USA: atak na klub w Orlando. Sprawca był zwolennikiem Państwa Islamskiego?

W niedzielnym ataku na klub nocny dla gejów w Orlando na Florydzie zginęło 50 osób, a ponad 50 zostało rannych. Napastnik - 29-letni Omar Mateen, obywatel USA pochodzenia afgańskiego - został zastrzelony przez policję.

2016-06-13, 13:45

USA: atak na klub w Orlando. Sprawca był zwolennikiem Państwa Islamskiego?

Posłuchaj

Masakra w Orlando. Relacja Marka Wałkuskiego z Waszyngtonu (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Odpowiedzialność za ten atak wzięła na siebie dżihadystyczna organizacja Państwo Islamskie (IS).

"Zbrojny atak na klub w Orlando, w którym ponad sto osób poniosło śmierć lub zostało rannych, został przeprowadzony przez bojownika Państwa Islamskiego" - głosi komunikat Al-Amak, powiązanej z IS agencji informacyjnej.

Salma Abdelazi z CNN, która monitoruje sposób komunikacji Państwa Islamskiego, przestrzega przed zbyt pospiesznym uznawaniem prawdziwości tej deklaracji. Jak wyjaśniła, język komunikatu odbiega od wcześniejszych podobnych ogłoszeń.

Według amerykańskich mediów tuż przed dokonaniem masakry Omar Mateen złożył deklarację wierności Państwu Islamskiemu, dzwoniąc pod alarmowy numer 911.

Zajmująca się islamskim radykalizmem Rukmini Callimachi wytłumaczyła, że taka deklaracja jest centralnym elementem protokołu IS, a publiczna przysięga jest niemal jedynym wymaganiem Państwa Islamskiego wobec zwolenników, chcących przeprowadzić ataki w imieniu tej organizacji.

Charlie Winter z uniwersytetu Georgii zwrócił uwagę, że sprawcy składając przysięgę liderowi IS Abu Bakrowi al-Bagdadiemu "awansują z dżihadysty działającego z własnej inicjatywy na kogoś, kogo można opiewać jako żołnierza Państwa Islamskiego i postrzegać jako wojownika".

Strzelanina w Orlando była trzecim atakiem w USA, o którym wiadomo, że sprawcy złożyli taką deklarację. Dwa poprzednie przypadki to masakra w San Bernardino w Kalifornii w grudniu 2015 roku i atak na wystawie karykatur proroka Mahometa w Garland w Teksasie w maju ubiegłego roku.

Sprawcy tych czynów złożyli przysięgi za pośrednictwem serwisów społecznościowych Facebooka i Twittera.

REKLAMA

FBI wszczęło dochodzenie

Śledczy badają m.in., czy sprawca był "samotnym wilkiem", czy też miał wspólników. Policja przeszukuje jego dom w Port St. Lucie.

Przedstawiciele FBI przyznali, że 29-latek był dwukrotnie - w 2013 i 2014 roku - podejrzewany o związki z radykalnymi islamistami. Ponieważ nie znaleziono powiązań z terrorystami, dochodzenia zostały zamknięte.

W 2013 roku Mateen podczas kłótni w pracy groził kolegom, że ma związki z terrorystami. Powiadomili oni policję, FBI wszczęło dochodzenie. - Ostatecznie nie byliśmy w stanie potwierdzić jego słów i sprawa została zamknięta - wyjaśnił przedstawiciel FBI Ronald Hopper.

W 2014 roku stwierdzono, że Mateen miał kontakt z Monerem Abu Salahem, który dokonał samobójczego zamachu bombowego w Syrii. - Stwierdziliśmy, że kontakt był minimalny i wówczas nie stanowił zagrożenia - wytłumaczył Hopper.

REKLAMA

Fot. PAP/EPA/ORLANDO POLICE

"Nie był radykalny, był umysłowo chory"

Była żona Mateena przyznała, że był on "niezrównoważony psychicznie i umysłowo chory". W rozmowie z dziennikarzami podkreśliła, że 29-latek cierpiał na zaburzenia bipolarne, miał "historię ze sterydami" i gwałtowne usposobienie.

Kobieta przyznała, że Mateen bił ją regularnie. Widząc, co się dzieje, zabrała ją od niego jej rodzina. Ich burzliwe małżeństwo zakończyło się po czterech miesiącach. Jak wskazała, nie miała z nim od dawna kontaktu.

Była żona Mateena stwierdziła, że był on człowiekiem religijnym, ale nie dostrzegła u niego oznak radykalizmu. Przekazała także, że jej były mąż pragnął zostać policjantem.

Od 2007 roku Mateen pracował na Florydzie w największej firmie ochroniarskiej na świecie - G4S. Broń nosił legalnie, w ramach swych obowiązków służbowych.

Firma G4S oświadczyła, że w 2007 i 2013 roku Mateen przeszedł badania, których wyniki nie budziły żadnych zastrzeżeń. Zapewniła także, że nic nie wiedziała o jego rzekomych związkach z terroryzmem.

Ojciec 29-latka powiedział stacji telewizyjnej MSNBC, że nie wierzy w religijny motyw działania jego syna. - Nienawidził natomiast gejów. Kiedyś bardzo się zezłościł na widok dwóch mężczyzn całujących się w miejscu publicznym - zaznaczył.

REKLAMA

Fot. PAP/EPA/JIM LO SCALZO

Ponad sto osób zabitych i rannych

Ok. godz. 2 (8 nad ranem czasu polskiego) w nocy z soboty na niedzielę uzbrojony mężczyzna zaczął strzelać w klubie nocnym dla gejów o nazwie Pulse.

Szef policji z Orlando John Mina poinformował, że sprawca najpierw oddał strzały do ochroniarza pracującego w klubie, a następnie wszedł do środka i zaczął strzelać. 29-latek wziął także zakładników. Groził, że ma ze sobą materiały wybuchowe.

Po około trzech godzinach do budynku przedostali się funkcjonariusze specjalnej jednostki policji SWAT. Napastnik zginął w wymianie ognia z jednym z funkcjonariuszy.

Burmistrz miasta Orlando na Florydzie, Buddy Dyer, przekazał w niedzielę, że w strzelaninie zginęło 50 osób, a 53 zostały ranne. Według źródeł szpitalnych niektórzy ranni są w stanie krytycznym.

Fot. PAP/EPA/RYAN STONE


x-news.pl, RUPTLY

"Najkrwawsza strzelanina w historii"

REKLAMA

Prezydent USA Barack Obama oświadczył w niedzielę, że tego dnia doszło do "najkrwawszej strzelaniny w amerykańskiej historii". Atak w nocnym klubie nazwał "aktem terroru" i "aktem nienawiści".

- Dziś opłakujemy brutalne morderstwo, straszliwą masakrę dziesiątków niewinnych ludzi - powiedział. - Będziemy zjednoczeni jako Amerykanie, aby chronić naszych obywateli i bronić naszego kraju, a także podejmiemy działania przeciwko tym, którzy nam zagrażają - oświadczył.

Przemawiając w Białym Domu kilka godzin po strzelaninie, Obama oznajmił, że Stany Zjednoczone "nie mogą szczędzić wysiłków", aby wyjaśnić, czy Mateen miał jakiekolwiek powiązania z ugrupowaniami ekstremistycznymi. - To, co jest pewne, to fakt, że był człowiekiem przepełnionym nienawiścią - stwierdził.

Amerykański prezydent oświadczył też, że dzień strzelaniny jest "szczególnie rozdzierającym serce dniem" dla społeczności LGBT i przypomnieniem, że atak na jakiegokolwiek Amerykanina jest atakiem na wszystkich obywateli, niezależnie od rasy, religii, pochodzenia etnicznego czy orientacji seksualnej.

Obama polecił opuszczenie do połowy masztu flagi nad Białym Domem, aby uczcić pamięć ofiar.

Fot. PAP/EPA/MICHAEL REYNOLDS

Kondolencje z całego świata

Atak na klub potępił papież Franciszek. "Straszliwa masakra w Orlando, z bardzo wysoką liczbą niewinnych ofiar, wzbudziła w Ojcu Świętym i w nas wszystkich najgłębsze uczucia odrazy i potępienia, bólu i wstrząsu w obliczu tego nowego przejawu zabójczego szaleństwa i bezsensownej nienawiści" - powiedział rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi.

Prezydent Niemiec Joachim Gauck wysłał prezydentowi USA Barackowi Obamie kondolencje. "Wiadomość o wielu ofiarach nacechowanego pogardą dla człowieka zamachu morderczego w Orlando głęboko mną wstrząsnęła. Trudno wymierzyć wagę takiego czynu, zarówno z ludzkiego, jak i politycznego punktu widzenia" - napisał Gauck.

Swe współczucie zadeklarowała również kanclerz Angela Merkel. "Morderczy zamach w Orlando głęboko nami wstrząsnął. Odczuwamy smutek z powodu licznych zabitych, jesteśmy myślami z rodzinami i rannymi" - napisał na Twitterze rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert.

Prezydent Rosji Władimir Putin złożył prezydentowi USA Barackowi Obamie i wszystkim Amerykanom kondolencje. W telegramie kondolencyjnym szef państwa rosyjskiego podkreślił, że "w Rosji podziela się ból i smutek tych, którzy stracili swych krewnych i bliskich w rezultacie tego barbarzyńskiego przestępstwa i żywi się nadzieję na jak najszybsze wyzdrowienie rannych".



"Najgłębsze kondolencje" w związku z krwawym atakiem w Orlando na Florydzie przekazał w poniedziałek, w specjalnej depeszy do sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego, szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Witold Waszczykowski.

IAR, PAP, kk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej