ME siatkarzy 2015: Francuzi odwrócili losy półfinału i zagrają o złoto
Siatkarze Francji pokonali w Sofii Bułgarów 3:2 (18:25, 22:25, 26:24, 25:21, 15:12) i zagrają w niedzielę ze Słowenią o złoty medal mistrzostw Europy. O brąz powalczą gospodarze z Włochami.
2015-10-17, 22:46
Powiązany Artykuł
ME siatkarzy 2015
Impreza do ćwierćfinałów odbywała się także w Italii.
W sobotę Francuzi nie tylko walczyli z Bułgarami, ale także z ich kibicami. Fanatycznie reagująca na każdą decyzję sędziego widownia sprawiła, że „Trójkolorowi” nie do końca cieszyli się z kolejnych zdobywanych punktów. Byli przytłumieni i sami nie wiedzieli, co się dzieje.
W pierwszym secie nie istnieli. Przegrali gładko do 18, a najbardziej nie byli w stanie sobie poradzić z zagrywką Władimira Nikołowa. Weteran siatkówki, 38-letni idol Bułgarów po igrzyskach w Londynie ogłosił zakończenie reprezentacyjnej kariery. Do powrotu namówił go jednak trener Plamen Konstantinow, jego niedawny jeszcze kolega z parkietu. Zawodnik ASU Lyon radzi sobie znakomicie, ale... z seta na set słabiej. Co widać było także w sobotę.
Po drugiej wygranej odsłonie 25:22 wydawało się, że Bułgarzy są w stanie sprawić niespodziankę. Niewielu było bowiem takich, którzy wierzyli, że gospodarze są w stanie zaszkodzić świetnym w tym sezonie Francuzom. I faktycznie - mieli nawet piłkę meczową, ale tą „Trójkolorowi” obronili i... sami zwyciężyli 26:24.
Gospodarze słabli. Coraz częściej popełniali błędy w zagrywce, blok nie był już tak szczelny, a Nikołow coraz częściej schodził z parkietu. Mimo wszystko kolejne partie były wyrównane i dopiero w końcówkach drużyna prowadzona przez Laurenta Tilliego była w stanie odskoczyć. W czwartym secie wygrała 25:21, a w tie-breaku był nawet remis po 11. Ostatnie piłki należały znowu do Francuzów, którzy triumfowali 15:12 i 3:2 w całym meczu.
REKLAMA
Po raz ostatni w finale tej imprezy grali w 2009 roku w Turcji z Polakami. Sukces „Trójkolorowych” osłodziłby także gorycz porażki polskiego trenera Stephane’a Antigi. On sam sześć lat temu grał w tamtym finale. Wówczas lepsi okazali się biało-czerwoni. Francuzi jeszcze nigdy w historii nie zdobyli złota mistrzostw Europy.
- Po ubiegłorocznych mistrzostwach świata, w których zajęliśmy czwarte miejsce, obiecaliśmy sobie, że w kolejnym roku sięgniemy po złoto. Rozgoryczenie wówczas było wielkie, ale i motywacja do pracy olbrzymia. Udało się nam już w tym roku wygrać Ligę Światową, a jutro znowu chcemy stanąć na najwyższym stopniu podium - powiedział Antoni Rouzier.
Odrodzenie Bułgarów?
W szeregach Francuzów gra aż czterech zawodników z drużyn PlusLigi. Mistrzów Polski Asseco Resovię Rzeszów reprezentować będzie przyjmujący Julien Lyneel, Skrę Bełchatów inny zawodnik tej pozycji Nicolas Marechal, a Zaksę Kędzierzyn-Koźle rozgrywający Benjamin Toniutti i przyjmujący Kevin Tillie.
Dla Bułgarów sama walka w strefie medalowej jest już sporym sukcesem. W ostatnich latach drużyna przechodziła bowiem poważny kryzys i właściwie dopiero odkąd stery objął Konstantinow wszystko się zmieniło, a zawodnicy znowu chętnie grają w narodowych barwach.
REKLAMA
Przed turniejem mówiono w miejscowych mediach o brązowym medalu. Obliczano, że na to stać gospodarzy, ale po tym, jak dwukrotnie pokonali z łatwością Niemców, brązowych medalistów mistrzostw świata, apetyty wzrosły. Przed sobotnim pojedynkiem z Francuzami już właściwie wszyscy byli pewni, że to Bułgaria będzie górą.
Trzecie miejsce kibice i media przyjmą jednak z otwartymi rękoma. Zresztą tak samo jak zawodnicy, którzy schodzili w sobotę z parkietu niezwykle zmęczeni.
Polacy pożegnali się z turniejem w ćwierćfinale. Przegrali go ze Słowenią 2:3.
Finał odbędzie się w Armeec Arnie w Sofii o godz. 19.45. Trzy godziny wcześniej rozpocznie się mecz o brązowy medal.
REKLAMA
man, bor
REKLAMA