Johaug na dopingu. Wilkowicz: jest tylko jedna możliwość, lekarz oszukał Therese
- Nie jestem sobie w stanie wyobrazić jak bardzo musi się zagonić sportowiec w swoich obowiązkach, żeby nie sprawdzić składu kremu, który się tak nazywa, bo są nazwy, które odstraszają dopingowo - mówi Paweł Wilkowicz w "Trzeciej Stronie Medalu".
2016-10-17, 09:53
Posłuchaj
W organizmie Therese Johaug, norweskiej biegaczki narciarskiej, wykryto ślady sterydu anabolicznego - clostebolu.
Zakazana substancja miała znajdować się w kremie stosowanym przy oparzeniach słonecznych, którego użyła trzykrotna medalistka olimpijska podczas letniego obozu norweskiej kadry we Włoszech.
Wspomniany krem miał kupić podczas zgrupowania we włoskiej miejscowości Livigno lekarz norweskiej kadry Fredrik Bendiksen, nie mając świadomości, że znajduje się w nim steryd anaboliczny - clostebol.
Powiązany Artykuł
Łzy Therese Johaug zmyją plamę po jej dopingowej wpadce?
Lekarz miał zapewniać, że nie ma w nim zakazanych substancji, jednak jego tłumaczenia są mało przekonujące. Jak dowiedzieli się dziennikarze szwedzkiej gazety "Sportbladet" Fredrik Bendiksen przez osiem lat pracował dla producenta tego preparatu i był odpowiedzialny za wprowadzanie go na norweski rynek. - Jest więc tylko jedna możliwość, lekarz oszukał Therese Johaug - mówi Paweł Wilkowicz, dziennikarz sport.pl, który od lat zajmuje się i biegami narciarskimi i przypadkami dopingu.
Większość spraw z clostebolem w roli głównej - jak wyliczyli Szwedzi było ich 27 - zakończyła się karą maksymalną dwa lata (taka kara zawieszenia obowiązywała do niedawna, teraz są to cztery lata).
REKLAMA
Czy Johaug odpowie za dopingową wpadkę? Więcej w materiale Michała Gąsiorowskiego w "Trzeciej Stronie Medalu".
Trzecia strona medalu na antenie Trójki w każdą niedzielę między 17.05 a 19.00.
ah, PR3, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA