Tych meczów Euro nie da się zapomnieć
Do piłkarskich mistrzostw Europy we Francji pozostało coraz mniej czasu. Będąc cały czas pod wrażeniem meczu ćwierćfinałowego Ligi Europy, w którym Liverpool odwrócił losy rywalizacji i wygrał z Borussią Dortmund 4:3, przyjrzeliśmy się poszczególnym turniejom o mistrzostwo Starego Kontynentu. Tam też nie brakowało szalonych spotkań.
2016-04-21, 10:24
Mistrzostwa Europy na przestrzeni lat ewaluowały. Pierwsze edycje odbywały się z udziałem czterech drużyn, dopiero od 1980 roku UEFA wprowadziła fazę grupową i pucharową, a najbliższy turniej we Francji zgromadzi 24 zespoły. Będzie to piętnasta odsłona najważniejszego turnieju piłkarskiego w Europie, ale już od pierwszej nie brakowało meczów rozpalających wyobraźnię kibiców. Bo przecież mała liczba uczestników nie musi oznaczać małych emocji. Meczów trzymających w napięciu do końca było mnóstwo, my skupimy się na tych, które decydowały o awansach, bądź tytułach.
Szalone mecze w mistrzostwach Europy (lista od najstarszych):
>Euro 1960 we Francji; Francja - Jugosławia 4:5 - półfinał
Powiązany Artykuł

Lista szalonych meczów. Za to kochamy futbol
W turnieju głównym (wówczas nazywanym jeszcze Pucharem Europy Narodów) udział wzięły cztery drużyny. Gospodarze w walce o finał zmierzyli się z Jugosławią. I choć prowadzenie objęli goście to już kilkadziesiąt sekund później był remis. Tuż przed przerwą, ku uciesze miejscowych kibiców, "Trójkolorowych" na prowadzenie wyprowadził Francois Heutte. W drugiej połowie kolejną bramkę dla Francuzów zdobył piłkarz polskiego pochodzenia Maryan Wisnieski, ale rywale momentalnie odpowiedzieli. Jednak w 62. minucie swojego drugiego gola w meczu zdobył Heutte i zrobiło się 4:2. Wtedy przyszły cztery minuty, które wstrząsnęły ekipą znad Sekwany. Między 75. a 79. minutą bramkarz Francji kapitulował trzy razy i to Jugosławia cieszyła się ze zwycięstwa. W finale uległa jednak Związkowi Radzieckiemu.
REKLAMA
>Euro 1976 w Jugosławii; RFN - Jugosławia 4:2 (po dogrywce) - półfinał
W roli głównej ponownie reprezentacja z Bałkanów. Różnica jednak taka, że 16 lat wcześniej to oni doprowadzili do rozpaczy fanów gospodarzy, a teraz to ich kibice musieli przełknąć gorycz porażki. Początkowo jednak nic tego nie zapowiadało. Do przerwy "Plavi" prowadzili 2:0 i wydawało się, że mają spotkanie pod kontrolą. Nadzieje RFN przywrócił w 65. minucie Heinz Flohe, ale przez długi czas jego koledzy nie potrafili zadać drugiego ciosu. W końcówce jednak Dieter Mueller wcielił się w rolę, w jaką później w meczach Anglia - Polska wcielał się Gary Lineker. Rozstrzygnął losy rywalizacji praktycznie w pojedynkę. Najpierw doprowadził do remisu (chwilę po wejściu na boisko), a w dodatkowym czasie gry jeszcze dwa razy wpisał się na listę strzelców.
>Euro 1976 w Jugosławii; Czechosłowacja - RFN 2:2 (po dogrywce, karne 5:3) - finał
Ten turniej generalnie trzymał w napięciu do końca. Wszystkie jego mecze kończyły się dogrywkami. Finał również miał swoją dramaturgię. Nasi południowi sąsiedzi roztrwonili dwubramkową przewagę, a gola decydującego o dogrywce stracili w ostatniej akcji spotkania. Mecz ten jednak przeszedł do historii futbolu ze względu na serię rzutów karnych (dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia). Nie dość, że po raz pierwszy w historii "jedenastki" decydowały o końcowym triumfie, to jeszcze zwycięski strzał w wykonaniu Antonina Panenki był prawdziwym majstersztykiem. Piłkarz wziął zamach, po czym lekko podciął piłkę, która wpadła do bramki nad leżącym już bramkarzem. Od tamtej pory wielu piłkarzy próbuje powtarzać takie zagranie (z różnym skutkiem), ale zawsze nazywane jest ono "strzałem Panenki".
>Euro 1988 w RFN; ZSRR - Holandia 0:2 - finał
Ten mecz w naszym zestawieniu nie znalazł się ze względu na niesamowite zwroty akcji. Nie mogliśmy jednak pominąć spotkania, w którym zdobyto jedną z najpiękniejszych bramek w historii piłki nożnej. Słynny Marco van Basten końcowy wynik ustalił już w 54. minucie, ale sposób w jaki to zrobił - poezja. Holender dostał podanie w pole karne i choć stał niemal przy linii końcowej boiska, zdecydował się na strzał z pierwszej piłki z powietrza. Piłka zatrzepotała w okienku bramki bezradnego Rinata Dasajewa, a trener "Oranje" niedowierzając łapał się za głowę. Sowieci mieli okazję na "włączenie się do gry", ale Igor Biełanow nie wykorzystał rzutu karnego.
REKLAMA
>Euro 1996 w Anglii; Rosja - Czechy 3:3 - faza grupowa
Czesi byli rewelacją turnieju, w którym po raz pierwszy grało 16 zespołów, ale sekundy dzieliły ich od powrotu do domu już po fazie grupowej. W pierwszym meczu ulegli Niemcom, by później pokonać Włochów. Ponieważ Italia pokonała Rosję, przed ostatnią serią gier Włosi i Czesi mieli po trzy punkty. W równolegle rozgrywanym spotkaniu piłkarze z Połwyspu Apenińskiego podzielili się punktami z Niemcami (Gianfranco Zola nie wykorzystał rzutu karnego). W takiej sytuacji Czechom do awansu potrzebny był punkt. Początkowo wydawało się, że swój cel osiągną bez problemu - już po dziewiętnastu minutach prowadzili 2:0. Druga połowa miała jednak zupełnie inny przebieg. 54. minuta - kontaktowy gol dla Rosji, pięć minut później - wyrównanie. Kiedy wydawało się, że mecz faktycznie zakończy się remisem, w 85. minucie Rosja objęła prowadzenie. Też miała o co grać, bo gdyby Niemcy pokonali Włochów, a ona dołożyłaby czwartego gola Czechom, to Rosja awansowałaby do najlepszej "ósemki". Jakże szkoda było dzielnych Czechów, walczyli tak dzielnie, ale odpadli - takie myśli naszły kibiców nie tylko za naszą południową granicą, ale również w Polsce. Takich myśli nie miał jednak Vladimir Smicer, ktory w samej końcówce został bohaterem i golem na 3:3 zapewnił swojej drużynie awans. Ciekawostkę stanowi fakt, że bramki "Sbornej" strzegł wówczas obecny trener Legii Stanisław Czerczesow, a po drugiej stronie biegał obecny trener Piasta Gliwice Radoslav Latal. Czesi siłą rozpędu dotarli do finału, gdzie nawet prowadzili z Niemcami, ale po dogrywce i pierwszym w historii "złotym golu" wywalczyli srebrne medale. Takie nazwiska jak Pavel Nedved, Karel Poborsky, Patrik Berger i Vladimir Smicer stały się jednak łakomym kąskiem na rynku transferowym.
>Euro 2000 w Belgii i Holandii; Portugalia - Anglia 3:2 - faza grupowa
Pierwszy w historii turniej rozgrywany w dwóch krajach obfitował w mecze pełne dramaturgii. W grupie A spotkały się Anglia, Niemcy, Portugalia i Rumunia. Awansować z niej miały oczywiście Anglia i Niemcy. Ale los zdecydował inaczej. W brodę pluć mogli sobie szczególnie ci pierwsi. W swoim pierwszym meczu zmierzyli się z Portugalią. Wszystko układało się zgodnie z planem. Po bramkach Paula Schoelsa i Steve'a McManamana Anglicy objęli pewne wydawało się prowadzenie. Ale kiedy drużyny schodziły na przerwę był już remis, a w drugiej połowie gola zdobyła tylko Portugalia.
REKLAMA
>Euro 2000 w Belgii i Holandii; Anglia - Rumunia 2:3 - faza grupowa
Przed tym meczem sytuacja była klarowna. Remis lub zwycięstwo dawało "Synom Albionu" awans do ćwierćfinału. Zaczęło się jednak nieoczekiwanie. Za sprawą Cristiana Chivu prowadzenie objęli Rumuni. W końcówce pierwszej połowy sytuację w miarę uspokoili Alan Shearer i Michael Owen. W drugiej odłonie wystarczyło tylko nie dopuścić do utraty dwóch bramek. Nerwowo zrobiło się jednak chwilę po wznowieniu gry, po trafieniu Dorinela Munteanu. Tragedii jeszcze nie było, wciąż to Anglicy cieszyli się z awansu. Zapomnieli jednak, że mecz trwa 90 minut. W 89. faul w polu karnym popełnił Phil Neville, a Ioan Ganea dopełnił dzieła zniszczenia. Reprezentacja "Trzech Lwów" jedzie do domu, a Rumunia melduje się w ćwierćfinale.
>Euro 2000 w Belgii i Holandii; Jugosławia - Słowenia 3:3 - faza grupowa
Pierwszy mecz Jugosławii na tym turnieju i w 57. minucie traci gola na 0:3. Na domiar złego trzy minuty później z boiska wyleciał Sinisa Mihajlović. Kibice Słowenii zaczęli świętować zwycięstwo, a ludzie bawiący się w obstawianie zakładów bukmacherskich, którzy wytypowali "dwójkę", zaczęli zastanawiać się na co przeznaczyć wygraną. Nic dziwnego, gra defensywna Jugosławii w tym meczu wołała o pomstę do nieba. Sytuacja beznadziejna, ale przecież mecz trzeba dograć do końca, a położyć na boisku też się nie wypada. Z drugiej strony przecież w 1960 roku Jugosławianie potrafili odrobić takie starty. Skoro udało się wtedy, to dlaczego nie teraz? Savo Milosević wydarzenia sprzed 40 lat mógł znać tylko z opowieści, ale to on w ciągu sześciu minut dwa razy cieszył się z gola. A jako, że w międzyczasie bramkę zdobył też Ljubinko Drulović, mecz zakończył się remisem. Wielki powrót w ciągu 360 sekund. Dopiero na koniec zmagań grupowych okazało się, że ten punkt pozwolił awansować do ćwierćfinału.
REKLAMA
>Euro 2000 w Belgii i Holandii; Jugosławia - Hiszpania 3:4 - faza grupowa
I znowu "specjaliści od horrorów", czyli Jugosławia. Tym razem rywal jeszcze trudniejszy. Hiszpanie grali z nożem na gardle, byli faworytami grupy, a musieli wygrać żeby awansować do ćwierćfinału. Wyszedł z tego jeden z najbardziej dramatycznych spektakli w historii piłki. Pierwsza połowa kończy się wynikiem 1:1, ale druga już na stałe wpisze się w historię Euro. W sześć minut obie drużyny strzeliły po bramce. Wciąż remis, ale Hiszpanie nadal mieli wszystko w swoich nogach. Potrzebowali jednej bramki, a mieli na to ponad 40 minut. Na kwadrans przed końcem znów Jugosławia wyszła na prowadzenie (i to mimo czerwonej kartki dla Slavisy Jokanovicia). Hiszpania w tym meczu cały czas musiała gonić, nie prowadziła ani razu. Do czasu, a konkretnie doliczonego czasu gry. Od momentu trzeciej bramki dla rywali minuty uciekały z "podwójną" prędkością. Kibice z Półwyspu Iberyjskiego ocierali już łzy, kiedy sędzia w 94. minucie podyktował rzut karny dla ich pupili, skutecznie egzekwowany przez Gaizkę Mednietę. Ale 3:3 to przecież wciąż za mało, a sędzia trzymał już w ustach gwizdek aby zakończyć mecz. Hiszpania żegna się z turniejem? Chyba tak, piłka znajduje się w okolicy środka boiska. Jedyną możliwością pozostaje wrzutka "na aferę". Obiekt pożądania Hiszpanów trafia w pole karne, tam następuje zgranie głową na dziesiąty metr, a Alfonso strzałem rozpaczy dokonuje cudu. Piłka przy słupku wpada do siatki, a jego zespół gra dalej.
>Euro 2000 w Belgii i Holandii; Francja - Włochy 2:1 (po dogrywce) - finał
Nadszedł dzień wielkiego finału. Po dziesięciu minutach drugiej połowy Włosi objęli prowadzenie, którego do dziewięćdziesiątej minuty nie oddali. Sędzia przedłużył jednak mecz o dodatkowe cztery. Włoscy rezerwowi stali już wzdłuż ławki, obejmując się w pasie, gotowi by za chwilę wbiec na murawę i świętować. Bramkarz "Trójkolorowych" Fabien Barthez wykopał piłkę ze swojego pola karnego, ta trafiła do Sylvaina Wiltorda, który z ostrego kąta pokonał Francesco Toldo. W dogrywce "złotego gola" strzelił David Trezeguet i pierwszy raz w historii mistrz świata zdobył mistrzostwo Europy.
REKLAMA
>Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii; Turcja - Czechy 3:2 - faza grupowa
Ostatni mecz obu drużyn w grupie, obie przystępowały do niego z identycznym bilansem. Spotkanie więc raczej jak w fazie pucharowej - wygrany gra dalej, przegrany odpada. Kwadrans przed końcem Czesi prowadzą 2:0, ale wtedy nadzieje Turkom przywraca Arda Turan. Turcy rzucają się do ataku i w 87. (fatalny błąd Petra Czecha) i 89. minucie odwracają losy przegranego meczu. Jeszcze na tych samych mistrzostwach to oni przekonają się, jak to jest przegrać "last minute".
>Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii; Niemcy - Turcja 3:2 - półfinał
To co los dał Turkom w fazie grupowej, brutalnie zabrał im w meczu decydującym o awansie do finału. Miłe złego początki miały miejsce w 22. minucie, kiedy drogę do bramki znalazł Ugur Boral. Radość trwała cztery minuty, a zmącił ją Bastian Schweinsteiger. Jeśli ktoś wątpił, to ostatnie 10 minut pokazało, że to mecz godny półfinału. Na bramkę Klosego z 79. minuty odpowiedział Semih Senturk. Do końca zostały cztery minuty, ale w 90. Philipp Lahm oszczędził kolegom trzydziestu minut dodatkowego biegania. Co pan na to, panie Lineker?
Na najbliższych mistrzostwach Europy obejrzymy rekordowe 51 spotkań. Czy będziemy świadkami tak spektakularnych, jak opisane wyżej? Czy takim widowiskiem "poczęstują" nasz biało-czerwoni? Zapraszamy do śledzenia wydarzeń z Francji na naszym portalu.
REKLAMA
Bartosz Orłowski
REKLAMA