Brytyjczycy będą bombardować dżihadystów w Syrii? Gorąca debata w parlamencie
W Izbie Gmin panuje napięta atmosfera. Premier David Cameron przekonuje posłów, że naloty na pozycje terrorystów z ISIS w Syrii zmniejszą ryzyko ataków terrorystycznych na Wyspach. Wieczorem w środę spodziewane jest głosowanie.
2015-12-02, 15:20
Posłuchaj
Premier Cameron mówił, że chodzi o to, by z wraz z sojusznikami zwalczyć zagrożenie ze strony dżihadystów, a nie czekać z założonymi rękami, aż zaatakują. Oburzenie posłów opozycji wzbudziły słowa premiera: "jeżeli nie jesteście ze mną, sympatyzujecie z terrorystami".
Przywódca brytyjskiej lewicy, Jeremy Corbyn mówił w BBC, że w syryjskich miastach mieszkają zwykli ludzie, którzy nie chcą, by zrzucano na nich bomby. - Pojawiają się też poważne znaki zapytania co do twierdzeń premiera, jakoby czekała tam już lokalna armia, zdolna wesprzeć naloty koalicji - dodał.
Niepewne losy głosowania
Z przecieków wynika, że przeciwko stanowisku Corbyna opowie się część jego własnej partii. To powinno dać premierowi Cameronowi wyraźną większość podczas głosowania zaplanowanego na godzinę 23 naszego czasu. Będzie to oznaczało, że pierwsze bomby mogą spać na syryjskie pozycje ISIS w ciągu 48 godzin.
Na razie brytyjskie samoloty zatrzymują się na granicy z Irakiem, której terroryści i tak nie uznają.
REKLAMA
USA apelują o pomoc
Powiązany Artykuł

Świat w Południe: Niemcy chcą walczyć z ISIS
O większe zaangażowanie się w operację w Syrii poprosiły sojuszników z NATO Stany Zjednoczone. W operacji w Syrii bierze udział koalicja ponad 60 krajów, ale większość jej członków nie uczestniczy bezpośrednio w nalotach. O wysłaniu samolotów nad Syrię oprócz parlamentu Wielkiej Brytanii decyduje też niemiecki Bundestag.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry mówił w czasie spotkania szefów dyplomacji krajów NATO w Brukseli, że aby zwyciężyć w wojnie z tzw. Państwem Islamskim, potrzebne jest większe niż dotychczas zaangażowanie. Podkreślał też, że nie chodzi wyłącznie o czysto wojskową pomoc. - Poprosiliśmy o udział sił specjalnych, trenerów policji i wojska. Jest wiele sposobów, poprzez które kraje mogą się włączyć. To nie musi być wyłącznie wysyłanie żołnierzy, którzy zaangażują się w akcje kinetyczne. Potrzebne jest wsparcie medyczne, zbieranie danych wywiadowczych i inne działania niezbędne w tego typu operacji - mówił Kerry.
Posłuchaj
REKLAMA
Posłuchaj
Od ponad roku międzynarodowa koalicja bombarduje pozycje radykałów w Iraku i w Syrii. Apele o zwiększenie uczestnictwa w koalicji pojawiły się po zamachach terrorystycznych w Paryżu. Do ataków z 13 listopada przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
IAR/iz
REKLAMA