Jak MON uzasadniło wznowienie badania katastrofy smoleńskiej (dokumentacja)
Ujawnienie ukrywanych lub nieznanych informacji mających istotne znaczenie dla badania katastrofy smoleńskiej to, jak mówił szef MON Antoni Macierewicz, powód wznowienia jej badania. Resort wskazuje na 13 nowych faktów lub dokumentów, które jego zdaniem nie zostały zbadane przez komisję Millera.
2016-04-08, 12:19
Katastrofę smoleńską z 10 kwietnia 2010 r. badała - niezależnie od śledztwa polskiej prokuratury i od wyjaśniania przez stronę rosyjską - Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP), na której czele stanął ówczesny szef MSWiA Jerzy Miller. W lipcu 2011 r. przedstawiła ona raport, w którym napisała, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z brzozą, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią.
Członkowie komisji podkreślali, że ani rejestratory dźwięku, ani parametrów lotu nie potwierdzają tezy o wybuchu na pokładzie samolotu, która była podnoszona przez parlamentarny zespół smoleński kierowany przez Macierewicza. W ostatnim, opublikowanym przed rokiem raporcie zespołu napisano, że prawdopodobną przyczyną katastrofy była seria wybuchów m.in. na lewym skrzydle, w kadłubie i prezydenckiej salonce.
"Nowe fakty i dokumenty"
By wznowić badanie katastrofy smoleńskiej, szef MON w lutym 2016 r. zmienił rozporządzenie w sprawie organizacji oraz działania KBWLLP. Do tej pory obowiązywał przepis, zgodnie z którym przewodniczący komisji (czyli szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów) mógł wznowić badanie wypadku lub incydentu lotniczego, gdy "zostaną ujawnione nowe okoliczności lub dowody istotne dla sprawy".
Od lutego badanie wypadku może wznowić sam minister obrony, o ile "zostaną ujawnione nowe okoliczności lub dowody mogące mieć istotny wpływ" na przyczyny katastrofy. Nowelizacja rozporządzenia przewiduje też, że w przypadku wznowienia takiego badania szef MON może powołać podkomisję, która będzie się zajmowała tylko jednym wypadkiem. W jej skład mogą wchodzić jedynie członkowie KBWLLP, zaś przewodniczący tej komisji nie może ingerować w przebieg prac podkomisji i ich wyniki. Zgodnie ze znowelizowanym rozporządzeniem raport z prac podkomisji przedstawiany jest KBWLLP i szefowi MON.
Zmieniając rozporządzenie, minister obrony podpisał także decyzje ws. powołania podkomisji do ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej oraz ws. składu KBWLLP. Towarzyszyło im opublikowane na stronach MON uzasadnienie, które podzielone jest na kilka części. Fragment zatytułowany "Nowe fakty i dokumenty ujawnione po zakończeniu prac komisji" zawiera 13 punktów.
Minister Macierewicz podkreślał pod koniec marca, że powodem powołania podkomisji było "ujawnienie ukrywanych lub nieznanych informacji mających istotne znaczenie dla badania, które nie były badane z różnych powodów". Zdaniem wiceszefa podkomisji smoleńskiej dr. Kazimierza Nowaczyka nagromadzenie faktów nieuwzględnionych przez komisję Millera świadczy o tym, że od początku rozważała ona jeden scenariusz przebiegu katastrofy smoleńskiej.
Z kolei dr Maciej Lasek, który był członkiem komisji Millera oraz jest szefem komisji badającej wypadki w lotnictwie cywilnym, uważa, że nie pojawiły się żadne nowe fakty, a to, co przytacza MON w uzasadnieniu decyzji o ponownym badaniu katastrofy smoleńskiej, nie stanowi podstawy do wznowienia badania.
Obszerne wywiady z Nowaczykiem i Laskiem PAP publikuje w piątek.
Jako nowe fakty i nowe dokumenty MON wymienia:
- Protokoły z ekshumacji ośmiu ofiar katastrofy przeprowadzonych w latach 2011-2012 "całkowicie podważające wiarygodność autopsji dokonanych w Moskwie".
- Pozytywne wyniki badania na obecności śladów materiałów wybuchowych na wraku samolotu przeprowadzonego przez prokuratora wojskowego oraz polskich biegłych w lipcu i sierpniu 2013 r. przy użyciu przenośnych spektrometrów ruchliwości jonów.
- Zakwestionowanie metodologii badań przeprowadzonych przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji pod kątem ewentualnego występowania materiałów wybuchowych.
- Stwierdzenie podwyższonego poziomu tlenku węgla w organizmach prawie wszystkich ofiar, dla których przeprowadzenie niezależnej analizy było możliwe, co według MON wskazuje "na możliwość kontaktu z tlenkiem węgla na pokładzie samolotu już w okolicach bliższej radiolatarni bezkierunkowej, około 1060 m od początku pasa".
- Odnalezienie odłamków skrzydła przed brzozą i opisanie przez śledczych Federacji Rosyjskiej części znalezionych przy ulicy Kutuzowa jako fragmenty kadłuba.
- Zdjęcia części samolotu poddanych działaniu wysokich temperatur i ciśnienia.
- Analiza zniżania samolotów Jak-40, Ił-76 i Tu-154M do lotniska Smoleńsk Północny, dokładna analiza zmienności warunków atmosferycznych w czasie bezpośrednio poprzedzającym katastrofę w kontekście wyposażenia radiotechnicznego lotniska.
- Zeznania lotników z samolotu Jak-40 Remigiusza Musia i Artura Wosztyla. "W materiale dowodowym istnieje sprzeczność, pominięta przez Komisję (Millera - PAP), dotycząca minimalnej wysokości, na jaką kierownik lotów zezwolił zniżyć się załodze samolotu Tu-154M podczas sprowadzania go na ziemię. Wyjaśnienie tej sprzeczności jest istotne dla prawidłowej rekonstrukcji zdarzeń" - uważa MON.
- Awaria układu hydraulicznego nr 1 przed alarmem TAWS #35.
- Potwierdzenie wysokości barycznej w TAWS #38 przez wskazanie radiowysokościomierza w automatycznej analizie parametrów lotu.
- MON uważa, że w 2015 r., po opublikowaniu przez prokuraturę wojskową stenogramu ze stanowiska kierowania lotami w Smoleńsku, stracił aktualność wniosek komisji Millera, "jakoby członkowie załogi nie korzystali w trakcie podejścia do lądowania ze wskazań wysokościomierzy barometrycznych", co było niezgodne z regulaminem lotów i zostało uznane za jeden z czynników mających wpływ na katastrofę.
- Według MON pełen, odtworzony w kwietniu 2010 r., zapis polskiej czarnej skrzynki ATM QAR jest dłuży od analizowanego i opublikowanego przez KBWLLP i kończy się dopiero w momencie zamrożenia pamięci FMS i utraty zasilania 15 m nad ziemią.
- Dostarczona polskiej stronie kopia zapisu rejestratora KBN-1-1 jest nieciągła i krótsza od równoległego zapisu polskiej skrzynki ATMQAR/R128ENC o ponad dwie minuty.
Wada fabryczna?
Ponadto szef MON Antoni Macierewicz mówił w marcu na posiedzeniu sejmowej komisji obrony, że samolot rozpadł się w powietrzu, i przekonywał, że "negowanie tego podstawowego faktu jest jakąś próbą zawracania kijem Wisły".- 18 m nad ziemią zanikło całe zasilanie elektryczne samolotu. W tej sprawie nikt nie ma żadnych wątpliwości - podkreślił minister. Jego zdaniem z pewnością doszło do awarii silników oraz instalacji elektrycznej, a skrzydło nie zostało ułamane przez brzozę.
Antoni Macierewicz powiedział też o wadzie fabrycznej, "którą obarczony był jeden z głównych zespołów technicznych samolotu Tu-154" decydujący o locie samolotu, o czym - jak zaznaczył - była powiadomiona komisja Millera oraz prokuratura. Jak podkreślił, trzeba będzie wyjaśnić, dlaczego nie skierowano tego fragmentu samolotu do badań laboratoryjnych, bowiem "wada fabryczna była niewykrywalna bez badań niszczących", a w raporcie KBWLLP "ten fakt utajniono". "Dlaczego, pomimo posiadania informacji o tym, że samoloty, a w tym być może także ten, były obarczone wadą fabryczną, która doprowadziła przynajmniej do dwóch międzynarodowych katastrof, nie zbadano tego elementu samolotu?" - pytał szef MON.
Macierewicz odmówił odpowiedzi na pytanie PAP, o jaką część Tu-154M chodzi. - Nie chcę wskazywać precyzyjnie tych elementów, które mogą być później przedmiotem manipulacji szkodzącej procesowi wyjaśniania – uzasadnił.
Chaos i niekompetencja?
Szef MON podkreślił też, że już w styczniu 2011 r. polscy urzędnicy, m.in. Miller, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki oraz szef MSZ Radosław Sikorski, otrzymali "informację, która nadeszła od polskich czynników, stwierdzającą, że biegli rosyjskiej komisji śledczej na podstawie badań DNA są w 100 proc. pewni, że doszło do niewłaściwej identyfikacji trzech par zwłok". Mimo to - podkreślił Macierewicz - do ekshumacji doprowadzono po prawie dwóch latach.
Oprócz nowych faktów i dokumentów, przytoczonych przez MON, w uzasadnieniu decyzji o powołaniu podkomisji smoleńskiej oceniono, że działania prawne bezpośrednio po katastrofie wskazują na chaos i niekompetencję osób podejmujących decyzję po stronie polskiej.
Resort zarzuca też komisji Millera, że nie uwzględniła, ani nie analizowała zeznań wszystkich świadków, zdjęć i materiałów wideo z miejsca katastrofy, przemieszczania i niszczenia szczątków samolotu oraz raportu polskich archeologów z badania przeprowadzonego pół roku po wypadku. W uzasadnieniu podniesiono też, że członkowie polskiej komisji nie uzyskali dokumentów z oględzin i oblotu lotniska w Smoleńsku dwa dni po katastrofie.
Zdaniem obecnego kierownictwa MON raport komisji Millera "zawiera cały szereg udokumentowanych błędów, przekłamań, a nawet celowego ukrywania faktów", czemu w uzasadnieniu decyzji poświęcono oddzielny fragment. Nie zgadza się z tym dr Maciej Lasek.
Pełen tekst uzasadnienia powołania przez MON podkomisji smoleńskiej można znaleźć pod adresem: http://mon.gov.pl/d/pliki/rozne/2016/02/Uzasadnienie.pdf.
PAP,kh
REKLAMA
REKLAMA