Ekstraklasa: polski sędzia międzynarodowy wypaczył wynik meczu?
Po porażce 2:3 w Gdyni z Jagiellonią trener piłkarzy Arki Grzegorz Niciński miał pretensje do arbitra za odgwizdanie w 76. minucie rzutu wolnego z linii pola bramkowego. - Szymon Marciniak popełnił błąd - przyznał szef Kolegium Sędziów Zbigniew Przesmycki.
2016-12-13, 17:22
Do meczu Jagiellonią Arka przystąpiła po dwóch zwycięstwach - 1:0 w rewanżowym ćwierćfinałowym spotkaniu Pucharu Polski z Drutex Bytovią Bytów oraz 2:1 w lidze z Ruchem w Chorzowie. Gdynianie byli bliscy powtórzenia osiągnięcia innego beniaminka Wisły Płock, który jako jedyny zespół zdołał pokonać na własnym stadionie lidera Ekstraklasy - 15 sierpnia podopieczni trenera Marcina Kaczmarka wygrali z "Jagą" 1:0. Żółto-niebiescy prowadzili 1:0 i 2:1, ale ostatecznie zeszli z boiska pokonani 2:3.
- Po meczu w naszej szatni było bardzo smutno. Szkoda mi chłopaków, bo włożyli w to spotkanie mnóstwo sił i na pewno nie byliśmy gorszą drużyną od Jagiellonii. Teraz musimy podnieść na duchu naszych zawodników, aby z takim samym zaangażowaniem walczyli w ostatniej w tym roku potyczce ze Śląskiem we Wrocławiu - powiedział Niciński.
Trener Arki największe pretensje do arbitra miał za sytuację w 76. minucie - po akcji Fedora Cernycha Tadeusz Socha wślizgiem wybił piłkę, którą złapał bramkarz gospodarzy Pavels Steinbors i Szymon Marciniak podyktował dla gości rzut wolny pośredni z linii pola bramkowego. Po krótkim rozegraniu Estończyk Konstantin Vassiljev silnym uderzeniem pod poprzeczkę zdobył trzecią bramkę dla Jagiellonii.
Do tej sytuacji odniósł się również szef Kolegium Sędziów PZPN. - Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Nasz eksportowy arbiter popełnił błąd, bo w tej sytuacji nie ma mowy o rozmyślnym zagraniu. Zgodnie z przepisami piłkarz Arki mógł mógł pozbawić gracza Jagiellonii posiadania piłki tylko poprzez wślizg i tak też uczynił. Piłkę złapał bramkarz Arki, ale rzut wolny pośredni nie powinien zostać podyktowany, bo to nie było rozmyślne zagranie - wyjaśnił Zbigniew Przesmycki.
Niciński nie mógł jednak pogodzić się z porażką poniesioną w takich okolicznościach. - Po spotkanie emocje już opadły i mówię to z chłodną głową. Uważam, że sędzia Marciniak jest bezkarny w polskiej lidze. Robi w niej co chce i stawia się ponad wszystkich arbitrów i trenerów. Jestem również przekonany, że w analogicznej sytuacji w Lidze Mistrzów, chociażby w meczu Real Madryt - Borussia Dortmund, nie odważyłby się podyktować rzutu wolnego pośredniego, bo na pewno nie uszłoby mu to płazem. Taka decyzja drogo by go kosztowała - stwierdził.
Przesmycki nie chciał spekulować o ewentualnych sankcjach, jakie mogą dotknąć sędziego z Płocka. - Akurat udaję się pod Warszawę na dwudniowe zgrupowanie arbitrów. Będziemy analizować tę sytuację, chcę również porozmawiać z Szymonem Marciniakiem, aby wyjaśnił mi podstawy swojej decyzji. Ja też muszę uderzyć się w pierś, bo odkąd jestem szefem Kolegium Sędziów, a w grudniu minęło pięć lat, podczas licznych szkoleń w ogóle nie poruszaliśmy kwestii rozmyślnego zagrania piłki do własnego bramkarza. Uznałem, że nie ma takiej potrzeby i zdecydowanie więcej uwagi poświęcaliśmy na inne, wydawałoby się bardziej skomplikowane zagadnienia. Można to uznać za okoliczność łagodzącą dla Marciniaka - skomentował.
bor