Rosja 2018: starcie z Rumunią wśród najlepszych meczów kadencji Nawałki. Zwieńczenie świetnego roku kadry
Przekonująca wygrana z Rumunią, pozycja lidera w grupie eliminacji do mistrzostw świata w Rosji, zduszenie w zarodku zamieszania związanego z zajściami przed meczem z Armenią - reprezentacja Polski udanie zakończyła świetny rok.
2016-11-12, 18:30
Posłuchaj
Selekcjoner reprezentacji Polski był też bardzo zadowolony z postawy Łukasza Teodorczyka, który wszedł na boisko w 80. minucie (IAR)
Dodaj do playlisty
Przed piątkowym meczem czuć było lekką niepewność - coś, od czego w ostatnim czasie można było się odzwyczaić, bo reprezentacja miała właściwie wszystko, czego od niej wymagano. Dobrą atmosferę, wyniki, liderów, którzy w kluczowych momentach potrafili brać na siebie ciężar odpowiedzialności, wreszcie konsekwentną wizję selekcjonera. Ale kilka tygodni temu na idealnie czystym obrazie pojawiła się rysa.
O tym, co działo się w hotelu przed meczem z Armenią i jak blisko było skomplikowania swojej sytuacji w drodze na mundial w Rosji, mówiono bardzo wiele. I spekulowano, jak przełoży się to na arcyważne starcie z Rumunią, mającą być głównym rywalem o zwycięstwo w grupie E.
Powiązany Artykuł
Rosja 2018: Profesor Piszczek, Grosicki jak Messi. Oceniamy reprezentantów Polski
Wszystko mogło potoczyć się na dwa sposoby. Pesymistyczny - strata punktów stałaby się podstawą, by pisać o tym, że w tryby reprezentacyjnej maszyny dostał się piasek, głównie w konsekwencji nadmiernej pewności siebie. Rumunia miała do stracenia więcej, wiadomo było, że wyjdzie na to starcie wyjątkowo zmotywowana. Biało-czerwoni wybrali jednak inny wariant - pokazali wszystkim, że o kryzysie nie ma mowy.
3:0 na gorącym terenie, występ naprawdę imponujący, w którym bohaterów było wielu. Wejście na pozycję lidera z przytupem, manifestacja siły, zagranie jak na faworyta przystało. Tak, był to jeden z lepszych meczów pod wodzą Adama Nawałki, w którym nie pozwoliliśmy rywalom na zbyt wiele, właściwie od początku do końca kontrolując sytuację.
REKLAMA
Nie chodziło o fajerwerki, o koronkowe akcje, o ośmieszanie przeciwnika. Zawodnicy wyszli na boisko z jasnym nastawieniem, z dojrzałością i skupieniem, i to było widać gołym okiem. Adam Nawałka wyciąga wnioski, a piłkarze stoją za nim murem, co było widać po golu Kamila Grosickiego. Skrzydłowy już w pierwszej chwili wiedział, że podąży celebrować w stronę trenerskiej ławki.
Źródło: TVP
Adam Nawałka może pochwalić się świetnym bilansem w meczach o punkty. Z 19 spotkań przegrał tylko dwa razy - pierwszy raz z Niemcami, mistrzami świata, których wcześniej pokonał jako pierwszy selekcjoner w historii występów kadry, zapisując się na zawsze w historii. Drugi z Portugalią, w ćwierćfinale Euro 2016. W dodatku nastąpiło to w rzutach karnych, w grze późniejszy najlepszy zespół Starego Kontynentu nie był w stanie udowodnić swojej wyższości.
Oprócz tego zaliczyliśmy 12 wygranych i 6 remisów, w sumie reprezentacja pod jego wodzą zdobywa 2,21 punktu na mecz, co jest wyśmienitym wynikiem. Po Euro 2016 czuliśmy odrobinę niedosytu, jednak przegraliśmy w rzutach karnych z późniejszym mistrzem Europy, walcząc jak równy z równym, tracąc na całym turnieju tylko 2 gole. Trwających eliminacji do mundialu nie zaczęliśmy pod tym kątem najlepiej, ale w starciu z Rumunią wszystko wróciło do normy, a Łukasz Fabiański mógł cieszyć się z czystego konta.
REKLAMA
Wygrana w tym spotkaniu dała nam wyjątkowo spokojną zimę, którą spędzimy na pozycji lidera, mając 3 punkty przewagi nad drugą Czarnogórą. Remis w Kazachstanie był wypadkiem przy pracy, ale szybko wróciliśmy na właściwy tor, pokazując rywalom, kto w tej grupie rozdaje karty. Jeśli znajdą się jeszcze jacyś krytycy tego, co zbudował Nawałka, to ich argumenty nie mają wielkiej mocy.
Osobny akapit należy się Robertowi Lewandowskiemu. Na Euro brakowało jego bramek, można było mieć mieszane wrażenia po występach, w których głównie zwracano uwagę na to, jaką ilość pracy wkładał w walkę z rywalami. To nie była jego optymalna forma. Tę oglądamy w ostatnim czasie - w meczach kwalifikacji do mundialu w 4 spotkaniach zdobył 7 bramek, przeskakując w klasyfikacji strzelców wszech czasów Kazimierza Deynę. Do drugiego pod względem ilości trafień w koszulce z orłem na piersi Grzegorza Laty traci 3 gole, do prowadzącego w niej Włodzimierza Lubańskiego 6. To, kiedy ich wyprzedzi, pozostaje tylko kwestią czasu. I wszystko mówi, że niezbyt długiego.
Trudno oceniać, jak wiele znaczy dla biało-czerwonych, mówimy jednak o piłkarzu ze ścisłej światowej czołówki, który swoje miejsce potwierdza zarówno w kadrze, jak i w klubie. Wzlotów i zniżek formy u reprezentantów było sporo, jednak bilans wygląda bardzo dobrze. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by europejskie kluby tak chętnie sięgały po Polaków, a kwoty transferów, w sumie przekraczające 100 milionów euro w letnim okienku transferowym skutecznie działają na wyobraźnię. Czy to chwilowa moda, czy może początek nowego rozdziału, w którym nasi zawodnicy będą odgrywać coraz większą rolę w czołowych zespołach, walczących o wysokie cele?
REKLAMA
Źródło: TVP
Zrobiliśmy ważne kroki w kierunku wyjazdu na mistrzostwa świata, ale oczywiście nie jesteśmy na końcu drogi. Mamy jednak oczywiste powody do optymizmu. Rywale gubią punkty, potrafimy wygrywać nawet wtedy, gdy nie wszystko idzie po naszej myśli. Nie gramy w najbardziej wymagającej grupie, presja nie robi na piłkarzach większego wrażenia, problemy wychowawcze zostały rozwiązane błyskawicznie. Piątkowa wygrana dała ogromny zastrzyk pewności siebie, wzmacniając zespół.
Towarzyskim meczem ze Słowenią zamykamy bardzo udany rok, w którym polska piłka powróciła na właściwe tory. Mamy w składzie dużo indywidualności, ale przede wszystkim mamy drużynę, w której jest chemia, selekcjonera, który ma pomysł. Recepta Nawałki wciąż działa, a reprezentacja Polski pod jego wodzą patrzy do przodu. I wierzymy, że mierzy bardzo wysoko.
Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA