Ustawa o innowacyjności ułatwia finansowanie wynalazków, ale kto z niej skorzysta?
Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o innowacyjności. Dzięki niej firmy będą mogły korzystać z większych ulg na działalność badawczo-rozwojową, a naukowcy więcej zyskają z komercjalizacji swoich wynalazków.
2016-11-23, 18:47
Posłuchaj
Prezydent podpisał tzw. małą ustawę o innowacyjności, a Instytut Sobieskiego przygotował raport, w którym diagnozuje stan polskiej innowacyjności i wskazuje 9 rekomendacji, które mogą pozytywnie wpłynąć na jej rozwój.
Mała ustawa o innowacyjności – ale wielki przełom?
To ważna ustawa, ale przełomu nie przyniesie, uważa ekspert Instytutu Sobieskiego, Łukasz Skrok.
– Nie spodziewałbym się przełomu po tej ustawie. Jej wartość polega przede wszystkim na doprecyzowaniu, urealnieniu rozwiązań, które wprowadziła już tzw. ustawa Komorowskiego, podpisana jesienią 2015 roku. Te rozwiązania, jak choćby możliwość odliczania kosztów ponoszonych w związku z działaniami, które mogą stać się stać innowacyjnymi – powinny udrożnić procesy innowacyjne w Polsce. Natomiast sama liczba pomysłów, baza, która może tę innowacyjność kreować w długim okresie wymaga dodatkowych rozwiązań – wyjaśnia gość Jedynki.
Łukasz Skrok Liczba pomysłów, baza, która może innowacyjność kreować w długim okresie wymaga dodatkowych rozwiązań
Oczekiwanie na „dużą” ustawę o innowacyjności
Te dodatkowe rozwiązania ma przynieść kolejna ustawa dotycząca innowacyjności, nad którą trwają prace w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
REKLAMA
– Mamy nadzieję, że przynajmniej część naszych rekomendacji z raportu zostanie uwzględniona. Ale to, co proponujemy polega też na zmianie sposobu myślenia o innowacyjności, a szczególnie o polityce innowacyjności. Ponieważ nakłaniamy do eksperymentowania, do innowacyjnego podejścia do prowadzenia polityki innowacyjności. Czasem proponując rozwiązania, które mogą się wydawać mało rozsądne, jednak jeśli spróbuje się je wprowadzić – początkowo w niewielkiej skali – mają one szansę coś zmienić, i pozwolić na rozwiązanie problemów, z którymi obecnie polska innowacyjność się boryka – podkreśla Łukasz Skrok.
Łukasz Skrok Nakłaniamy do eksperymentowania, do innowacyjnego podejścia do prowadzenia polityki innowacyjności
„Ława przysięgłych” innowacyjności
Przede wszystkim może to być rekomendacja nazwana Inkluzywnymi innowacjami.
– Polega ona na połączeniu inspiracji mechanizmami demokracji partycypatywnej, czyli z sytuacjami, gdy o decyzjach politycznych decydują nie wybrani w wyborach politycy, nie urzędnicy przez tych polityków zatrudniani, ale losowo wybierani członkowie społeczeństwa. To mechanizm podobny to tego, który występuje w sądownictwie amerykańskim, ale także w niektórych krajach europejskich przy podejmowaniu decyzji strategicznych. My proponujemy wykorzystanie tego mechanizmu do przyznawania finansowania na wieloletnie, długookresowe i potencjalnie przełomowe projekty innowacyjne – tłumaczy gość radiowej Jedynki.
Ławnicy, ale pod nadzorem ekspertów
I dodaje, że oczywiście te osoby nie byłyby pozostawione same sobie, a decyzje musiałyby być podejmowane w oparciu o opinie dostarczane przez ekspertów.
REKLAMA
Łukasz Skrok Jeżeli mają to być pomysły naprawdę przełomowe to warto czasem wyjść poza paradygmat myślowy, który jest dominujący w danej dziedzinie, w danym momencie
– Natomiast chodzi o to, aby eksperci nie decydowali. Oczywiście, to może być niebezpieczne. Jednak z drugiej strony, sytuacja kiedy chcemy finansować coś, co jest potencjalnie przełomowe, czyli zmienia paradygmat myślowy, a jednocześnie ma to dotyczyć wysoko wyspecjalizowanych dziedzin, to napotykamy inne potencjalne niebezpieczeństwa. Jak choćby to, że o przyznawaniu środków na realizację pewnych programów decydują osoby, które bezpośrednio są konkurentami albo współpracownikami tych, którzy mają bezpośrednio te środki otrzymywać. Albo są to osoby, które specjalizują się w nieco innych dziedzinach, w związku z czym ta ocena merytoryczna i tak nie jest w pełni sprofilowana. I po trzecie, jeżeli mają to być pomysły naprawdę przełomowe to warto czasem wyjść poza paradygmat myślowy, który jest dominujący w danej dziedzinie, w danym momencie – komentuje Łukasz Skrok.
1 proc. CIT dla nauki na innowacje
Autorzy raportu proponują też, aby przedsiębiorcy mogli przeznaczać 1 proc. swojego CIT na rzecz jednostek naukowych.
– Ten pomysł z 1 proc. CIT na naukę był już rozpatrywany w Polsce cztery lata temu, i budził wtedy pewne kontrowersje. Ponieważ rozkład opodatkowania CIT jest silnie asymetryczny w gospodarce. Istnieje kilka podmiotów, które płacą bardzo wysoki CIT. Czyli ten 1 proc. podatku to będzie bardzo poważna kwota z punktu widzenia beneficjenta. I potencjalną konsekwencją jest to, że beneficjenci, np. jednostki naukowe, będą zabiegać o względy przedsiębiorców. I chcemy, aby tak było, bo współpraca przedsiębiorstw i jednostek naukowych jest jednym z problemów polskiej innowacyjności, który nadal nie jest dobrze rozwiązywany. Natomiast tymi największymi płatnikami CIT są spółki Skarbu Państwa. I w tym momencie zmienia się perspektywa tego problemu – zaznacza ekspert Instytutu Sobieskiego.
Łukasz Skrok Konsekwencją 1 proc. CIT na naukę jest to, że beneficjenci, np. jednostki naukowe, będą zabiegać o względy przedsiębiorców
Dlatego w porównaniu do tego pomysłu 1 proc. CIT zgłoszonego cztery lata temu, eksperci proponują dodać warunek, który nie będzie utrudnieniem organizacyjnym, a pozwoli ograniczyć to ryzyko.
REKLAMA
– Otóż jednostki naukowe będą mogły z tych środków skorzystać w pierwszej kolejności na wsparcie realizacji projektów grantowych – wyjaśnia Łukasz Skrok.
Wśród rozwiązań rekomendowanych także przez Instytut Sobieskiego znalazły się m.in. motywowanie uczelni do poprawy pozycji w rankingach międzynarodowych, czy też program Akademiki+.
Czy jednak nasze firmy będą zainteresowane współpracą z polską nauką? Na Kongresie 590 w Rzeszowie występował prezes firmy Google, i wtedy niestety sala świeciła pustkami, co mogłoby by sugerować, że polscy przedsiębiorcy nie myślą o innowacyjności…
Błażej Prośniewski, mb
REKLAMA