Drugi dzień Bożego Narodzenia. Kolędnicy ruszają w wędrówkę po naszych domach

W drugi dzień świat Bożego Narodzenia Kościół rzymskokatolicki obchodzi uroczystość świętego Szczepana, pierwszego męczennika. Tego dnia zaczynają chodzić kolędnicy.

2015-12-26, 11:30

Drugi dzień Bożego Narodzenia. Kolędnicy ruszają w wędrówkę po naszych domach
Kolędnicy kaszubscy w miejscowości Gwiżdże. Foto: Ludmilagolabek/Wikimedia Commons

Posłuchaj

Aleksander Robotycki z Państwowego Muzeum Etnograficznego o zwyczaju kolędowania/IAR
+
Dodaj do playlisty

Nie wiemy, kiedy i gdzie święty Szczepan się urodził. Był nawróconym na chrześcijaństwo Grekiem. Został diakonem Kościoła. Miał się zajmować pomocą ubogim, aby tak pomagać apostołom. Jednak zaczął także mówić o wierze.

Żydzi oskarżyli go, że występuje przeciwko ich prawu. Został skazany na ukamienowanie.  My dziś przeżywamy święta Bożego Narodzenia już z perspektywy Zmartwychwstania - mówi - mówi ksiądz doktor Robert Skrzypczak. - Chrystus zmartwychwstały pokonał śmierć. Może być śmierć fizyczna i duchowa. Taką duchową śmiercią jest na przykład egoizm - dodaje.

Jak tłumaczy, świętujemy Boże Narodzenie i wspominamy przyjście na świat Jezusa. Kościół uczy zaś, że przychodzi  także dziś, narodzić się w nas i pokonać nasz egoizm.

Dawniej w uroczystość świętego Szczepana posypywano znajomych, czasami i księży, poświęconym owsem. Tak symbolicznie przypominano kamienowanie świętego Szczepana.

REKLAMA

Kolędnicy z Gwiazdą z Zarzecza prezentują tradycyjne kolędowanie na świętego Szczepana z owsem/zespolromanka/You Tube

"Jaka będzie końcówka mijającego roku, taki będzie cały przyszły rok"

W polskiej tradycji ludowej, w tym czasie odwiedziny w domach zaczynali kolędnicy. Jak mówi IAR Aleksander Robotycki z Państwowego Muzeum Etnograficznego, dzień św. Szczepana miał zawsze charakter otwarty, w przeciwieństwie do samego Bożego Narodzenia, które spędzano raczej w gronie rodzinnym.

Powiązany Artykuł

szopka 1200.jpg
Komu zawdzięczamy pierwszą szopkę?

Etnograf podkreśla, że zwyczaj kolędowania wiązał się z ludowymi wierzeniami w myśl zasady, że jaka będzie końcówka mijającego roku, taki będzie cały przyszły rok. Każdy kolejny dzień odpowiadał następnemu miesiącowi w nowym roku. Wierzono, że wędrowanie po domach i kolędowanie pomaga całej przyrodzie wzrastać w dobrobycie, spokoju i bezpieczeństwie.

REKLAMA

Ważnym elementem tej tradycji są dary dla kolędników. Zazwyczaj są to różne wiktuały ze stołów świątecznych lub drobne datki.

Aleksander Robotycki dodaje, że kolędowanie jest w Polsce praktykowane do dziś, a kolędnicy w różnych regionach różnią się od siebie. W Żywcu np., w dzielnicy Zabłocie mamy "kolędników noworocznych", związanych ze zwyczajem jukace. To grupy młodych chłopców, którzy w sylwestra chodzą po mieście, wyganiając stary rok i zapraszając nowy.

Teresa Cimała/You Tube

Fedory na Podhalu

To najstarsza znana w tamtym rejonie forma odwiedzin kolędniczych. Fedory, to grupa osobliwych juhasów z dziadem winszujących gospodarzom zdrowia i szczęścia. Zabawne sceny odgrywane przez góralskich kolędników spisał już 100 lat temu długoletni dyrektor Muzeum Tatrzańskiego Juliusz Zborowski.

REKLAMA

W tekście "Szopka zakopiańska" opisywał: "Było to zajęcie kilkunastoletnich chłopców lub starszych wyrostków. Obchodzili dom za domem, zbierając datki po występie i znajdując – jak zapewnia tradycja – wszędzie chętnych widzów. Im weselsze były humorystyczne sceny z dziadem, tym lepiej bawiła się widownia, tym lepszą markę miały zespoły. (…) Nieraz w jeden w wieczór można było spotkać dwa, trzy zespoły".

W zakopiańskiej szopce występowało sześć osób: baca i trzej juhasi o imionach Fedor, Stach i Iwan – główne postacie dramatu, zabawny dziad oraz anioł z szopką oznajmiający narodziny Jezusa. Teksty wypowiadane przez bohaterów nie są gwarą podhalańską ani literacką polszczyzną. Bardziej przypominają język słowacki, ale teksty które spisał Zborowski i są powtarzane przez grupy kolędnicze do dzisiejszych czasów nie są do końca zrozumiałe. Etnografowie dowodzą, że ta forma kolędniczych odwiedzin została zapożyczona już w XVIII stuleciu od Słowaków. Już sam Zborowski zauważył, że teksty oryginalne zostały nieco "spolszczone".

- Ta archaiczna forma kolędniczych odwiedzin jest nadal praktykowana pod Tatrami. Kolędnicy tradycyjnie przygotowują stroje z charakterystycznymi nakryciami głowy z czerwonej tektury i przepasają się szerokimi tekturowymi pasami. Twarze góralskich kolędników są malowane, aby nie zostali oni rozpoznani przez sąsiadów – przypomina Krzysztof Jędrzejowski, dyrektor Tatrzańskiego Centrum Kultury "Jutrzenka".

Grupa kolędnicza "Fedory" z Bukowiny Tatrzańskie/Grzegorz Budrzeński - You Tube

REKLAMA

Bohaterowie góralskiej szopki odgrywają komiczne przedstawienie, śpiewając przy tym pastorałki. Najbardziej komiczną postacią jest tu dziad, który swoimi figlami rozbawia publiczność. Dziad też zbiera na koniec przedstawienia datki do puszki, dlatego od niego zależy hojność gospodarzy.

Na zakończenie przedstawienia góralscy kolędnicy winszowali gospodarzom, sypiąc owies jako symbol dobrobytu.

Kolędowanie nie jest zwyczajem tylko polskim, ale występuje też w innych krajach słowiańskich, m.in. na Ukrainie i Słowacji oraz w Czechach.

IAR/iz

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej