Sąd po stronie frankowiczów. Tylko co to dla nich oznacza?
Komisja Nadzoru Finansowego, która przygotowywała dane do prezydenckiej ustawy dotyczącej frankowiczów, będzie musiała wykazać, jak liczyła tak zwany sprawiedliwy kurs. Tak wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie komentuje Stowarzyszenie „Stop Bankowemu Bezprawiu”. Innego zdania jest sama Komisja. Według niej, Sąd jedynie zarzucił KNF bezczynność w rozpatrywaniu wniosku o udostępnienie informacji publicznej i zalecił jego rozpatrzenie. A to nie oznacza zobowiązania do wyliczenia tzw. sprawiedliwego kursu.
2017-01-19, 13:39
Posłuchaj
Wyrok WSA komentował w "Pulsie gospodarki" na antenie Polskiego Radia 24, prof. Zbigniew Krysiak ze Szkoły Głównej Handlowej, który był członkiem prezydenckiego zespołu ds. projektu ustawy frankowej.
Zbigniew Krysiak Sąd kieruje prośbę do nadzoru finansowego, żeby stworzył pakiet informacji, które pozwalają sądowi zorientować się, w jak istotnej nierównowadze taki klient walutowy był w stosunku do klientów zaciągających kredyty złotowe.
- Rozumiem to w ten sposób, że sąd kieruje prośbę do nadzoru finansowego, żeby stworzył pakiet informacji, które pozwalają sądowi zorientować się, w jak istotnej nierównowadze taki klient walutowy był w stosunku do klientów zaciągających kredyty złotowe. Tak należy interpretować intencje sądu. Taki urząd, który bezpośrednio ma możliwość uzyskiwania informacji z banków, w tym zakresie rzeczywiście może spełnić ważną rolę – uważa prof. Zbigniew Krysiak.
Posłuchaj
Z orzeczeniem sądu polemizował Tomasz Kaczor. Według głównego ekonomisty Banku Gospodarstwa Krajowego nie ma podstaw do opublikowania kurs sprawiedliwego, bo to rozwiązanie nie zostało nigdy przyjęte. To był tylko projekt ustawy, przypominał gość Polskiego Radia 24.
REKLAMA
Tomasz Kaczor Tryb, w jakim ten kurs sprawiedliwy powstał nie predestynuje go do tak poważnych zastosowań.
- Normalna sytuacja byłaby taka, że mamy ustawę opublikowaną w Dzienniku Ustaw, to jest prawo, liczymy ten kurs sprawiedliwy. Natomiast to nie jest taka sytuacja. W tej sytuacji na podstawie jakiegoś projektu, który z różnych przyczyn został odrzucony, opublikujemy jakiś kurs, nadając mu bardzo emocjonalną nazwę, ten kurs – o ile zostanie opublikowany, bo na razie nic na to nie wskazuje – wejdzie do obiegu i będzie się do niego odnosić. Tymczasem tryb, w jakim on powstał nie predestynuje go do tak poważnych zastosowań – uważa Tomasz Kaczor.
Posłuchaj
Z kolei Witold Michałek z Business Center Club zwracał uwagę na to, że problem będzie trudny do rozwiązania, bo ścierają się tu dwie główne racje.
Witold Michałek Klienci rzeczywiście zostali bardzo źle potraktowani, jeżeli chodzi o branie kredytów w walutach w ogóle, nie tylko we frankach.
- Jedna racja to racja klientów, którzy rzeczywiście zostali bardzo źle potraktowani, jeżeli chodzi o branie kredytów w walutach w ogóle, nie tylko we frankach. Tutaj jest podjęta jakaś próba sprawiedliwości i powinna być dokonana. Natomiast jest druga strona, w jakim tempie i w jakiej skali ma to być przeprowadzane, dlatego że tempo i skala będą ciążyć na samym funkcjonowaniu systemu bankowego. Będą go po prostu obciążać, a nadmierne obciążenie może doprowadzić też do zaburzeń. Z jednej strony mogą być więc zaburzenia ze względu na zmianę kursów, co ze strony klientów może zagrozić systemowi, a z drugiej strony zbyt szybkie tempo rozwiązywania tego problemu, o zbyt dużym obciążeniu systemu bankowego, też może temu zagrozić. Wyważenie tych racji jest wyważeniem raczej politycznym niż ekonomicznym - mówi Witold Michałek.
REKLAMA
Posłuchaj
Kurs sprawiedliwy pojawił się w projekcie ustawy, który Kancelaria Prezydenta przedstawiła ponad rok temu. Z tego rozwiązania ostatecznie się wycofano.
Na początku sierpnia ubiegłego roku Kancelaria Prezydenta i Narodowy Bank Polski przedstawiły projekt tak zwanej ustawy antyspreadowej. Zakłada on że banki powinny zwrócić klientom nienależnie pobraną różnicę między kursem kupna i sprzedaży waluty.
Błażej Prośniewski, awi
REKLAMA
REKLAMA