Argentyna niedawno zbankrutowała, teraz z powodzeniem emituje obligacje
Argentyna - niedawny bankrut - znowu z powodzeniem pożycza pieniądze na światowym rynku. W sumie pożyczyła 16,5 miliarda dolarów.
2016-04-22, 13:58
Posłuchaj
Emisja obligacji, jakie właśnie rząd w Buenos Aires sprzedał, miała wynieść 15 miliardów dolarów, ale po tym jak inwestorzy zgłosili popyt na papiery o wartości 70 miliardów - została powiększona.
Mariusz Adamiak, szef Biura Strategii Rynkowych w PKO Banku Polskim, zwraca jednak uwagę na koszty.
- Argentyna, po latach skrajnie populistycznej polityki, która doprowadziła ten kraj do bankructwa, najpierw prezydenta Kirchnera, później jego żony, która przejęła władzę po jego śmierci, próbowała w pewnym momencie powiedzieć, że nie zapłaci. Okazało się, że to nie jest takie proste na rynkach międzynarodowych. Kraj ten został zmuszony do zawarcie kompromisu. I w tym momencie powoli, miejmy nadzieję, będzie wychodził na prostą. Na razie za to finansowanie, które jest mu bardzo potrzebne, płaci bardzo duże pieniądze. Z tego, co pamiętam, w dolarze finansują się po 8 proc., w porównaniu z amerykańskimi papierami, traktowanymi jako najbardziej bezpieczne, gdzie 10-letnie papiery poniżej 2 proc., to widać, jak ogromną premię płacą właśnie za tę utratę zaufania i jak długo będą te zaufanie odzyskiwać - mówi Mariusz Adamiak.
Posłuchaj
REKLAMA
Grzegorz Siemionczyk, publicysta „Rzeczpospolitej”, podkreśla z kolei paradoks tej sytuacji.
- Dosyć zabawne jest to, że symbolem powracania do zdrowia zadłużonego kraju jest to, że on może się ponownie zadłużać. To samo było w przypadku Portugalii i Irlandii, które gdy kończyły programy pomocowe z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, to symbolem, że są właśnie w pełni zdrowe, było to, że mogły znowu się zadłużyć na rynku finansowym. Taki paradoks naszych czasów - mówi Grzegorz Siemionczyk.
Posłuchaj
Ignacy Morawski, ekonomista w Instytucie WiseEuropa, przyznaje, że Argentyna długo będzie odzyskiwać zaufanie inwestorów.
REKLAMA
- Od paru miesięcy Argentyna ma nowego prezydenta, który ma prorynkowe nastawienie, inne od wcześniejszych władz i to też pewnie jest efekt w jakiś sposób jego polityki większego otwarcia na świat. W ogóle w Ameryce Południowej różne rządy, które obiecywały jakąś formę miksu socjalizmu z wolnym rynkiem, wydawało się, że odnoszą sukces. Teraz są pod wielką presją. Szczególnie widać to w Brazylii, Wenezueli. Widać też zwrot w kierunku bardziej rynkowym w Meksyku, też w Boliwii widać takie rozczarowanie tamtejszymi władzami. Jest więc pewien trend w całej Ameryce Łacińskiej polegający na wzroście nieufności wobec tych polityków, którzy w okresie boomu na rynkach surowców zapewnili ludziom pewien dobrobyt. Ale nagle się okazało, że ten dobrobyt zaczął wyparowywać w momencie, kiedy ceny surowców spadły i Argentyna jest takim krajem, który w ostatnim czasie wykonał dość wyraźny zwrot, chociaż efekty są wciąż niejasne. Z drugiej strony inwestorzy patrzą tak: jest kraj, który wychodzi na rynek, stara się być bardziej wiarygodny, ale jest to też kraj, który notorycznie łamał różne reguły międzynarodowe, finansowe, więc nie małe jest ryzyko, że zrobi to ponownie. Stąd wciąż duża nieufność wobec Argentyny - mówi Ignacy Morawski.
Posłuchaj
Argentyna ogłosiła niewypłacalność pod koniec 2001 roku. Kiedy bankrutowała, winna była inwestorom 132 miliardy dolarów.
Według wyliczeń argentyńskiego ministerstwa finansów kilkunastoletnia izolacja kosztowała gospodarkę tego kraju 120 miliardów dolarów i 2 miliony miejsc pracy. Teraz z powodu zmian politycznych oraz dzięki poprawie sytuacji na rynkach surowcowych ma szansę na poprawę gospodarczą.
REKLAMA
Sylwia Zadrożna, awi
REKLAMA