Grupa Polaków sprowadzona z Ukrainy do Polski. Uchodźcy rozpoczęli program adaptacyjny
Uchodźcy z Mariupola i Donbasu rozpoczęli we wtorek półroczny pobyt w ośrodkach w Rybakach i Łańsku. Przez najbliższe miesiące będą uczyć się języka polskiego i legalizować swój status, by móc zacząć samodzielne życie w Polsce.
2015-11-24, 20:16
Posłuchaj
Polacy z Ukrainy rozpoczęli program adaptacyjny (IAR)
Dodaj do playlisty
W poniedziałek późnym popołudniem 149 osób przyleciało czterema wojskowymi samolotami CASA z Zaporoża na lotnisko w Królewie Malborskim. Stamtąd autokarami zostali przewiezieni do ośrodka w Rybakach. W sumie do Polski ma przybyć 188 osób polskiego pochodzenia. Pozostałe 39 ma przyjechać samochodami i pociągiem.
We wtorek repatrianci spotkali się z kierownictwem ośrodka Caritas w Rybakach. - Jesteście drugą grupą, która będzie przechodzić program adaptacyjny, więc wiemy już jakie są najważniejsze potrzeby, jakie rodzą się po drodze problemy i z tą wiedzą już skuteczniej, będziemy mogli się wami zająć i wam pomóc - zaznaczył ks Piotr Hartkiewicz.
W pierwszych tygodniach mieszkający w Rybakach i Łańsku (województwo warmińsko-mazurskie) będą legalizować swój pobyt z pomocą pracowników urzędu do spraw cudzoziemców. Zostaną przebadani przez lekarzy, którzy określą ich stan zdrowia i konieczną dalszą pomoc medyczną.
W grupie jest ok. 60 dzieci. Już w najbliższy poniedziałek te w wieku szkolnym rozpoczną naukę w placówkach w Stawigudzie. Osoby dorosłe będą się uczyć języka polskiego od 6 stycznia. Będzie im pomagał Stanisław Poltawtsew, który do Polski przyjechał z pierwszą grupa uchodźców rok temu.
Dla najmłodszych dzieci w wieku 2-5 lat w ośrodku zorganizowano "klub malucha". - Nie ma problemu z porozumiewaniem się. Dzieci rozumieją prawie wszystko, niektóre z nich dobrze mówią po polsku - podkreśliła Teresa Jeżewska, która prowadzi zajęcia plastyczne.
Repatrianci podkreślają, że wyjechali z Ukrainy, bo tam gdzie mieszkali jest wciąż niebezpiecznie.
- Tam są wciąż wybuchy, a ludzie są już wyczerpani tą sytuacją. Chcę mieszkać w Polsce, bo tu jest lepiej i najważniejsze że bezpiecznie - powiedziała 13-letnia Zosia Skaskiewicz. Wskazała, że jej dziadek był Polakiem. Języka polskiego uczyła się z repetytorium, chce studiować by być tłumaczem.
Dymitr Pawłowski, który przyjechał do Polski z żoną i dwójką małych dzieci wyjaśnił, że mieszkał pod Donieckiem.
- Tam gdzie mieszkaliśmy są separatyści, tam ludzie nie mają żadnych perspektyw, na Ukrainie miałem firmę naprawy sprzętu biurowego, w Polsce też chcę założyć swoją firmę - dodał.
x-news.pl, TVN24
***
To druga grupa uchodźców ze wschodniej Ukrainy. Starając się o wyjazd do Polski musieli oni wykazać pochodzenie polskie. Jedna osoba w rodzinie musiała posiadać Kartę Polaka.
Tak, jak w przypadku osób sprowadzonych w styczniu, ta grupa będzie uzyskiwać pozwolenia na pobyt stały. Zezwolenie to zrównuje cudzoziemca z obywatelem Polski we wszelkich uprawnieniach, z wyłączeniem praw politycznych. Oznacza to również, że osoby te mogą legalnie mieszkać i pracować w Polsce.
Osoby ewakuowane w styczniu z Donbasu przez sześć miesięcy miały zapewniony pobyt w ośrodkach i całodzienne wyżywienie. W tym czasie przeszły aklimatyzację, uczyły się polskiego i przygotowywały do osiedlenia w Polsce, dzieci chodziły do polskiej szkoły. Aby im pomóc, uruchomiono bank ofert, który gromadził informacje o wszelkich formach pomocy, jaką zadeklarują samorządy, instytucje czy osoby prywatne
IAR, PAP, kk
REKLAMA
REKLAMA