Rio 2016: polscy siatkarze podniosą się po przegranym roku?

Rok 2015 dobiega końca. I dobrze - pomyśli każdy kibic siatkówki w Polsce. Środowisko o ostatnich dwunastu miesiącach chce bowiem jak najszybciej zapomnieć. Po raz kolejny dała o sobie znać pewna prawidłowość.

2015-12-25, 13:30

Rio 2016: polscy siatkarze podniosą się po przegranym roku?
. Foto: Wikipedia/Piotr Drabik/CC BY 2.0

Posłuchaj

Stephane Antiga był gościem "Trzeciej Strony Medalu" (TSM/Trójka)
+
Dodaj do playlisty

„A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój” - śpiewał Krzysztof Cugowski w jednym z największych hitów Budki Suflera. Parafraza tych słów idealnie oddałaby sytuację w polskiej siatkówce w ostatniej dekadzie. Wtedy brzmiałoby to tak: „A po nocy przychodzi dzień, po sukcesie klęska”. Od czasu kiedy polska siatkówka wróciła na szczyt, biało-czerwoni nie potrafią zagrać dwóch sezonów na najwyższym poziomie.

Powiązany Artykuł

Stephane Antiga 1200 F.jpg
Polscy siatkarze wciąż mogą odnosić sukcesy

W 2005 roku władze Polskiego Związku Piłki Siatkowej zdecydowały się na zatrudnienie pierwszego w historii reprezentacji zagranicznego selekcjonera. Argentyńczyk Raul Lozano poprowadził biało-czerwonych do pierwszego od 40 lat medalu wielkiej imprezy (srebro na mundialu w Japonii w 2006 roku). 11. miejsce na mistrzostwach Europy w kolejnym roku uznano więc za porażkę. Argentyńczyk dostał szansę rehabilitacji na igrzyskach olimpijskich w 2008 roku. Tam jego podopieczni nie zdołali jednak awansować do półfinału.

Następcą Lozano został jego rodak Daniel Castellani. I historia się powtórzyła. Mistrzostwo Europy w 2009 roku było niespodziewane, spodziewany był natomiast medal na mistrzostwach świata rok później. Skończyło się jednak na miejscach 13-18. Tu szansy na rehabilitację już nie było. Argentyńczyk stracił posadę.

REKLAMA

PZPS nie zraził się jednak do zagranicznych szkoleniowców. Na ławce trenerskiej Polaków zasiadł Andrea Anastasi. On „na chwilę” złamał zasadę sinusoidy wyników reprezentacji. Już w pierwszym sezonie pracy zdobył brązowy medal Ligi Światowej, trzecie miejsce na Euro i srebrny medal Pucharu Świata, co dało awans na igrzyska olimpijskie. Na nie jechaliśmy jako murowany faworyt do medalu, po tym jak kilka tygodni wcześniej Polacy triumfowali w rozgrywkach Ligi Światowej. Niestety, impreza czterolecia w Londynie zakończyła się rozczarowaniem (porażka w ćwierćfinale). Poprzednie sukcesy pozwoliły jednak Włochowi kontynuować pracę. Po 9. miejscu na mistrzostwach Europy w 2013 roku, które Polska organizowała wspólnie z Danią, miarka się przebrała.

Antiga "usprawiedliwiony"?

Po nim nastał czas Stephane’a Antigi. Francuz kompletnie zaskoczył. W ciągu ośmiu miesięcy z kompletnie rozbitej drużyny zbudował grupę zawodników, którzy po 40 latach przerwy zdobyli mistrzostwo świata. Zaskoczył też decyzjami personalnymi. Odkrył dla reprezentacji takich siatkarzy, jak Mateusz Mika czy Rafał Buszek. Z drugiej strony odsunął od składu Bartosz Kurka, którego pozycja w kadrze wydawała się niepodważalna. Wyszło na jego.

Czytaj dalej
Siatkarska reprezentacja Polski 1200 F.JPG
Znamy skład Polaków na walkę o igrzyska

Nic więc dziwnego, że apetyty na rok 2015 były rozbudzone. Wszyscy liczyli na przełamanie klątwy „następnego sezonu”. Znowu się nie udało. Siatkarze przegrali każdy z trzech turniejów, w którym brali udział. Co prawda udało się stanąć na podium Pucharu Świata, ale był to najniższy jego stopień, pierwszy nie dający awansu na igrzyska olimpijskie (również za sprawą władz światowej federacji, która zmieniła zasady kwalifikacji - wcześniej z PŚ wchodziły 3 drużyny, po zmianach dwie). Michał Kubiak brązowy medal nazwał „medalem z buraka”.

REKLAMA

Antiga w przeciwieństwie do poprzedników był jednak „usprawiedliwiony”. Nie można zapominać, że po zwycięskim mundialu z gry w koszulce z orzełkiem na piersi zrezygnowali Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny i Krzysztof Ignaczak. Pierwsi dwaj to gracze podstawowej „szóstki”, Zagumny w trudnych chwilach pomagał drużynie swoim doświadczeniem. Tylko „Igła” z tego grona był rezerwowym. Drużynę trzeba było więc budować praktycznie od nowa.

I tu selekcjoner znowu zaskoczył. Wyciągnął „królika z kapelusza” w osobie Mateusza Bieńka. Młody środkowy Effectora Kielce z miejsca stał się zawodnikiem podstawowego składu. Czwarte miejsce w Lidze Światowej przyjęto ze spokojem, wiadomo było, że celem jest Puchar Świata w Tokio i kwalifikacja olimpijska. Nie udało się, a z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że nieudane mistrzostwa Europy (porażka w ćwierćfinale ze Słowenią) były pokłosiem występu w Japonii. 11 spotkań w ciągu 16 dni w innej strefie czasowej, świadomość, że najważniejsza impreza odbędzie się w styczniu 2016 roku w Berlinie (kontynentalny turniej kwalifikacyjny do IO w Rio), to wszystko musiało dać o sobie znać.

Specjaliści ostatnich szans

- Trzeba przyznać, że imponująco to wyglądało i niewiele zabrakło. To jest granica między sukcesem a porażką w siatkówce. Do finału Ligi Światowej zabrakło dwóch punktów. W Pucharze Świata panowie walczyli cudownie, ale w najważniejszym spotkaniu byli jednak nieco słabsi od rywala. Trzeba jasno powiedzieć, że mistrzostwa Europy były nieudane, ale Słowenia była wielką rewelacją imprezy (srebrny medal - red.) - tłumaczy dziennikarz radiowej Jedynki Cezary Gurjew.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

Siatkarska reprezentacja Polski 1200 F.jpg
Terminarz biało-czerwonych na turnieju w Berlinie

Siatkarze kończą reprezentacyjny sezon z poczuciem co najmniej niedosytu, ale nie będą mieli zbyt dużo czasu na rozmyślania. Już w styczniu w Berlinie osiem europejskich drużyn powalczy w turnieju kwalifikacyjnym, zwanym „małymi mistrzostwami Europy”. Zwycięzca pojedzie do Rio, a druga i trzecia drużyna dostanie jeszcze ostatnią szansę w majowym turnieju interkontynentalnym w Japonii.

- Chcielibyśmy żeby Polacy awansowali z pierwszego miejsca, ale pamiętajmy, że w 2004 i 2008 roku biało-czerwoni awansowali na igrzyska w turnieju ostatniej szansy - przypomina Gurjew.

Biało-czerwoni w Niemczech zagrają w grupie z gospodarzami, Serbami oraz Belgami (w drugiej zagra Rosja, Francja, Bułgaria i Finlandia). Aby zachować szanse trzeba zająć co najmniej drugie miejsce w grupie. Jeszcze cztery miesiące temu wydawało się, że nie będzie z tym problemu. Ostatni rok pokazał jednak, że Polacy nie mają monopolu na wygrywanie. W takiej sytuacji, mając na uwadze porażkę na Euro ze Słowenią, trudno wyrokować nawet, jak potoczy się spotkanie z teoretycznie najsłabszą Belgią. Co prawda podczas mistrzostw Europy wygraliśmy z Belgami w fazie grupowej, ale w tej fazie wygraliśmy przecież też ze Słowenią…

Press Focus/x-news

REKLAMA

Antiga śladami Wagnera?

Inną sprawą jest fakt, że siatkarze po niepowodzeniach nie mieli czasu na odpoczynek fizyczny i psychiczny. Do turnieju w Berlinie przystąpią niemal „z marszu”, po meczach w PlusLidze i europejskich pucharach.

Igrzyska olimpijskie bez mistrzów świata? Jeszcze niedawno trudno było sobie to wyobrazić, a na dzień dzisiejszy taka wizja nabiera coraz bardziej realnych kształtów. Dlatego w ostatnich tygodniach sporo mówiło się o powrocie do drużyny zawodników, którzy zrezygnowali po mundialu. Żaden z nich nie znalazł się jednak w składzie na turniej. Co gorsze, ubytków może być więcej. Z powodu kontuzji w Berlinie na pewno nie zagra Piotr Nowakowski, a z czasem walczy kapitan Michał Kubiak.

- Chciałbym żeby polska drużyna miała lidera, mamy ich kilku, ale potrzebny jest nam taki siatkarz, który w momencie, kiedy drużynie nie idzie, powie „grajcie piłkę do mnie” - mówi dziennikarz.

Pocieszenia należy szukać w innej prawidłowości. Stephane Antiga objął zespół tuż po „zejściu z parkietu”, jest to jego pierwsza praca w roli szkoleniowca. Podobnie było w przypadku Huberta Jerzego Wagnera, który w takich okolicznościach poprowadził drużynę narodową do mistrzostwa świata (1974), a dwa lata później „poprawił” złotem igrzysk olimpijskich. Jeśli historia ma zatoczyć koło, to o awans do Rio de Janeiro nie powinniśmy się martwić.

REKLAMA

Paweł Kurek/PolskieRadio.pl

Bartosz Orłowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej