Czy 500+ i ujemne stopy procentowe pobudzą polską gospodarkę?

Ujemne stopy procentowe dały do tej pory pozytywne rezultaty tylko w jednym kraju. Jednak banki centralne wprowadzają je, by pobudzić inflację, konsumpcję i wzrost gospodarczy.

2016-03-30, 19:07

Czy 500+ i ujemne stopy procentowe pobudzą polską gospodarkę?
Jeżeli chodzi o polską gospodarkę, to „zrzucanie pieniędzy z helikoptera”, wywołałoby silniejszy efekt niż w Unii Europejskiej - uważa dr Jerzy Kropiwnicki, członek RPP. Foto: Jacek Konecki, PR SA

Posłuchaj

Gdy mówimy o elektronice Sanyo, o samochodach Daewoo, to właśnie są efekty decyzji o ujemnych stopach procentowych, zastosowanych jako sektorowa polityka przemysłowa – wyjaśnia gość Jedynki dr Jerzy Kropiwnicki, członek RPP. (Robert Lidke, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Obecny cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego to 2,5 procent. A czy wysokość stóp procentowych zmieni się w najbliższym czasie? O tym gość Jedynki dr Jerzy Kropiwnicki, nowy członek Rady Polityki Pieniężnej, nie może mówić. Ponieważ został wprowadzony wewnętrzny przepis, że jest taki czas przed i po posiedzeniu decyzyjnym RPP, kiedy jej członkowie nie mogą wypowiadać się na te tematy.

– Ze względu na to, że jest to przedmiot decyzji Rady, a taka wiedza, gdyby w jakiś sposób została upowszechniona przed posiedzeniem, to sadzę że kilka instytucji, kilka osób na świecie mogłoby zarobić kilka milionów dolarów – komentuje dr Jerzy Kropiwnicki.

Dlatego raczej porozmawiajmy o innych bankach centralnych.

Sukces ujemnych stóp procentowych

Zdaniem gościa Jedynki taki naprawdę udany eksperyment pod względem wprowadzenia ujemnych stóp procentowych miał miejsce tylko w Korei Południowej, w latach ’60,  kiedy był to element polityki sektorowej.

REKLAMA

– I wtedy taki bardzo „oświecony zamach stanu”, jaki tam został dokonany, za jeden ze swoich wyznaczników polityki przyjął, że trzeba rozwinąć nowoczesny przemysł, np. elektroniczny czy samochodowy. Wobec tego zebrano różnych na poły-biznesmenów, na poły-gangsterów, i dano im do wyboru, że albo będą produkowali to, co władza sobie życzy, i jeśli tak, to wtedy dostaną kredyt z ujemną stopą procentową, czyli będą musieli oddać mniej niż pożyczyli –  albo zostaną sądzeni zgodnie z prawem za te czyny, które rzeczywiście popełnili.  I to się udało. Te tzw. wielkie czebole koreańskie, które zmodernizowały i zdynamizowały  gospodarkę Korei Południowej, to są właśnie efekty tamtego czasu. Także gdy mówimy o elektronice Sanyo, o samochodach Daewoo, to właśnie są efekty tamtych decyzji o ujemnych stopach procentowych, zastosowanych jako sektorowa polityka przemysłowa – wyjaśnia dr Jerzy Kropiwnicki.

Czebole, nazywane również rodzinnymi konglomeratami, wywodziły się najczęściej właśnie z rodzinnych firm, które miały liczne powiązania ze światem polityki. Dzięki nim w Korei Południowej zaczęła się gwałtownie rozwijać innowacyjność gospodarki i one zapewniały bardzo wysokie wydatki na badania i rozwój. To także główni eksporterzy koreańskich towarów.

Jak gotówka może ożywić gospodarkę?

Koncepcji pobudzania wzrostu gospodarczego jest wiele, jest np. pomysł, aby każde gospodarstwo w Europie dostało czek od EBC na 1000 euro, tzw. pieniądze z helikoptera.

– Jest to następstwo pomysłu z lat ’30 Johna Maynarda Keynesa, genialnego ekonomisty, o którego spuściznę do dzisiaj kłócą się ekonomiści. On podawał dwa przykłady na walkę z bezrobociem i na pobudzanie wzrostu gospodarczego. Pierwszy przykład był antyczny. Otóż według niego w starożytnym Egipcie nigdy nie było bezrobocia, ponieważ budowano piramidy.  Wobec powyższego ciągle brakowało siły roboczej, bo im większa piramida, tym więcej ludzi przy niej musiało pracować. W okresie lat ’30 w USA ten pomysł skopiowano, budując autostrady wzdłuż całych Stanów. I w poprzek trochę też. A drugi pomysł Keynesa polegał na tym, aby rząd zakopywał w butelkach dolary na jakiejś pustyni, a następnie dzierżawił „działki dolaronośne”. I to powodowałoby by, że w jakimś procencie pieniądze wydane na konsumpcję, dynamizowałyby gospodarkę – tłumaczy dr Kropiwnicki z RPP.

REKLAMA

Polska szansa na wzrost gospodarczy czyli Rodzina 500+

I dodaje, że jeżeli chodzi o polską gospodarkę, to „zrzucanie pieniędzy z helikoptera”, wywołałoby silniejszy efekt niż w Unii Europejskiej, dlatego że im kraj ma niższy poziom dochodu narodowego liczony na głowę mieszkańca, a my mamy niższy niż średnia UE, tym większy procent wydaje na konsumpcje. Dlatego w Polsce ten efekt byłby bardzo silny.

– Według premiera Morawieckiego, który co prawda tego nie nazwał skłonnością do konsumpcji, ani krańcową skłonnością do konsumpcji, a taka jest fachowa nazwa tego zjawiska, wynikałoby że w Polsce to wynosi ok. 75 proc. A jak niedawno powiedział wicepremier Morawiecki, trzy czwarte z kwoty programu Rodzina 500+  będzie wydane na konsumpcję. A mamy tu do czynienia z dochodowym przekrojem społeczeństwa, czyli jest to jak średnia naszego dochodu – ocenia gość Jedynki dr Jerzy Kropiwnicki, nowy członek Rady Polityki Pieniężnej.

Robert Lidke, mb

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej