Inwazja na Mandżurię – bezczynność Ligi Narodów

- W tej sprawie poprzedniczka dzisiejszego ONZ zademonstrowała światu swą totalną bezradność. Żaden z jej członków nie kwapił się do wojny z Japonią – mówił na antenie Polskiego Radia dr Janusz Osica.

2018-09-18, 06:07

Inwazja na Mandżurię – bezczynność Ligi Narodów
Wkroczenie Japończyków do Mukdenu w 1931 roku, fot. Wikimedia Commons/domena publiczna

Posłuchaj

Agresja na Mandżurię - fragment audycji Andrzeja Sowy i Wojciecha Dmochowskiego z cyklu "Kronika dwóch tysiącleci". (PR, 23.10.2000)
+
Dodaj do playlisty

18 września 1931 wojska japońskie dokonały agresji na Mandżurię.

Formalnie była to wówczas część Chin, praktycznie jednak ich zwierzchnictwo nad tą prowincją od dawna było fikcją.

Obfitująca zasobami bogactw naturalnych Mandżuria od dawna nęciła obcych forsujących wygodną dla nich zasadę otwartych drzwi. Gdy próbował je przymknąć rządzący w tym czasie Chinami Czang Kaj-szek, Rosjanie zajęli zbrojnie część Mandżurii.

Takiego obrotu spraw nie zaakceptowali Japończycy. We wrześniu 1931 roku posłużyli się prowokacją. Armia japońska wysadziła w powietrze część torów kolejowych należących do japońskiej Kolei Południowomandżurskiej. Oskarżenie Chin o sabotaż było wystarczającym pretekstem do inwazji.

Co więcej, odstawiony w republikańskich Chinach cesarz Puyi, dał się skusić urzędem prezydenta marionetkowego cesarstwa Mandżukuo, jak odtąd nazywała się Mandżuria.

REKLAMA

Rząd chiński wystosował do Ligi Narodów apel o interwencję. – Poprzedniczka dzisiejszego ONZ zademonstrowała światu swą totalną bezradność. Żaden z jej członków nie kwapił się do wojny z Japonią – mówił na antenie Polskiego Radia dr Janusz Osica.

Bezkarna Japonia kontynuowała agresję, a bezsilni członkowie Ligi Narodów szukali sposobów na zachowanie wiarygodności w tej beznadziejnej sytuacji.

Jednak sprowadziło się to jedynie do utworzenia specjalnej komisji do zbadania stanu rzeczy. Idąc za słowami Henry’ego Kissingera zrobili to, co robią dyplomaci, gdy najlepszym wyjściem byłaby bezczynność.

Tym samym japońska posada chińskiego cesarza została uratowana.

REKLAMA

Posłuchaj audycji z cyklu "Kronika dwóch tysiącleci".

mjm

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej