Londyn
Jeśli wracasz z pracy poirytowany, chociaż był to dzień, jak co dzień, jeśli nic cię nie cieszy, jeśli gapisz się bezmyślnie na ścianę, to znaczy, że cierpisz na „przemęczenie nudą”, czyli na chorobę, o której głośno od niedawna w biurach City.
2007-09-15, 12:52
Jeśli wracasz z pracy poirytowany, chociaż był to dzień, jak co dzień, jeśli nic cię nie cieszy, jeśli gapisz się bezmyślnie na ścianę, to znaczy, że cierpisz na „przemęczenie nudą”, czyli na chorobę, o której głośno od niedawna w biurach City.
W opinii specjalistów zarządzania zasobami ludzkimi na „przemęczenie nudą” wskutek braku sensownej pracy cierpi około 15 procent pracowników wielkich firm i instytucji. Procent ten może być znacznie większy, gdyż jak pisze The Times, wielu pracowników symuluję zaabsorbowanie pracą. Maskowanie nieróbstwa niesie za sobą poważniejsze stressy niż nadmiar pracy i prowadzi do ukrytych depresji. Zwłaszcza, że nie ma się komu zwierzyć. „Dzisiaj łatwiej się przyznać do alkoholizmu niż powiedzieć szefowi, że nie jest się w pełni wykorzystanym” – twierdzi socjolog Philippe Rothlin cytowany przez londyński dziennik.
REKLAMA
Inny ekspert, Dan Malachowski, uważa na podstawie sondażu 10 tysięcy pracowników biurowych, że co najmniej jedna trzecia z nich poświęca w pracy dwie lub więcej godzin na załatwianie prywatnych spraw, gdyż po prostu nie ma nic innego do roboty.
Węższy sondaż, na 100 osobach, ale z kręgów średniego szczebla zarządzania w City, potwierdza ustalenia Malachowskiego. Również w tym środowisku wiele osób cierpi na „przemęczenie nudą”. Wyłania się przy tym pewien model: nieufny szef pracuś nie daje podwładnym odpowiedzialnych zadań z obawy, że nie podołają. Początkowo proszą o coś do zrobienia, a kiedy otrzymują jakieś ogłupiające roboty papierkowe, przestają interesować się pracą i zaczyna się choroba. Najpierw symulowanie pracy, pozostawanie po godzinach, chociaż nie ma się nic do zrobienia, potem przemyślne przewlekanie terminów, wreszcie przerzucanie pracy na inne komórki.
REKLAMA
The Times podaje przykłady zbiorowego maskowania nieróbstwa. „Przechodnia marynarka” w szafie, którą wiesza się na oparciu krzesła, na biurku obok telefonu stawia się niedopitą kawę i rozkłada kilka dokumentów, a potem znika się na godzinkę lub dwie. Dzisiaj ja, jutro kolega, jak szef zajrzy, to aranżacja świadczy, że pracownik wyszedł po coś na chwilę.
Od czasu wprowadzenia zakazu palenia, w City pojawili się fałszywi nałogowcy. Nie palą, ale udają nałóg i co jakiś czas wyskakują na zewnątrz budynku „na papierosa”. Mnóstwo nowych możliwości daje też internet. Nie tylko można poczytać gazety lub rozwiązać krzyżówkę, ale można także zrobić zakupy, wybrać wczasy i poflirtować w sieci. „A skąd się wzięła taka popularność blogów ? Gdzie i kiedy powstaje większość wpisów na blogach? No...? „ – pyta retorycznie The Times.
Rafał Brzeski
REKLAMA
REKLAMA