Cezary Smorszczewski, prezes PEM: w biznesie jak w tenisie, jeśli ktoś wychodzi na kort i myśli o rzeczach trzecich, to przegrywa
W swoim CV ma m.in. negocjowanie kontraktów gazowych dla PGNiG, przejęcie rafinerii w Możejkach, współtworzenie Alior Banku.
2016-03-13, 20:00
Posłuchaj
Obecnie jest prezesem giełdowej spółki Private Equity Managers, która rządza aktywami firm działających w tzw. cyfrowej gospodarce. „Warto próbować różnych rzeczy” – mówi gość audycji „Ludzie gospodarki’ w Polskim Radiu 24.
Zaprzepaszczona szansa?
Cezary Smorszczewski rozpoczął swoją karierę zawodową w 1992 r. jako asystent w firmie prawniczej. W latach 1992-1993 był związany z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem, gdzie pracował m.in. nad projektem rurociągu, który miał doprowadzać do Polski gaz ze złóż na Morzu Północnym. Dziś po latach Polska do tego pomysłu - po raz kolejny - wraca.
- Pracowałem zespole, gdzie byłem najmłodszy i jednym z najwięcej pracujących, bo w sumie nikogo chyba ten projekt nie interesował. To miało być pozyskanie ze złóż Brytania na Morzu Północnym gazu do kilku krajów, nie tylko Polski, ale także Czech, Słowacji, Austrii, Niemiec i to był świetny pomysł. Natomiast zdecydowano się na budowę gazociągu Jamał. Niestety zaprzepaszczono tę szansę i zdecydowano się na inny kierunek. A szkoda – mówi gość Polskiego Radia 24.
Kryptonim „Białystok”
Oprócz PGNiG-u pracował także w innej spółce z decydującym głosem Skarbu Państwa - Orlenie, gdzie pełnił funkcję wiceprezesa i odpowiadał m.in. za przejęcie Unipetrolu, sprzedaż Polkomtela czy nabycie Rafinerii w Możejkach na Litwie. Tej ostatniej transakcji nadano kryptonim „Białystok”. To właśnie z tego miasta pochodzi Smorszczewski.
REKLAMA
- Przejęcie Możejek miało sens. To stwarzało szansę, dzięki temu, że mieliśmy czeski Unipetrol i zasilaliśmy część Niemiec, na to, by być blisko trzydziestoprocentowym odbiorcą całej rosyjskiej ropy, więc moglibyśmy mieć decydujący głos w sprawie cen. Chcieliśmy także zdywersyfikować nasze zaopatrzenie ropą z Wenezueli. Prowadziliśmy takie rozmowy, ale nie dano nam ich dokończyć, no i efekty są jakie są – ocenia były wiceprezes Orlenu dzisiejszą sytuację litewskiej rafinerii.
Bank w czasach kryzysu
Orlen porzucił, aby współtworzyć Alior Bank. Pacę nad nim trwały niemal dwa lata. Bank wystartował w 2008 roku, dwa tygodnie po upadku Lehman Brothers, czyli symbolicznym początku kryzysu finansowego na świecie.
- Nikt nie wierzył, że się uda. W tym samym czasie startowały cztery inne banki, którym nie wyszło. Alior sobie poradził dzięki ludziom, pomysłowi, swoim produktom. Dziś to wydaje się normalne, ale myśmy zaczęli dawać ludziom przelewy za darmo, cała obsługa odbywała się bez papieru. To było kompletnie innowacyjne.
Alior jeszcze do niedawna był największą bezpośrednią inwestycją w start-upy w historii naszego kraju, a zarazem pozostaje największą inwestycją w start-up bankowy w Europie i Ameryce Północnej. W tej chwili kontrolny pakiet akcji banku jest w posiadaniu PZU.
REKLAMA
Nowe technologie na giełdzie
Cezary Smorszczewski jest obecnie prezesem giełdowej spółki Private Equity Managers (PEM), która zarządza aktywami firm działających w tzw. cyfrowej gospodarce.
- To jest ta część gospodarki, która będzie się rozwijać. Po pierwsze dlatego, że oddziałuje znacząco na obniżenie kosztów, po drugie optymalizuje procesy, po trzecie stwarza rozwiązania innowacyjne, które dają możliwość zwiększenia wydajności pracy – wymienia bohater audycji „Ludzie gospodarki”.
I choć Smorszczewski wierzy bardzo mocno w rozwój cyfrowej gospodarki i trzyma kciuki za polskie innowacje, to jednocześnie z rezerwą podchodzi do rządowych zapowiedzi, że to spółki z udziałem Skarbu Państwa, będą jednym z motorów polskiej innowacyjności.
- Pomysły, że wielkie polskie firmy powinny tworzyć fundusze inwestycyjne, jest błędne. Pieniędzmi powinni zarządzać specjaliści od tego typu inwestycji, bo jeśli ktoś zna się górnictwie, to nie koniecznie musi znać się na inwestycjach w e-commerce. Po drugie – paraliż spółek z udziałem skarbu państwa jest bardzo duży, bo każdy boi się, że przyjdą instytucje „trzyliterowe” i zaczną przeglądać inwestycje. Pieniędzmi powinni zarządzać tylko specjaliści, a nie osoby, które często przez przypadek znajdują się w zarządach spółek – dodaje prezes PEM.
REKLAMA
Naszym najbardziej wartościowym zasobem jest czas
Kiedyś powiedział, że skrócił sen do 5 godzin, żeby robić lepszy biznes. Nie dziwi więc, że do lansowanej od pewnego czasu tzw. filozofii work-life balance, podchodzi z dystansem.
- To jest stanie w rozkroku, a to boli. Trzeba się zdecydować i wybrać jeden z kierunków. Filozofię work-life balance można stosować, jeśli ma się określoną pozycję finansową i społeczną. Dopiero wtedy można decydować o własnym czasie.
I choć Cezary Smorszczewski, śpi mało i dużo pracuje, to znajduje także czas na odreagowanie. W rubryce hobby znajdziemy: opera, balet, tenis.
- Tenis nauczył mnie cierpliwości. Nieprzemyślane, szybkie decyzje skutkują piłką poza kortem lub w siatce. Tenis wymusza pełną koncentrację na piłce, przez co daje możliwość kompletnego oderwania się od wszelkich problemów. Jak ktoś wchodzi na kort i myśli o rzeczach trzecich, to przegrywa – mówi gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Błażej Prośniewski, abo
REKLAMA