PŚ w biegach: Justyna Kowalczyk wie, że "nazwisko samo nie biega". Polka wielką niewiadomą narciarskiego piekła
Od sprintu techniką dowolną w szwajcarskim Lenzerheide Justyna Kowalczyk rozpocznie w piątek zmagania w Tour de Ski. Ta wymagająca impreza w biegach narciarskich zakończy się 10 stycznia, tradycyjnym podbiegiem na stok Alpe Cermis w Val di Fiemme.
2016-01-01, 11:15
Powiązany Artykuł

Sporty zimowe
Kowalczyk do rywalizacji w Tour de Ski przystąpi prawdopodobnie po raz ostatni w karierze. Podopieczna trenera Aleksandra Wierietielnego czterokrotnie wygrywała ten cykl, czym nikt inny nie może się pochwalić. Rok temu jednak go nie ukończyła, mdlejąc na ostatnim etapie. Przed startem Justyna Kowalczyk jednak deklarowała: chcę się z Tour de Ski pożegnać, tak jak na to zasługuje.
Nadchodząca inauguracja będzie jednak dla niej trudna, bo jak sama mówiła "nazwisko samo nie biega".
Edward Budny wybitny trener biegów narciarskich uważa, że Justyna Kowalczyk jest w tym sezonie wielką niewiadomą. Olimpijczyk z Innsbrucku (1964) podkreśla jednak, że multimedalistka olimpijska ma szansę stanąć na podium tegorocznego Tour de Ski. - Startowała w tym sezonie w tak niewielu biegach, że dla mnie jest w tej chwili wielką niewiadomą. Mimo wszystko uważam, że na tym tourze ma duże szanse na bardzo dobre miejsca, a nawet wygrane w konkurencjach rozgrywanych stylem klasycznym - ocenił możliwości mistrzyni olimpijskiej z Vancouver (2010) i Soczi (2014) Budny.
REKLAMA
Na starcie zabraknie najlepszej w poprzednim sezonie Norweżki Marit Bjoergen, która w święta Bożego Narodzenia urodziła syna. Tym razem zdecydowaną faworytką jest jej rodaczka Therese Johaug, choć w piątek pewnie o zwycięstwo nie będzie walczyła. Jej mocną stroną są biegi dystansowe. Jeśli Johaug wygra TdS, to drugą w karierze Kryształową Kulę będzie miała na wyciągnięcie ręki. Już teraz wyraźnie prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a za zwycięstwo w TdS otrzymuje się aż 400 pkt premii. - Trochę mnie męczą rozważania kibiców i mediów pt. "z jaką przewagą wygram", minuty czy może tylko 10 sekund. Ponieważ to, że będę pierwsza zostało już podobno potwierdzone. Presja jest męcząca do tego stopnia, że już wiele razy radość ze zwycięstwa mieszała mi się z zadowoleniem z tego, że udało się spełnić kolejne oczekiwania, a przecież biegnę przede wszystkim dla siebie, a dopiero później dla innych - powiedziała Johaug.
Organizatorzy planują, że w szwajcarskim Lenzerheide 1, 2 i 3 stycznia biegaczki zmierzą się: w sprincie techniką dowolną, na 15 km "klasykiem" oraz biegu na dochodzenie na 5 km stylem dowolnym. 5 stycznia w niemieckim Oberstdorfie ma być przeprowadzony sprint, a dzień później bieg na dystansie 10 km - obie konkurencje techniką klasyczną. 8 stycznia w Toblach będą miały do pokonania 5 km techniką dowolną, a w kolejnym dniu w Val di Fiemme 10 km klasyczną.
Rywalizację zakończy dziewięciokilometrowy podbieg stylem dowolnym na Alpe Cermis, gdzie różnica poziomów to około 430 metrów, natomiast ostatni, 3,5-kilometrowy odcinek ma kąt nachylenia średnio kilkanaście procent.
Początek eliminacji o godzinie 13.25. Ćwierćfinały rozpoczną się o 15.55.
ah, PolskieRadio.pl, PAP
REKLAMA
REKLAMA