Ludwik Sobolewski: zachęcam polskie OFE do inwestowania na giełdzie w Bukareszcie
Ludwik Sobolewski, były prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, a obecnie szef Giełdy Papierów Wartościowych w Bukareszcie, goszczący w audycji Ludzie Gospodarki w Polskim Radiu 24, weekendy najczęściej spędza w Polsce i to pracowicie, bo polski biznes zaczyna coraz częściej spoglądać w kierunku Rumunii, a także tam inwestować. Liczy, że polskie OFE będą inwestować coraz więcej na rumuńskim parkiecie. Pytany, czy myśli o powrocie na GPW, nie odpowiada wprost, ale i nie zaprzecza.
2015-10-05, 10:03
Posłuchaj
To nie dziwi biorąc pod uwagę, że Rumunia to drugi - po Polsce - rynek regionu pod względem wielkości, z metropolitalnym Bukaresztem, który jest szóstym miastem w Europie pod względem liczby ludności.
Sobolewski: chcę przyciągnąć do Bukaresztu polskie OFE
Jednym z zadań, jakie stawia sobie prezes Sobolewski jest właśnie przyciągnięcie do Bukaresztu polskich inwestorów, w tym Otwarte Fundusze Emerytalne i Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych.
Polskie fundusze już należały do najbardziej aktywnych przy niedawnych dużych ofertach publicznych firm prywatyzowanych przez rumuński Skarb Państwa. Polskie OFE i TFI były na 3 - 4 pozycji pod względem zaangażowania przy debiutach spółek Romgaz i Electrica.
Można zarobić na rumuńskich spółkach
Jedną z zachęt dla inwestorów jest wysoka stopa dywidendy, jaką oferują rumuńskie przedsiębiorstwa.
REKLAMA
─ W tym roku wynosi ona około 7 procent - mówi Ludwik Sobolewski. W ubiegłym roku dla spółek z sektora energetycznego było to 9-10 procent. To najwyższa stopa dywidendy w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.
Poza tym inwestorzy lubią duże transakcje, a Romgaz to największa spółka gazowa w regionie. Zresztą cała energetyka - sektor typowy dla Rumunii, bo jest to kraj niemal samowystarczalny w tym zakresie - oferuje bardzo ciekawe aktywa dla inwestorów.
W przyszłym roku powinno dojść do trzeciej dużej prywatyzacji przez giełdę o wartości kilkuset milionów euro, spółki Hidroelectrica. To zespół elektrowni wodnych.
W Rumunii brakuje jeszcze innowacyjnych firm
Ale energetyka, mimo że niezbędna dla każdej gospodarki - dla inwestorów nie jest "sexy".
REKLAMA
To, czego jeszcze brakuje w Rumunii, ale również w Polsce to więcej firm z sektora innowacji.
Inwestorzy globalni często szukają na rynkach wschodzących atrakcyjnych aktywów, które w krótkim czasie przynoszą wysokie zyski.
─ W Rumunii jest ogromny kapitał intelektualny, który się jednak jeszcze nie przełożył na przedsiębiorstwa myślące o debiucie na giełdzie w Bukareszcie. On się powoli odnajduje w firmach, które chciałyby debiutować na giełdzie Nasdaq, ale trzeba też budować lokalny rynek kapitałowy - podsumowuje były prezes GPW.
Rumuńska gospodarka: wzrost największy w regionie
A giełda rumuńska nie odzwierciedla jeszcze potencjału rumuńskiej gospodarki. W pierwszym kwartale 2015 roku Rumunia miała 4,4 procent wzrostu PKB i to był najwyższy wskaźnik w Europie, w drugim kwartale 3,7. Rośnie rola sektora telekomunikacyjnego i IT, tymczasem giełda jest zdominowana przez sektor energetyczny, producentów gazu i innych paliw oraz instytucje finansowe.
REKLAMA
Sobolewski: chcę przyciągnąć do Bukaresztu inwestorów zagranicznych
─ Sieć kontaktów na świecie, jaką budowałem kiedy byłem prezesem giełdy w Warszawie, próbuję teraz budować dla giełdy w Bukareszcie. W roku 2013, kiedy zostałem szefem tej instytucji, rynek rumuński był przeregulowany i zamknięty. Udało się zacząć zasadniczą reformę w celu odbiurokratyzowania, obniżenia kosztów i otwarcia dostępu do rynku dla inwestorów zagranicznych - mówi Sobolewski.
─ Ponieważ jednak sentyment do rynków wschodzących nie jest obecnie dobry, to trudno prowadzić promocję wśród inwestorów globalnych. Do niedawna to rynek w Warszawie był liderem, ale opinię zepsuła mu pseudoreforma OFE - mówi prezes.
─ Teraz staram się zainteresować inwestorów także parkietem rumuńskim, co zresztą byłoby z korzyścią i dla jednego i dla drugiego rynku, bo nasza część rynku musi ciężko pracować, żeby zaistnieć w świadomości globalnych graczy, dlatego konieczne jest współdziałanie – podkreśla b. prezes GPW.
Tym bardziej, że jak mówi Ludwik Sobolewski - konsolidacja giełd w Europie Środkowej jest nieunikniona w perspektywie kilku albo kilkunastu lat.
REKLAMA
─ Dlatego nawet w pewnym sensie nie żałuję, że zawieszono plan połączenia giełd w Warszawie i w Wiedniu - mówi były prezes GPW. Jestem przekonany, że wrócimy do tego, być może w nowych okolicznościach, być może w innym składzie partnerów do konsolidacji, ale okazja, żeby do tego projektu wrócić - na pewno będzie – mówi Sobolewski.
Sobolewski ma wątpliwości dotyczące europejskiej unii rynków kapitałowych
Były prezes GPW z pewną obawą podchodzi do planów Komisji Europejskiej stworzenia unii rynków kapitałowych.
─ Patrząc na inne rynki finansowe są powody do niepokoju, bo rozwiązania regulacyjne były pisane głównie z myślą o dużych uczestnikach rynku, a zarówno giełda warszawska jak i bukaresztańska jest mała, ale być może to myślenie, że duży kreuje mniejsze ryzyko wynika z doświadczeń światowego kryzysu finansowego - mówi Sobolewski.
─ Myślimy, że jak będziemy mieć silne banki, silnych pośredników w obrocie kapitałem czy silne izby rozliczeniowe, to nie zdarzy nam się ponownie taki duży kryzys. Ale w ten sposób nie będziemy promować idei finansowania małego i średniego biznesu poprzez giełdę. Tu widzę brak spójności i wiele znaków zapytania. Jeśli unia rynków kapitałowych miałaby tylko wzmocnić nadzór nad rynkami kapitałowymi, tak jak w wypadku banków i unii bankowej, to nie przyniesie nam to wiele pożytku - podsumowuje Ludwik Sobolewski.
REKLAMA
Jak zauważa, na giełdzie z jednej strony potrzebna jest podaż, z drugiej popyt. W Rumunii, która jest jednym z najbiedniejszych krajów unijnych, mamy ponad 60 miliardów euro na rachunkach bankowych.
─ W Polsce tych oszczędności, które mogłyby pracować z korzyścią dla gospodarki jest kilka razy więcej. Tymczasem niski udział inwestorów indywidualnych w obrotach giełdy rumuńskiej i malejący w Polsce bardzo martwi. Dlatego tak ważna jest edukacja. Mamy nowe pokolenie, które żyje w innym świecie, często w sieci. To ludzie, dla których giełda formowana od początku lat 90-tych nie jest legendą i do nich trzeba umieć trafić. Dlatego w pewnym sensie łączą nas podobne tematy - mówi Ludwik Sobolewski.
─ Jak zaktywizować inwestorów, jak przesunąć oszczędności ludności w stronę produktów finansowych powiązanych z ryzykiem, jak zachęcać spółki do wchodzenia na giełdę, jak usunąć przeszkody tkwiące w regulacjach czy zbudować reputację wśród inwestorów globalnych. Musimy w tych działaniach być wiarygodni, ale zarazem musimy być innowacyjni i przebojowi. Dużo ciekawej pracy ciągle przed nami - kwituje prezes Ludwik Sobolewski.
Sylwia Zadrożna
REKLAMA
REKLAMA