Turcja: po zamachu Kurdowie odstępują od walki. Rozejm będzie przestrzegany
Dowódca Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) powiedział, że organizacja będzie przestrzegać rozejmu ogłoszonego w weekend, by oddać hołd ok. 100 osobom zabitym w sobotnim zamachu bombowym w Ankarze - poinformował portal powiązany z rebeliantami.
2015-10-12, 15:00
Ta obietnica pojawiła się, chociaż przeprowadzane w weekend przez tureckie lotnictwo naloty na PKK na południowym wschodzie Turcji i północnym Iraku oraz starcia, w których bojownicy zabili dwóch tureckich żołnierzy na wschodzie Turcji, sprawiły, że pojawiły się wątpliwości co do perspektyw zawieszenia broni.
- Nie ulega wątpliwości, że jesteśmy zobowiązani nadal wstrzymywać działania wojenne, w hołdzie zabitym w Ankarze - cytuje Murata Karayilana agencja Firat. - Nie złamiemy rozejmu - dodał.
10 października PKK, której bojownicy trzy miesiące temu wznowili ataki na tureckie siły bezpieczeństwa, wezwała rebeliantów, by zawiesili operacje na okres trzech tygodni przed wyborami parlamentarnymi, chyba że zostaną zaatakowani.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Premier Turcji: Państwo Islamskie głównym podejrzanym o zamach w Ankarze
Kilka godzin wcześniej dwaj zamachowcy samobójcy wysadzili się w tłumie działaczy prokurdyjskich i lewicowych przed dworcem kolejowym w Ankarze. Według prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) śmierć poniosło 128 osób; władze mówią o co najmniej 97 ofiarach śmiertelnych.
Jak podał w poniedziałek sztab generalny, w operacji tureckiego lotnictwa w południowo wschodniej prowincji Hakkari zabitych zostało 17 bojowników PKK. Zniszczono składy amunicji i schrony.
Z kolei dwaj tureccy żołnierze zginęli podczas starć we wschodniej prowincji Erzurum.
Według źródeł w siłach bezpieczeństwa od 30 do 35 rebeliantów PKK zginęło w nalotach w północnym Iraku. Wojsko podało też, że 14 bojowników zostało zabitych w prowincji Diyarbakir.
REKLAMA
Niespokojnie jest również w innych regionach zamieszkanych głównie przez Kurdów. Historyczna dzielnica miasta Diyarbakir, Lice, jest objęta całodobową godziną policyjną, wprowadzoną przed trzema dniami. W niedzielę policja użyła gazu łzawiącego, by uniemożliwić demonstrantom wejście do dzielnicy.
Jeszcze przed oczekiwanym ogłoszeniem rozejmu przez PKK, wicepremier Turcji Yalcin Akdogan skrytykował go i nazwał to krokiem taktycznymi przed wyborami, zaplanowanymi na 1 listopada. Powtórzył, że bojownicy powinni złożyć broń i opuścić Turcję.
Eskalacja konfliktu między siłami rządowymi w Turcji a PKK doprowadziła do zerwania przed dwoma miesiącami rozmów pokojowych prowadzonych od końca 2012 r. Szacuje się, że od 1984 roku konflikt kurdyjsko-turecki pociągnął za sobą ok. 40 tys. ofiar śmiertelnych.
Rząd w Ankarze oskarża PKK o to, że wykorzystała 2,5-letni rozejm, by zgromadzić broń. Z kolei opozycja uważa, że rząd zakończył proces pokojowy, gdyż w czerwcowych wyborach partia prokurdyjska zdobyła wystarczającą liczbę głosów, by wejść do parlamentu i pozbawić rządzącą Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) większości, którą dysponowała od 2002 roku.
REKLAMA
PAP/fc
REKLAMA