Liga Mistrzów: Legia zacznie bój o wejście na inny poziom. Skończy się 20 lat poza piłkarskim rajem?

Legia Warszawa stoi przed ogromną szansą występu w piłkarskiej Lidze Mistrzów po raz pierwszy od dwóch dekad. W środę w pierwszym meczu decydującej rundy eliminacji zagra w Dublinie z zajmującym 350. miejsce w rankingu klubów Dundalk FC.

2016-08-17, 14:30

Liga Mistrzów: Legia zacznie bój o wejście na inny poziom. Skończy się 20 lat poza piłkarskim rajem?
Nemanja Nikolić chce wprowadzić Legię Warszawa na europejskie salony Ligi Mistrzów. Foto: PAP/Leszek Szymański

Posłuchaj

Obrońca Michał Pazdan zdaje sobie sprawę z wagi spotkania i liczy na dobry wynik mimo serii słabszych meczów na krajowym podwórku (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Ostatni raz Legia Warszawa gościła w gronie 16 najlepszych drużyn Europy w sezonie 1995/96. Chyba nie trzeba mówić, jak bardzo od tego czasu zmieniły się nie tylko same rozgrywki, ale cała piłka nożna. Lata dziewięćdziesiąte w tej chwili w świecie futbolu wydają się prawdziwą prehistorią.

Na mistrzostwach Europy po koronę króla strzelców sięgał wtedy Alan Shearer, a wśród gwiazd turnieju byli tacy piłkarze jak Brian Laudrup, Christo Stoiczkow czy Davor Suker. Od dekady żaden z tych piłkarzy nie jest już czynnym zawodnikiem. Wielkie zespoły powstawały i upadały, dochodziło do prawdziwych taktycznych rewolucji, zmian w przepisach i prawdziwej metamorfozy europejskich pucharów, które w obecnej formule biją kolejne finansowe rekordy i swoim charakterem znacznie odbiegają od tego, co mogli zapamiętać zawodnicy i członkowie sztabów szkoleniowych czołowych polskich klubów. 

Wtedy w kwalifikacjach drużyna trenera Pawła Janasa pokonała IFK Goeteborg - 1:0 u siebie i 2:1 w Szwecji. Mistrz Polski dotarł później do ćwierćfinału, gdzie został wyeliminowany przez Panathinaikos Ateny. Teraz taki wynik byłby niesamowitą wręcz sensacją.

W następnym sezonie awans do elitarnych rozgrywek wywalczył Widzew Łódź, który w eliminacjach, w dramatycznych okolicznościach, uporał się z Broendby Kopenhaga (2:1, 2:3). Gola na wagę awansu łodzianie zdobyli w 90. minucie rewanżu w Danii. Od tej chwili czekamy na polski klub tej najpiękniejszej części piłkarskiej Europy. 

REKLAMA

Przez dwie dekady trwała rozpaczliwa walka o to, by gonić piłkarską czołówkę. Bezskutecznie, bo zawsze okazywało się, że czegoś brakuje. Czasem po prostu umiejętności, czasem zwykłego szczęścia. Jednak nie ma co się oszukiwać - nawet gdyby któraś drużyna osiągnęła swój cel, byłaby traktowana na salonach jak kopciuszek.

A takich jednak przez lata nie brakowało - w Lidze Mistrzów oglądaliśmy zespoły bułgarskie, białoruskie, fińskie czy izraelskie. Polska czeka na powrót do tych rozgrywek najdłużej ze wszystkich krajów, które kiedyś poznały już ich smak.

W obecnych rozgrywkach piłkarski i finansowy raj jest na wyciągnięcie ręki. Szczęście w losowaniu, szczęście w meczach eliminacyjnych, wyrabianie wyniku mimo zwyczajnie słabej gry - tak wyglądał początek sezonu dla warszawskiego zespołu. Mistrz Polski jest zdecydowanym faworytem walki z irlandzkim Dundalk FC. Legia bije na głowę przeciwnika właściwie pod każdym względem - budżetu, doświadczenia, wartości piłkarzy, zaplecza, kibiców. To jednak wcale nie musi mieć przełożenia na to, co wydarzy się na boisku. 

Przywykliśmy do tego, że występom polskich klubów towarzyszyły w ostatnich latach rozczarowania. Często próbowano obracać to w żart, naśmiewano się ze stwierdzeń, którymi trenerzy chcieli zaczarować rzeczywistość i tłumaczyć poczynania swoich piłkarzy. Słynny już zwrot "W Europie (lub: na tym etapie) nie ma już słabych drużyn", zmęczenie, dalekie wyjazdy, wczesne rozpoczynanie sezonu... Wymówek w ostatnich latach słyszeliśmy wiele, i to po porażkach, które teoretycznie nie miały prawa się wydarzyć.

REKLAMA

Cementarnica Skopje, Fylkir Reykjavik, Valarenga Oslo, maltańska Valetta, Levadia Talin - to część z drużyn, które wybijały polskim klubom z głowy marzenia o pucharach. Porażki z zespołami mającymi status półamatorskich to chyba najbardziej wstydliwa karta w historii naszej najnowszej piłki.

Dundalk przed losowaniem w ostatniej fazie kwalifikacji było marzeniem zarówno piłkarzy i kibiców, ale też szefów stołecznego zespołu. I to oczywiście dziwić nie może.

Źródło: TVP

Mówimy o Dundalk, w którym wartość rynkowa piłkarzy na portalu Transfermarkt jest niższa niż wartość Michała Kucharczyka. Dundalk, które wystąpi w fazie grupowej ważnych europejskich rozgrywek po raz pierwszy w historii, bo przecież przegrany 4. rundy eliminacji LM automatycznie kwalifikuje się do Ligi Europy.

REKLAMA

- Byliśmy bardzo zadowoleni, kiedy wylosowaliśmy ten zespół. Jednak nasi rywale również cieszyli się, że zagrają z nami, bo trafiły na siebie dwie najsłabsze drużyny ze stawki. Teoretycznie jesteśmy lepszym zespołem, ale to dosyć niebezpieczne. Jeżeli bowiem ktoś wygrywa z BATE Borysów 3:0, to trzeba go darzyć szacunkiem - mówił Hasi.

Mistrz Irlandii gra na mogącym pomieścić 6 tysięcy kibiców stadionie Oriel Park, otwartym w 1919 roku. Z Legią zagra jednak w Dublinie na Aviva Stadium i stara się o to, by go zapełnić, a na pewno nie będzie to łatwe - także pod względem kibicowania to zupełnie inne poziomy.

Piłkarsko widać naprawdę dużą różnicę przynajmniej jeśli chodzi o rankingi - zespół mistrza Irlandii jest najniżej sklasyfikowany w zestawieniu Europejskiej Unii Piłkarskiej (UEFA) ze wszystkich uczestników 4. rundy eliminacji. Pod tym względem porównywalny z nim może być jedynie zajmujący 284. pozycję Hapoel Beer Szewa. Mistrz Polski jest na stosunkowo wysokiej, 84. pozycji.

REKLAMA

Pracował na to zresztą przez ostatnie lata, regularnie występując w fazie grupowej Ligi Europy. Punkty do rankingu się przydały, bo to dzięki nim Legia była rozstawiona.

Liczby liczbami, klasa klasą, ale Legia nie robi ostatnio nic w kierunku tego, by w jakikolwiek sposób postraszyć Irlandczyków swoimi wyczynami na boisku.

Podopieczni Albańczyka Besnika Hasiego najpierw przegrali z pierwszoligowym Górnikiem Zabrze w 1/16 finału Pucharu Polski 2:3 po dogrywce, a w sobotę ulegli w Lublinie Górnikowi Łęczna 0:1 w piątej kolejce Ekstraklasy. We wcześniejszych meczach także nie zachwycali. Można powiedzieć, że w obecnym sezonie zagrali jedną naprawdę dobrą połowę - w meczu z Jagiellonią Białystok, który zremisowali 1:1. 

REKLAMA

- O porażce zadecydowały aspekty mentalne. Moi piłkarze powinni się obudzić. Jest 'za pięć dwunasta' i o dwunastej może być za późno. Wiadomo, że naszym celem jest awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów - skomentował spotkanie z Górnikiem Łęczna Besnik Hasi.

Powiedzieć, że Legia gra rozczarowująco, to nic nie powiedzieć. Zespół znów znajduje się w przebudowie, szuka stylu, szuka regularności, ale punkty ratuje mu głównie indywidualny błysk. Problemy widać na pierwszy rzut oka, nie tylko na boisku, ale najwyraźniej też w szatni, co pokazały niedawne ostre słowa Arkadiusza Malarza. Przy Łazienkowskiej liczy się tylko wygrywanie. Na krajowym podwórku nawet remis jest rozczarowaniem, po którym trybuny bardzo szybko mogą zacząć okazywać swoje niezadowolenie.

Wszystko podporządkowane jest temu, by trafić do piłkarskiego raju. W tym konkretnym momencie jednak cierpią wszyscy, bo Legia wygląda momentami naprawdę dramatycznie. Ale jeśli uda się ograć Dundalk, to już nie będzie ważne.

W lidze straty będą jak najbardziej do odrobienia, Puchar Polski jest do odżałowania bez większego bólu. Jeśli warszawianie nie dadzą rady, będzie można mówić o prawdziwej kompromitacji, po której nie da się liczyć na żadną taryfę ulgową.

REKLAMA

Legia zmieniła trenera, była aktywna na rynku transferowych, od lat stara się powiększać różnice, które dzielą ją od reszty stawki. Awans do fazy grupowej prestiżowych rozgrywek praktycznie zamknie temat tego, czy ktokolwiek będzie mógł jej w najbliższych latach zagrozić.

O co dokładnie toczy się gra? Wymienianie można zacząć od 12,7 miliona euro, bo to podstawowa kwota, która zostanie wypłacona Legii za samo przejście Dundalk. Dochodzi do tego pula związana z wartością marketingową zespołu, sportowymi wynikami w meczach fazy grupowej, dochodów z dni meczowych etc. Łatwo zauważyć, że mistrz Polski będzie w tym dwumeczu walczyć o to, by powiększyć swój budżet na przyszły sezon przynajmniej o kilkanaście milionów euro - kwotę, która na krajowym podwórku "ustawia" klub na lata.

Co roku to stołeczny klub przoduje w rankingach dochodów, obraca największymi pieniędzmi, ma kibiców, którzy oprócz wierności barwom dają też duży zastrzyk gotówki, z których tworzy się coraz bardziej wyrobiona publika. Zasługująca na oglądanie wielkiej piłki.

Jeśli gra w Legii jest dla niektórych piłkarzy związana z dużą presją, to w środowym spotkaniu poczują ją ze zdwojoną siłą. Tu nie będzie miejsca na błędy, nie będzie miejsca na dekoncentrację i słabsze spotkanie. Wszystko, absolutnie wszystko ułożyło się po myśli Legii, na taki moment czekano w Warszawie od lat. Choć można mieć zastrzeżenia co do tego, jak budowano zespół, można wyobrazić sobie scenariusze, które doprowadziłyby do tego, że na stadionie przy Łazienkowskiej występowałby lepszy zespół, to w tym momencie po prostu trzeba będzie wyjść na boisku w Dublinie i postawić pierwszy dwóch najważniejszych kroków w stronę elity.

REKLAMA

Chyba nikt nie zdobędzie się na to, by pisać o tym, że Legia to w tej chwili drużyna, która będzie mogła stanąć do walki z europejskimi potęgami i zostać rewelacją rozgrywek. To jednak nie jest cel na ten sezon - najpierw trzeba otworzyć drzwi, które pozostają pod kluczem od 20 lat. Zebrać bezcenne doświadczenie na salonach. Doświadczenie, które co prawda może być bolesne, ale które na pewno zaprocentuje. Budować zespół, który najpierw zdoła zapewnić sobie ligowy komfort, będzie w stanie sprowadzać coraz lepszych zawodników, a następnie ulepić z nich drużynę, w której widać będzie pomysł i piłkarską jakość.

Polska klubowa piłka zbyt długo pozostawała na peryfieriach wielkiego futbolu. Po świetnym roku reprezentacji czas na to, by także zrobić coś więcej w klubowej piłce. A przynajmniej zrobić ważny krok w tę stronę.

Początek meczu Dundalk FC - Legia Warszawa o godzinie 20.45.

Rewanże odbędą się 23 i 24 sierpnia. Spotkanie w Warszawie zaplanowano na wtorek na godzinę 20.45.

Program środowych meczów 4. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów:

Łudogorec Razgrad - Viktoria Pilzno (20.45)

REKLAMA

Celtic Glasgow - Hapoel Beer Szewa (20.45)

Dundalk FC - Legia Warszawa (20.45)

FC Porto - AS Roma (20.45)

Ajax Amsterdam - FK Rostów (20.45)

REKLAMA

Villarreal - AS Monaco (20.45)

ps

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej