Komisja śledcza ds. Amber Gold. Zeznania sędziego Ryszarda Milewskiego
- Dałem się nabrać, to jest moja wina i poniosłem za to konsekwencje - powiedział były prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Ryszard Milewski przed komisją śledczą ds. Amber Gold.
2016-12-14, 16:00
Posłuchaj
Sędzia Milewski pytany o okoliczności prowokacji powiedział, że został oszukany, a nagrania rozmów zostały zmanipulowane (IAR)
Dodaj do playlisty
Odniósł się tak do ujawnionej w mediach w 2012 r. rozmowy, którą miał przeprowadzić z rzekomym pracownikiem kancelarii premiera. Jak zaznaczył, szanuje wyroki sądów dyscyplinarnych, które wymierzyły mu kary w związku z tą rozmową, ale nie zgadza się z tymi wyrokami. - Sądy nie dysponowały oryginalnym nagraniem tej rozmowy (...) te rozmowy były zmanipulowane - powiedział.
Transmisja z wysłuchania przed sejmową komisją śledczą
Milewski - obecnie sędzia Sądu Okręgowego w Białymstoku - zeznawał w środę przed sejmową komisją śledczą do sprawy Amber Gold. W kontekście tej sprawy zaczął być wymieniany po rozmowie telefonicznej, jaką we wrześniu 2012 r. przeprowadził z osobą podającą się za pracownika kancelarii premiera (był to Paweł M., który - jak twierdzi - dokonał "prowokacji dziennikarskiej").
Powiązany Artykuł

Afera Amber Gold - czytaj więcej
Milewski jako prezes sądu miał w rozmowie wyrazić gotowość ustalenia dogodnego dla ówczesnego premiera Donalda Tuska terminu posiedzenia aresztowego ws. prezesa Amber Gold Marcina P. i gotowość wydelegowania sędziów gdańskich na spotkanie z premierem, by zapoznać go ze sprawami dot. szefa firmy. Po ujawnieniu tej rozmowy Milewski został odwołany z funkcji prezesa i ukarany dyscyplinarnie przeniesieniem do apelacji białostockiej.
REKLAMA
- Rzeczywiście to moja wina, zostałem wprowadzony w błąd. Myślałem, że takie spotkanie rzeczywiście odbędzie się w kancelarii. Sprawa była tego typu, że dzwonił do mnie minister (sprawiedliwości) Jarosław Gowin osobiście, dzwonili z ministerstwa, proszono cały czas o akta, była debata sejmowa na ten temat. Rzeczywiście dałem się nabrać, to jest moja wina, poniosłem za to konsekwencje - mówił Milewski o sytuacji z września 2012 r.
Powiązany Artykuł

Marek Suski: gdańska prokuratura, to obraz nędzy i rozpaczy
Dodał jednak, że nie mógł podczas tej rozmowy mówić o terminach, ponieważ "datę wyznaczyła przewodnicząca wydziału". Ocenił, że ten fragment ujawnionej w mediach rozmowy "jest skompilowany".
Pytanie o kwestię telefonów od administracji rządowej zadał świadkowi Tomasz Rzymkowski (Kukiz'15). - Proszę nie kłamać, przepraszam bardzo, informował pan przed chwilą komisję o tym, że kontaktował się z panem ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, informował pan ministra Gowina, proszę się ograniczyć z tymi kłamstwami, bo nie siedzą tu idioci po tej stronie stołu - zareagował poseł po odpowiedzi Milewskiego.
- Minister Gowin to był mój przełożony, to nie moja wina, że minister sprawiedliwości jest też politykiem. Nigdy nie otrzymywałem telefonów z administracji rządowej, oczywiście poza ministrem Gowinem, który do mnie dzwonił, ale jako minister sprawiedliwości, a nie polityk - powiedział świadek.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) powiedziała, że "nie ma podstaw do twierdzenia, że jest to kompilacja rozmów". - Opinie biegłych w sposób jednoznaczny podkreślają zgodność czasową - zaznaczyła przewodnicząca.
REKLAMA
- Mam inne zdanie na ten temat - odpowiedział Milewski.
Wypowiedź M.Wassermann z 07.12.2016; źródło: TVP Info
Członkowie komisji pytali się również sędziego o kontakty z politykami, między innymi poseł Krajewski pokazał zdjęcia z meczu Lechii Gdańsk, na których sędzia znajdował wspólnie z byłym premierem Donaldem Tuskiem.
Jak tłumaczył sędzia Ryszard Milewski, znali się tylko z widzenia i nie miało to wpływu na przebieg jego rozmowy z dziennikarzem. - Zdarzało się, że pan Donald Tusk siedział za mną, znam go tylko z tych okoliczności. Nigdy się z nim nie spotykałem i nie miałem żadnych kontaktów osobistych - powiedział sędzia Milewski.
REKLAMA
Innym wątkiem, o którym również rozmawiali posłowie z sędzią było spotkanie z ówczesnym Ministrem Sprawiedliwości Jarosławem Gowinem, który zarządził lustrację nadzoru w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Kontrolę prowadzili wówczas wizytatorzy z Sądu Apelacyjnego w Poznaniu.
Po Ryszardzie Milewskim przed komisją stanął Roman Gierszewski, biegły rewident powołany do sprawy Amber Gold na jej początkowym etapie.
pp/fc
REKLAMA
REKLAMA