Służba zdrowia: od rekordowej liczby rezydentur nie przybędzie specjalistów

MZ opublikowało we wrześniu informację o liczbie miejsc rezydenckich przyznanych na najbliższe jesienne postępowanie kwalifikacyjne na specjalizacje lekarskie. Ma ich być 5746. To rekordowa ilość w stosunku do lat poprzednich.

2015-09-28, 16:47

Służba zdrowia: od rekordowej liczby rezydentur nie przybędzie specjalistów
zdj. ilustr.Foto: Pixabay

Nawet to nie zmieni jednak znacząco ilości tak potrzebnych specjalistów - twierdzi NIL i Stowarzyszenie ”Młody Lekarz”.

Problem ze zmianą specjalizacji

Ponadto samorząd lekarski zwraca uwagę, że przepis art. 16 ea ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, która weszła w życie 1 stycznia br. jest zbyt restrykcyjny i uderza w lekarzy i lekarzy dentystów - w tych, którzy z różnych życiowo usprawiedliwionych przyczyn chcą zmienić rodzaj realizowanej specjalizacji, np. ze względu na brak predyspozycji psychofizycznych, sytuację rodzinną lub zdarzenia losowe.

- Nierzadkie są przypadki, gdy lekarz rozpoczyna specjalizację, np. z onkologii, ale obciążenie psychiczne okazuje się dla niego zbyt wielkie. Albo w trakcie specjalizacji z chirurgii ogólnej okazuje się, że nie odnajduje się w leczeniu zabiegowym, natomiast świetnie radzi sobie z lekami - wylicza przykłady Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Jego zdaniem, praktyczne odcięcie tych osób od możliwości dalszego kształcenia jest zbyt restrykcyjne. - Zwłaszcza, że każdy pacjent chciałby leczyć się u lekarza, który jest pasjonatem danej dziedziny medycyny, a nie u takiego, który pracuje tylko dlatego, że musi gdzieś pracować - dodaje Maciej Hamankiewicz.

REKLAMA

Wyjaśnia też, że ograniczenie wynikające z art. 16 ea ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty dotyczy także lekarzy, którzy jedynie zakwalifikowali się do specjalizacji w ramach rezydentury, ale z różnych przyczyn szkolenia nie podjęli, a co za tym idzie nie generowali kosztów.

NIL ocenia negatywnie brak możliwości zmiany specjalizacji już po jej rozpoczęciu, tym bardziej że w kształceniu modułowym zmiana specjalizacji w trakcie pierwszego modułu nie niesie za sobą żadnych konsekwencji finansowych.

- Dyrektor Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego MZ Jolanta Orłowska-Heitzman wymieniła z nami korespondencję , ale nie podjęła dyskusji nad przedmiotowymi przepisami, co pozwoliłoby zapewne wypracować mniej dotkliwe dla młodych lekarzy rozwiązania prawne - informuje Maciej Hamankiewicz.

Zapobiegną marnotrawieniu pieniędzy?

Jolanta Orłowska-Heitzman w trakcie odbywającego się w maju zjazdu ordynatorów i kierowników poradni reumatologicznych argumentowała, że nowe zapisy regulujące kwestie rezydentur podyktowane są względami finansowymi. - Rezygnacji z rezydentur jest dużo, a to pociąga za sobą naprawdę spore koszty - podkreślała.

REKLAMA

Jak wyjaśnia Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy ministra zdrowia, nowe przepisy mają na celu zapewnienie dostępu do specjalizacji młodym lekarzom po stażu podyplomowym oraz tym, którym nie udało się do tej pory uzyskać specjalizacji I i II stopnia lub tytułu specjalisty.

Tłumaczy też, że ze względu na racjonalne gospodarowanie środkami publicznymi przeznaczonymi na realizację szkolenia specjalizacyjnego, resort zdrowia przed wprowadzeniem nowych regulacji przeprowadził analizę występującego zjawiska, zbierając informacje o jego skali w całym kraju.

- Zebrane dane dotyczyły liczby lekarzy rezydentów, którzy zrezygnowali z rezydentury w pierwszym półroczu trwania szkolenia specjalizacyjnego, w pierwszym roku trwania szkolenia specjalizacyjnego, w latach kolejnych oraz lekarzy, którzy zrezygnowali z rezydentury na rzecz szkolenia specjalizacyjnego w innej dziedzinie medycyny odbywanego również w ramach rezydentury - precyzuje Krzysztof Bąk.

Na przykład z danych przesyłanych przez wojewodów wynika, że tylko w 2013 roku 373 osoby zrezygnowały z odbywania specjalizacji w trybie rezydentury, z czego 74 na rzecz innej rezydentury. W przypadku medycyny rodzinnej na 255 przyznanych rezydentur zrezygnowały z nich 42 osoby.

REKLAMA

- Biorąc pod uwagę, że roczny koszt wykształcenia rezydenta z medycyny rodzinnej wynosi 51 840 zł, to koszt poniesiony przez ministra zdrowia dla samej medycyny rodzinnej przy rezygnacji 42 osób po upływie pierwszego roku wynosi 2 177 280 zł - wylicza rzecznik.

- Koszty wynikające z rezygnacji uzależnione są od dziedziny medycyny i roku odbywania specjalizacji, co ściśle wiąże się z wynagrodzeniem zasadniczym lekarzy odbywających szkolenie specjalizacyjne w trybie rezydentury - dodaje.

Wymienili pisma, ale sprawy nie konsultowali

Prezes Hamankiewicz zwraca jednak uwagę, że MZ nie przedstawiło w trakcie prac parlamentarnych nad ustawą żadnych analiz ani liczb dotyczących osób, które zrezygnowały z rezydentury w czasie szkolenia. Takich danych nie było także w uzasadnieniu projektu ustawy.

- NIL nie dysponuje takimi danymi. Samorząd stoi jednak na stanowisku, że ograniczenia wprowadzone art. 16 ea są zbyt daleko idące. Wprowadzanie jakichkolwiek zmian w zakresie organizacji szkolenia specjalistycznego powinno odbyć się w uzgodnieniu z samorządem lekarskim. Tymczasem NRL nie została włączona nawet do konsultacji – zauważa prezes Hamankiewicz.

REKLAMA

 

Argument, że przeznaczone na szkolenie specjalizacyjne środki powinny być wykorzystywane racjonalnie podziela dr Grzegorz Napiórkowski, prezes Stowarzyszenia ”Młody Lekarz”.

- Do tej pory część lekarzy, choć raczej nieznaczna liczba, rzeczywiście czekała na swoją wymarzona specjalizację ”przesiadując” na innej rezydenturze. Oczywiście, mając na uwadze, że są to pieniądze publiczne, tak nie powinno być. Można było jednak temu zaradzić w inny sposób. Na przykład przepisem stanowiącym, że resort finansuje łącznie 5 czy 6 lat szkolenia rezydenckiego i nie więcej. Czy takim, że raz w ciągu pół roku od rozpoczęcia, można zmienić specjalizację - podpowiada Napiórkowski.

Jak przekonuje, wprowadzając nowe przepisy resort poszedł po linii najmniejszego oporu, a nowe uregulowania- zarówno z punktu widzenia systemu, jak i młodych lekarzy - to marnotrawienie ludzi i pieniędzy. - Młodzi lekarze, którzy nie wybrali odpowiedniej specjalizacji i przekonali się, że odbiega ona od ich wyobrażeń, stanowią znaczną grupę - dowodzi dr Napiórkowski.

REKLAMA

Młody lekarz nie może planować

W ocenie Napiórkowskiego to, że MZ przyznało ponad sześć tysięcy miejsc rezydenckich w jesiennej sesji kwalifikacyjnej jest działaniem jedynie propagandowym. Twierdzi, że część z tych miejsc nie zostanie wykorzystana, ponieważ nie ma w kraju zapotrzebowania na taką ilość rezydentur.

- Oczywiste jest, że jeśli przyznaje się na przykład 105 rezydentur na Mazowszu z chorób wewnętrznych, to w najlepszym przypadku zostaną one obsadzone zaledwie w połowie.

Jak podkreśla, od wielu lat środowisko postuluje zmiany w systemie rekrutacji na specjalizacje. Przede wszystkim miałby one polegać na większej elastyczności, na zlikwidowaniu ograniczeń wyłącznie do jednej specjalizacji i tylko w jednym województwie.

- Nieporozumieniem jest mówienie, że zwiększając ilość miejsc rezydenckich, zapewniamy wszystkim młodym lekarzom rezydentury. Zmiana systemu, poprzez bardziej elastyczny wybór specjalizacji w kilku województwach, przyniosłaby więcej korzyści niż opowiadanie, że 6 tys. miejsc rezydenckich rozwiąże problem.

REKLAMA

Jak podkreśla, dodatkowym problemem jest brak wiedzy o prognozowanej liczbie miejsc rezydenckich w kolejnych latach w określonych województwach i specjalizacjach.

- Młody lekarz nie może nic planować. Tak naprawdę jest to robienie żartów z ludzi, którzy poświęcili czas na naukę i chcieliby się specjalizować zgodnie ze swoimi preferencjami - mówi dr Napiórkowski.

- Przez 15 lat, od momentu wprowadzenia systemu jednostopniowego, nie potrafiliśmy się dopracować dwóch rzeczy: systemu naboru na specjalizacje i monitorowania systemu jakości szkolenia. To są podstawowe przeszkody uniemożliwiające powiększenie grupy dobrych specjalistów - podsumowuje.

Jacek Janik

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej