Kłótnia o budżet 2017 r.: PiS broni, opozycja krytykuje

We wtorek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu budżetu na 2017 r. dopuszczającego deficyt na kwotę nie większą niż 59 mld 345 mln 500 tys. zł. Zdaniem opozycji budżet jest nierealny. PiS uważa, że nie ma potrzeby zmian w założeniach, gdyż przyjęte w nim dochody zostaną zrealizowane. Projekt został skierowany po dyskusji ponownie do komisji finansów publicznych.

2016-12-13, 17:57

Kłótnia o budżet 2017 r.: PiS broni, opozycja krytykuje
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: 401(K) 2012/CC BY SA 3.0/Flickr

Posłuchaj

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Jan Szewczak przekonywał, że budżet został dobrze zaplanowany. Mówił, że ma on służyć zwykłym Polakom (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Nie ma potrzeby zmian założeń makroekonomicznych do przyszłorocznego budżetu; likwidacja szarej strefy oraz zmiany uniemożliwiające nadużycia w VAT zapewnią budżetowi dochody w zakładanej wysokości - mówiła we wtorek w Sejmie wiceminister finansów Hanna Majszczyk.

Resort finansów broni założeń budżetu na 2017 r.

Majszczyk mówiła, że założenia makroekonomiczne do budżetu na 2017 r. zostały właściwie określone.

Co ze wzrostem PKB?

Majszczyk przyznała, że zgodnie z podanymi niedawno przez Główny Urząd Statystyczny danymi, wzrost PKB w trzecim kwartale br. (wyniósł 2,5 proc. rdr) był rzeczywiście niższy niż zakładano.

"Tym niemniej również chciałabym zwrócić uwagę, że to założenie do budżetu (na 2017 r. - PAP), co do wzrostu PKB na poziomie 3,6 proc. jest na przykład zbieżne z założeniami, które prezentuje Narodowy Bank Polski. Oczywiście są też inne, rynkowe projekcje na temat wzrostu PKB w naszym kraju, które oscylują wokoło 3-3,1 proc." - powiedziała wiceminister.

Majszczyk zauważyła, że z tego punktu widzenia założenia rządu są "nieco wyższe". Podkreśliła jednak, że należy też patrzeć na inne wskaźniki makroekonomiczne, które - jej zdaniem - również stanowią bardzo istotny, a w niektórych elementach fundamentalny poziom, od którego liczy się np. dochody z podatków pośrednich. Wyjaśniła, że chodzi o wskaźnik inflacji.

"To założenie przyjęte w budżecie na poziomie 1,3 proc. jest z kolei niższe od obecnego konsensusu rynkowego, który jest ustalony na około 1,5 proc." - zwróciła uwagę. "Więc z tego powodu, jak gdyby w drugą stronę, ta kwestia się wyrównuje" - dodała.

Wskazała na wprowadzane rozwiązania dotyczące likwidacji szarej strefy i zwiększenia dochodów, m.in. przyjętą niedawno przez Sejm kolejną nowelizację ustawy o VAT, która wprowadza "kolejne mechanizmy, które będą przyczyniały się do tego, aby nie było nadużyć".

"Nie uważamy, żeby takie założenia makroekonomiczne, przy sukcesywnej realizacji innych zadań mogły, powodować konieczność ich zmiany i konieczność odpowiednich zmian w budżecie" - podsumowała wiceminister.

Projekt skierowany ponownie do komisji finansów publicznych

Wystąpienie Majszczyk było ostatnim podczas drugiego czytania projektu budżetu na 2017 r. W związku ze zgłoszonymi w czasie drugiego czytania poprawkami do projektu wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) skierował projekt ponownie do komisji finansów publicznych.

Zgodnie z harmonogramem prac nad projektem, komisja finansów powinna rozpatrzyć te poprawki w środę. Głosowanie ustawy i ewentualnych poprawek oraz jej uchwalenie ma odbyć się w najbliższy piątek. Harmonogram zakłada, że 23 grudnia ustawa trafi do Senatu, który będzie miał 20 dni (do 12 stycznia 2017 r.) na podjęcie uchwały w sprawie budżetu.

17 stycznia sejmowa komisja finansów rozpatrzy ewentualne poprawki Senatu, a podczas posiedzenia plenarnego w dniach 25-27 stycznia zostaną one poddane pod głosowanie. Harmonogram przewiduje, że 31 stycznia 2017 r. budżet zostanie przedłożony prezydentowi do podpisu.

Zgodnie z konstytucją będzie miał on na złożenie podpisu 7 dni.

PiS bronił założeń budżetu na 2017 r.

Wszystko wskazuje na to, że z realizacją budżetu na 2017 rok może być podobnie, jak z tegorocznym budżetem: będzie nadspodziewanie pozytywny - mówił reprezentujący klub Prawo i Sprawiedliwość poseł Jan Szewczak.

Opozycja była krytyczna. Włodzimierz Nykiel (PO) przekonywał, że założenia budżetu są nierealne, a Ryszard Petru (Nowoczesna) mówił, że to jest budżet niższego wzrostu, wyższych podatków, wyższego deficytu, wyższego długu i niższych inwestycji. Kluby Platformy i Nowoczesnej zapowiedziały głosowanie przeciw projektowi. Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) apelował do rządu, by w roku 2017 skoncentrował się na obniżeniu ryzyka inwestycyjnego. Genowefa Tokarska (PSL) zaś zwróciła uwagę na wysokość dopuszczonego deficytu i zarzucała rządowi przeszacowanie dochodów podatkowych.

Sprawozdanie z prac komisji finansów publicznych nad projektem przedstawił przewodniczący tej komisji Jacek Sasin. Podkreślił, że komisja opowiedziała się za przyjęciem budżetu przez Sejm w zaproponowanym kształcie. Przypomniał najważniejsze założenia makroekonomiczne do projektu ustawy. Wskazał, że przyjęcie wzrostu gospodarczego w wysokości 3,6 proc. jest ambitne, ze względu na obserwowane spowolnienie na świecie. Jego zdaniem mimo to cel jest realny.

PKB przyspieszy w drugim kwartale

Sasin podkreślił, że rząd zakłada przyspieszenie w gospodarce od drugiego kwartału przyszłego roku, co związane jest ze wzrostem poziomu inwestycji i uruchomieniem środków z UE na inwestycje. Dodał, że z ostatnich danych GUS wynika, iż tegoroczny wzrost PKB wyniesie ok. 3 proc., co może wywierać, ale nie musi, wpływ na wzrost PKB w przyszłym roku.

- Projekt budżetu na 2017 r. będzie odzwierciedlał realizację priorytetów rządu i zobowiązań wyborczych. Zapewni on finansowanie podstawowych funkcji państwa przy jednoczesnym zachowaniu stabilności finansów publicznych - podkreślał.

Poinformował, że w pierwszym czytaniu do projektu zgłoszono 291 poprawek, w tym trzy do części tekstowej, ale siedem zostało wycofanych (w tym dwie do części tekstowej). Komisja finansów publicznych pozytywnie zaopiniowała 22 poprawki.

Zaznaczył, że przyjęcie poprawek nie doprowadziło do zmiany kwot dochodów i wydatków budżetu państwa. Dodał, że spośród odrzuconych 264 poprawek, 242 poprawki to tzw. wnioski mniejszości, które zostaną poddane pod głosowanie na posiedzeniu plenarnym.

- Chcemy prowadzić politykę gospodarczą i finansową opartą na interesie narodowym, na tym, żebyśmy dbali przede wszystkim o interes Polaków, o ich portfele. Różnie to może wychodzić, różne mogą być efekty, będziemy starali się korygować te wszystkie zagrożenia, a nawet błędy, które się popełni - mówił Jan Szewczak (PiS).

Według niego największym zagrożeniem dla Polski jest deficyt oszczędności krajowych i dominujący udział oszczędności zagranicznych w finansowym segmencie rynku. - W tej sferze nie całkiem my rozdajemy karty, ale my chcemy to przynajmniej pomału zmieniać. Nie chcemy brnąć w te koleiny, które przez te 26 lat zostaliśmy wpuszczeni - zauważył.

Podkreślił, że zaplanowany budżet zmierza m.in. do zmniejszenia kosztów obsługi długu zagranicznego, mają wzrosnąć także dochody podatkowe i to mimo zwiększenia wydatków na cele społeczne: program Rodzina 500 plus oraz Mieszkanie plus. - My po prostu mamy inną wizję państwa, inną koncepcję budżetu państwa, inną koncepcję budowy finansów publicznych, bardziej prospołeczną, polegającą na inwestycji w przyszłość, na chęć wybicia się na suwerenność gospodarczą - podkreślał Szewczak.

REKLAMA


"To będzie budżet wysokiego ryzyka"

Włodzimierz Nykiel (PO) uznał z kolei, że realizacja budżetu 2017 grozi poważnymi problemami finansowymi i gospodarczymi. - To będzie budżet wysokiego ryzyka i olbrzymiej niepewności zarówno dla jego wykonawców, jak i obywateli - mówił Nykiel. - Ale ja i cały klub życzymy finansom publicznym wszystkiego dobrego i jak najlepszych rezultatów - zastrzegł.

Poseł Platformy krytykował poczynania obecnej ekipy rządzącej. Przypomniał, że OECD zaleca Polsce obniżenie podatków i podniesienie, zgodnie z wcześniejszymi planami, wieku emerytalnego. - To, że działania rządu idą w przeciwnym kierunku, to jest widoczne - ocenił Nykiel. - Nie ma koncepcji systemu podatkowego i przeobrażeń tego systemu podatkowego - mówił. Wyjaśnił, że nie wiadomo, czy w 2017 r. będzie podatek od sprzedaży detalicznej oraz nowa Ordynacja podatkowa. Przyznał, że potrzebne jest uszczelnienie systemu podatkowego, ale przedsiębiorcy obawiają się, że przepisy uszczelniające mogą stać się narzędziem nękania biznesu.

Budżet niższego wzrostu, wyższych podatków, wyższego deficytu

- Gospodarka zwalnia z kwartału na kwartał, coraz szybciej rośnie deficyt i rośnie dług. Kurs walutowy jest rekordowy: niedawno trzeba było 4,5 zł płacić za euro. Za waszego rządu deficyt nominalny jest najwyższy w historii, prawie 60 mld zł. I to jest najwyższy deficyt od 1989 roku - zauważył Ryszard Petru. Wyraził przy tym obawę ponownego objęcia Polski unijną procedurą nadmiernego deficytu.

To jest pierwszy budżet, który robicie. W pełni wasz budżet. To jest budżet niższego wzrostu, wyższych podatków, wyższego deficytu, wyższego długu, niższych inwestycji. To jest budżet, który był przez was przygotowany i to jest wasza polityka w soczewce: czyli niekompetencja, niezrozumienie gospodarki i nieudolność. No i w tym budżecie wszędzie widać misiewiczów i pisiewiczów - powiedział lider Nowoczesnej.

"Rekordowy deficyt budżetowy"


Rafał Wójcikowski (Kukiz'15) zwracał uwagę na "rekordowy deficyt budżetowy", który wpływa na niższy poziom inwestycji, bo podwyższa ryzyko inwestycyjne. - Jeżeli zatem można by coś rządowi doradzić, to przede wszystkim, by w roku 2017 skoncentrował się na obniżeniu ryzyka inwestycyjnego i umocnieniu klasy średniej - zaznaczył.

Wiceszef komisji finansów publicznych krytykował też fakt, że wydatki w projekcie budżetu na 2017 rok "są rekordowe i rekordowo rosną". - To nie jest najlepszy model rozwoju gospodarczego, jeśli pobudza się go wydatkami rządowymi - argumentował.

Apelował też, by nadprogramowy zysk NBP, który - jego zdaniem - sięgnie 7,5 mld zł, rząd przeznaczył albo na obniżkę deficytu, albo na reformę rynku kapitałowego. - To co się dziś dzieje na giełdzie, to jest katastrofa - przekonywał Wójcikowski, dodając, że jeżeli rynku kapitałowego się nie zreformuje, to przestanie on funkcjonować. Taka reforma mogłaby, w jego opinii, polegać np. na zawieszeniu na jakiś czas podatku od zysków kapitałowych (tzw. podatku Belki).

"Zbyt optymistyczne prognozy gospodarcze"

Genowefa Tokarska (PSL) także zwracała uwagę na wysokość dopuszczonego deficytu i zarzucała rządowi przeszacowanie dochodów podatkowych. - Projekt budżetu przyjmuje pochopne, zbyt optymistyczne prognozy gospodarcze, nie ma w tym budżecie marginesu błędu - powiedziała. Jej zdaniem PiS nie zauważa, że hamują inwestycje i gospodarka.

Posłanka skupiła się na poprawkach, które ludowcy chcieliby wprowadzić do ustawy. Mówiła, że w części dotyczącej rolnictwa istnieje pilna potrzeba uzupełnienia i zabezpieczenia środków na prowadzenie skupu interwencyjnego wieprzowiny, przetworów mlecznych, owoców i warzyw. - Potrzeby te wynikają ze specyficznej sytuacji rozprzestrzeniania się choroby ASF, a także niskich cen na pozostałe produkty rolne grożące załamaniem się rynków rolnych, a także upadłością gospodarstw hodowlanych i rolnych - tłumaczyła Tokarska.

Według niej potrzeby w tym zakresie ocenia się na 500 mln zł, tymczasem resort rolnictwa nie zabezpieczył pieniędzy ani na rozwiązanie problemów dających już o sobie znać, ani na interwencję związaną z ptasią grypą. Tokarska wskazała, że poprawki PSL dotyczą też potrzeby wypłaty rekompensat za szkody łowieckie w uprawach rolnych. Według niej jest to niezbędne, ponieważ problem jest widoczny w coraz większej skali.

Zgodnie z projektem w 2017 r. dochody budżetu państwa mają wynieść 325 mld 426 mln 102 tys. zł, a wydatki 384 mld 771 mln 602 tys. zł. Maksymalny poziom deficytu ustalono na kwotę nie większą niż 59 mld 345 mln 500 tys. zł.

Rząd założył, że w 2017 r. wzrost PKB (w ujęciu realnym) wyniesie 3,6 proc., średnioroczna inflacja - 1,3 proc., nominalny wzrost przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej - 5,0 proc., wzrost zatrudnienia w gospodarce narodowej - 0,7 proc., a wzrost spożycia prywatnego (w ujęciu nominalnym) - 5,5 proc.

Zdaniem rządu projekt spełnia kryteria tzw. stabilizującej reguły wydatkowej oraz deficytu sektora finansów (według metodyki unijnej) – niższego niż 3 proc. PKB. Prognozuje się, że deficyt sektora finansów publicznych wyniesie 2,9 proc. PKB.

IAR, PAP, abo, jk

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej