Równa płaca za tę samą pracę w UE?
Za taką samą pracę wykonywaną w jednym kraju Unii Europejskiej każdemu należy się taka sama płaca - takie stanowisko co jakiś czas przedstawia Komisja Europejska.
2015-10-12, 13:26
Posłuchaj
Chodzi w pierwszej kolejności o pracowników delegowanych, czyli takich, którzy w ramach swojej umowy o pracę wyjeżdżają tymczasowo za granicę, aby tam pracować nadal dla swojego pracodawcy.
Już teraz przepisy gwarantują pracownikom delegowanym przynajmniej minimalne wynagrodzenia obowiązujące w kraju, do którego są wysyłani - podkreśla Agnieszka Zielińska z Polskiego Forum HR. - Jeśli np. pracownik jest delegowany do Niemiec, jego wynagrodzenie wynosi co najmniej niemiecką minimalną stawkę godzinową. Dodatkowo pracodawca, np. firma polska, musi mu zapewnić odpowiednie warunki, by pracownik mógł pracować w tym miejscu, czyli zapewnić mu dojazd, nocleg, tłumaczenie dokumentów. To sprawia, że ten pracownik staje się droższy.
Zdaniem Komisji Europejskiej, przepisy dotyczące minimalnego wynagrodzenia często są jednak łamane i obchodzone.
Polska deleguje najwięcej pracowników
Najwięcej pracowników deleguje do innych krajów członkowskich Polska. Dla naszych firm, zasada równa płaca za równą płacę oznaczałaby więc koniec świadczenia usług na terenie innych krajów Unii Europejskiej, na czym wcale nie zyskaliby pracownicy - uważa Zielińska. - Konsekwencje są właściwie dwie podstawowe. Po pierwsze, zakończenie ze swobodą przepływu usług w Europie, czyli część osób, które w tym momencie pracują w ten sposób traci zatrudnienie, bo firmy, które je zatrudniają, przestają być konkurencyjne na europejskich rynkach. Drugą konsekwencją jest poważny wzrost nielegalnego zatrudnienia w Europie.
REKLAMA
Argumentem za zrównaniem płac pracowników delegowanych z zarobkami lokalnych pracowników jest walka z nierówną konkurencją.
- Takie zrównanie płac byłoby z korzyścią dla najlepiej rozwiniętych państw Unii Europejskiej, dlatego że zabezpieczyłyby się one przed dumpingiem cenowym, bo pracownicy z państw o tańszej sile roboczej nie byliby wysyłani do wykonywania usług do tych krajów, gdzie ta siła robocza jest o wiele droższa - zauważa Przemysław Ruchlicki z Krajowej Izby Gospodarczej.
Uciążliwe kontrole we Francji
Polskie firmy najwięcej pracowników delegują do Niemiec. W drugiej kolejności, do Francji, gdzie od pewnego czasu są narażone na zmasowane i uciążliwe kontrole.
- Nie dość, że odbywają się one często, nie dość, że odbywają się nie tylko w agencji, ale też u klientów, przez co zniechęcają te podmioty do korzystania z usług firm delegujących, to na dodatek dotyczą absolutnie wszystkiego - mówi ekspert Polskiego Forum HR. - Z czego to wynika? Francja ma duży problem z tzw. firmami - skrzynkami pocztowymi. Są to firmy, które otwierają swoją działalność, np. w Luksemburgu czy na Cyprze, rzadziej w Polsce i francuscy pracownicy są zatrudnieni przez firmę w Luksemburgu, mimo że nigdy tam nie byli. Koszty ubezpieczeń społecznych we Francji są tak wysokie, że firmy szukają tańszych rozwiązań. A to wpływa na postrzeganie ogólnie delegowania. Do tego dochodzi rosnąca we Francji niechęć do obcokrajowców - podkreśla Zielińska.
REKLAMA
Według Komisji Europejskiej nasz kraj wysyła do innych krajów Unii ok. 250 tysięcy osób. Są oni delegowani przede wszystkim do prac produkcyjnych, budowlanych, prac w rolnictwie i w pielęgniarstwie.
Karolina Mózgowiec
REKLAMA