje i z boiska schodził z minorową miną.

Wystarczy spojrzeć na statystyki z tego meczu, by stwierdzić, jak wyrównane było to spotkanie. Legia oddała w tym meczu 9 strzałów na bramkę (7 celnych), podczas gdy Lechia aż 11 (4 celne). Częściej w posiadaniu piłki również byli goście - 53 do 47 procent. Często na stadionie przy ul. Łazienkowskiej słychać było przeraźliwe gwizdy, gdy biało-zieloni nie dawali sobie odebrać futbolówki przez dłuższy czas gry.

Jednak - jak na złość dla piłkarzy z Gdańska - im lepiej radzili oni sobie w ataku pozycyjnym - tym szybciej tracili gole. Trzeba oddać Legii, że perfekcyjnie wyprowadzała zabójcze kontry i była tego wieczora niezwykle skuteczna.

REKLAMA

Czytaj dalej
Legia 1200.jpg
Legia ostatnim ćwierćfinalistą Pucharu Polski

- Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa z zespołem, w którym jest wielu dobrych zawodników. Znamy ich jakość. Dzisiaj nie pokazywaliśmy tego, na co nas stać przez pełne 90 minut, ale i tak udało nam się wysoko zwyciężyć. Pokazaliśmy dobre nastawienie, jakość i poświęcenie, strzeliliśmy cztery gole, a bramek mogliśmy zdobyć jeszcze więcej. To była trudna robota wykonana przez naszych piłkarzy, z których jestem dumny - przyznał po meczu trener Legii Henning Berg. W słowach Norwega jest wiele prawdy. Legia tego wieczora momentami mocno zawodziła. Nie ma też krzty kurtuazji w stwierdzeniu o jakości gry Lechii. Szkoleniowca nie zawiedli jednak napastnicy. Ich skuteczność dała wicemistrzom Polski efektowne zwycięstwo.

Henning Berg: Wygraliśmy wysoko, mimo że to nie był perfekcyjny mecz w naszym wykonaniu

Legia.com/x-news

Indywidualne błędy pogrzebały Lechię

Wściekły po meczu był trener Lechii Gdańsk - Thomas von Hessen. - Trudno jest znaleźć jakieś słowa po tym meczu. W pierwszej połowie spotkanie było otwarte. Jestem wściekły na proste błędy, które popełniliśmy. Coś takiego nie może się zdarzyć na tym poziomie. To słabość naszej drużyny. Dzisiaj zrobiliśmy Legii święta Bożego Narodzenia. Musimy nad tym ciężko pracować. Z drugiej strony, jeśli nie strzela się goli... Podejmowaliśmy złe decyzje w ataku. Wynik jest wysoki, ale spotkanie było dużo bardziej otwarte niż wskazuje na to rezultat. Przed nami niedzielny mecz w Ekstraklasie, musimy się zregenerować i zrobić wszystko, aby wyeliminować z naszej gry te dziecinne, przedszkolne błędy - powiedział na konferencji prasowej.

REKLAMA

Trener Lechii nie oszczędził swoich piłkarzy: Gorzej niż w przedszkolu, nigdy się z czymś takim nie spotkałem

Agencja TVN/x-news

Trudno dziwić się zdenerwowaniu niemieckiego szkoleniowca. Aż dwie bramki padły po fatalnych błędach indywidualnych - Marko Maricia (przy pierwszym golu, gdy w zamieszaniu w polu karnym głową do siatki piłkę skierował Aleksandar Prijović) i Macieja Makuszewskiego (po którego stracie Legia wyszła z kontrą, zakończoną również przez Prijovicia).

PP: Pewny awans Legii do ćwierćfinału. "Widząc jak Lechia traci gole uśmiechałem się od ucha do ucha"

Agencja TVN/x-news

Fatalnie Lechia zachowała się również przy stałych fragmentach gry, czego efektem był gol Igora Lewczuka dla gospodarzy. Legionista przy rzucie rożnym został pozostawiony bez opieki i bez problemu zdobył gola dla wicemistrzów Polski. Nie lepiej piłkarzom z Gdańska wychodziło też samo wykonywanie rzutów rożnych. W tym meczu mieli aż 9 okazji do wbijania piłki w pole karne rywali z narożnika boiska, ale tylko jedno z takich dośrodkowań można było uznać za poprawnie wykonane.

REKLAMA

Drużyna marzeń bez pewności siebie

Milos Krasić, Ariel Borysiuk, Sławomir Peszko, Sebastian Mila, Mario Maloca, Maciej Makuszewski, Grzegorz Wojtkowiak, Grzegorz Kuświk, Michał Chrapek, Daniel Łukasik - jeszcze nie tak dawno temu byli to piłkarze, którzy swoją grą mogli stać się nie tylko gwiazdami Ekstraklasy, ale też jednego z mocnych zespołów z zagranicy. Jeśli dodamy do tego Rafała Janickiego, wracającego po kontuzji Gersona, dwóch perspektywicznych Serbów - Aleksandra Kovacevicia i Nevena Markovicia, czy tak utalentowanych piłkarzy, jak Marko Marić, Paweł Stolarski, czy Michał Mak mamy obraz drużyny, która powinna bić się o najwyższe cele w lidze. O tym eksperci mówią już od dawna.

Aleksandar Prijović: Pierwsze, co zrobiłem po meczu z Lechią, to poszedłem wymienić się koszulkami z Krasiciem

Agencja TVN/x-news

Obserwując mecz na Łazienkowskiej widać, że temu gdańskiemu "dream temowi" brakuje jednak pewności siebie. Oczywiście także zgrania, czy wyuczenia pewnych schematów. Stąd zapewne tak liczne błędy indywidualne i tak słaba postawa przy stałych fragmentach gry. Jeśli jednak Thomas von Hessen poukłada te puzzle w całość - już niedługo Lechia może pokazać zgoła inne oblicze. Widać to było już w kliku świetnych akcjach kombinacyjnych z meczu z Legią. Paradoksalnie - mecz ten pokazał, jak silny potencjał drzemie w tej drużynie, choć i obnażył błędy, które nowy szkoleniowiec biało-zielonych musi szybko wyeliminować.

Borysiuk: Legia zlała nas bezlitośnie. Daliśmy ciała

Agencja TVN/x-news

REKLAMA

- Jako trener zawsze chce się wyciągnąć z drużyny maksimum. Każdego dnia możemy się uczyć i oczekuję od piłkarzy, żeby ci codziennie poprawiali swoją grę. Jeśli mówicie, że gra Lechii wygląda tak samo jak w przeszłości, to musimy nad jej poprawą pracować jak szaleni. Nie spocznę, dopóki to się nie stanie - podkreślał von Hessen na konferencji prasowej. Jeśli jego praca nie pójdzie na marne to już wkrótce Lechia zacznie spełniać pokładane w niej oczekiwania.

Najbliższy egzamin przed piłkarzami z Gdańska już w niedzielę. O godzinie 15.30 na PGE Arenie Lechia podejmie rewelacyjnie spisujące się w tym sezonie - Zagłębie Lubin. Z kolei Legia Warszawa będzie chciała utrzymać dobrą passę w starciu z innym beniaminkiem - Termalicą Bruk-Bet Niecieczą. Mecz na Łazienkowskiej również w niedzielę, o godzinie 18.

Marcin Nowak, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej