Ekstraklasa: dwa miesiące przerwy i wystarczy. Kto sięgnie po tytuł "rycerzy wiosny"? Walka rusza na nowo

Zimowa przerwa dobiega końca, za nami dwa miesiące bez Ekstraklasy. Kto najlepiej przepracował ten czas, kto dokonał wzmocnień, a kto się osłabił? Czekamy na odpowiedzi, a runda wiosenna zapowiada się wybornie.

2017-02-10, 09:00

Ekstraklasa: dwa miesiące przerwy i wystarczy. Kto sięgnie po tytuł "rycerzy wiosny"? Walka rusza na nowo
Mecz Ekstraklasy . Foto: Legia.com/Janusz Partyka

Posłuchaj

Wisła Płock przed wznowieniem rozgrywek (Kronika Sportowa/Jedynka)
+
Dodaj do playlisty

Wiemy już, że system ESA37 zostanie z nami na kolejne dwa sezony. Trudno pisać o nim jednoznacznie z prostego powodu - cały czas budzi duże emocje, ma oczywiste wady i zalety, ale na pewno zdążyliśmy się już do niego przyzwyczaić i wiemy, czego się spodziewać.

Odliczanie można zakończyć - już w piątek piłkarze Ekstraklasy znów wrócą na boiska. Nie było przerwy w Premier League, do gry zdążyły już wrócić wszystkie z największych lig Europy. Teraz czas na Polskę.

Kandydatów do mistrzostwa nie brakuje

Do momentu podziału na grupę mistrzowską i spadkową kibice zobaczą jeszcze dziesięć kolejek. Ekstraklasę słusznie uważa się za jedną z bardziej nieobliczalnych lig, w której faworyci są głównie na papierze - boisko lubi jednak pisać swoje własne scenariusze. Ale w końcu między innymi za to kochamy piłkę, więc możemy rozpatrywać to jako wielki atut.

REKLAMA

Rzut oka na tabelę:

Źródło: printscreen z Ekstraklasa.tv Źródło: printscreen z Ekstraklasa.tv

I o ile możemy powiedzieć, że o tytuł najlepszej drużyny w Ekstraklasie wedle wszelkiego prawdopodobieństwa będą bić się Jagiellonia Białystok, Lechia Gdańsk, Legia Warszawa i Lech Poznań, tak reszta nie jest już tak oczywista.

- Jeśli chodzi o miejsca dające grę w europejskich pucharach, wiele zespołów będzie zainteresowanych. Myślę, że na dole też będzie gorąco, bo ten system powoduje, że praktycznie do końca, do 30. kolejki wszyscy walczą o to, aby załapać się do pierwszej ósemki, a później ci, którym się nie uda, będą musieli walczyć do końca po podziale punktów i będą mieli wiele stresujących spotkań. Myślę więc, że będzie ciekawie - powiedział przed startem rundy wiosennej Ekstraklasy Maciej Murawski, były piłkarz, a obecnie ekspert nc+.

Trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym na dystansie dziesięciu meczów zespół z Białegostoku roztrwoni przewagę 13 punktów nad pierwszym zespołem z grona tych, które znajdują się w dolnej połowie tabeli (to Korona Kielce). Lechia Gdańsk i Legia Warszawa mają jasny cel na ten sezon, w dodatku właśnie one dysponują pozornie najsilniejszymi kadrami z całej stawki.

Piąty przed rozpoczęciem rywalizacji Lech Poznań także wydaje się być na właściwej ścieżce, a podział punktów zadziała tylko na jego korzyść. W Poznaniu nikt nie patrzy w dół, oczekiwania kibiców, zarządu i ambicje zawodników Nenada Bjelicy (który zdążył już okrzepnąć w Polsce) nie pozwalają na nic innego, jak próbę gonitwy tych, którzy znaleźli się nad "Kolejorzem".

REKLAMA

W ósemce w tym momencie znajdują się jeszcze Termalica Bruk-Bet Nieciecza, Zagłębie Lubin, Pogoń Szczecin i Arka Gdynia. Postawa zespołu z Niecieczy to chyba największa niespodzianka tego sezonu, ale najtrudniejsze, czyli pokazanie, że potrafią utrzymać swoją świetną formę, dopiero przed nimi. Inaczej wygląda sytuacja dla piłkarzy Piotra Stokowca - grają poniżej oczekiwań, nie będąc już tak efektownymi i efektywnymi jak w ubiegłym sezonie. Ich strata do ścisłej czołówki nie jest jednak duża i wciąż mają szansę namieszać w szykach faworytów.

Powiązany Artykuł

Legia Lechia 1200 F.jpg
Ekstraklasa: chętnych czterech, mistrzostwo jedno

Wracając na moment do Białegostoku - kilka sezonów wcześniej Jagiellonia również była po jesiennej rundzie liderem. Na wiosnę grała jednak słabiej i ostatecznie zajęła wówczas czwartą lokatę, kwalifikując się do eliminacji Ligi Europy.

- W każdym meczu będziemy walczyć o pełną pulę. Najważniejsze będą spotkania w fazie play off, czyli po podziale punktów. Każde miejsce na podium, to też będzie sukces. Na pewno piłkarze muszą sobie też w głowie poukładać, że walczą do końca, bo też może być tak, że pierwsze miejsce nie będzie im pomagało, a będzie przeszkadzało. Ale gotowej recepty nie ma - dodał Kulesza, pytany jakie doświadczenia płyną z tamtego sezonu, gdy pozycji lidera nie udało się jednak obronić - powiedział prezes klubu Cezary Kulesza.

W zimowej przerwie nie doszło do tego, czego obawiano się najbardziej - osłabienia ekipy. Zawodnicy nie mają też poważniejszych urazów, po kontuzji wznowił już treningi pomocnik Karol Mackiewicz, który nie był na zgrupowaniu w Turcji.

REKLAMA

Wzmocniona została rywalizacja na dwóch pozycjach - w przerwie sezonu udało się pozyskać litewskiego skrzydłowego, reprezentanta tego kraju Arvydasa Novikovasa oraz szkockiego prawego obrońcę Ziggy'ego Gordona. Zawodnik z polskimi korzeniami może być naprawdę solidnym wzmocnieniem.

Pożegnania, powroty i nadzieje

Wiemy, że transfery nie są najmocniejszą stroną naszej ligi. Jedynym klubem, który zdecydował się wydać tej zimy większe pieniądze, była Legia Warszawa. Zaskoczenia nie ma, mistrz Polski musiał łatać dziury po tym, jak odeszli dwaj napastnicy - Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović.

W sumie warszawski klub dostał za swoich piłkarzy 6,9 mln euro, na nowe nabytki wydał 2,45 mln. Kibice będą przy ulicy Łazienkowskiej znów oglądać w akcji Artura Jędrzejczyka, interesująco zapowiada się młody Węgier Dominik Nagy. Hitem było jednak sprowadzenie reprezentanta Czech, Tomasa Necida. Wypożyczony z Bursasporu snajper jeszcze kilka lat temu nie miałby szans trafić do stolicy Polski, jego kariera jednak nieco wyhamowała i to było szansą Legii. 

Necid wystąpił 44 razy w reprezentacji Czech, dla której strzelił 12 goli.

REKLAMA

- Dla Legii Necid będzie dobrym transferem, a dla Tomasa mistrz Polski to odpowiedni klub. Jest zdolny strzelać co sezon w Ekstraklasie ponad 20 goli, o ile będzie zdrowy i otrzyma zaufanie od trenera i kolegów z zespołu - powiedział były trener młodzieżowej reprezentacji Czech, Verner Licka.

Źródło: x-news

Czy sprawdzi się w Ekstraklasie? Wydaje się, że stać go na to, by kibice zapomnieli o byłych już napastnikach.

Legia nie próżnowała, ale Lechia Gdańsk nie zamierzała biernie przyglądać się temu, co robi jeden z głównych rywali. 

REKLAMA

Duszan Kuciak, Ariel Borysiuk i Michał Mak - to zawodnicy dobrze znani z ligowych boisk, co do których jest duża szansa, że sprawdzą się w walce o jak najwyższą pozycję. Do tego dochodzi jeszcze jedna duża niewiadoma, ale z potencjałem, którego nie można nie docenić.

Gino van Kessel, 23-letni napastnik, w którym drzemie spory potencjał do tego, by zostać gwiazdą ligi. Mimo młodego wieku ma już spore doświadczenie, zdobył tytuł króla strzelców ligi słowackiej, ale przygoda ze Slavią Praga nie potoczyła się po jego myśli.

Gdańszczanie wypożyczyli go do końca sezonu, zagwarantowali sobie jednak prawo pierwokupu i jeśli z niego skorzystają, van Kessel zostanie najdroższym zawodnikiem w historii Ekstraklasy - Czesi chcą za niego 1,5 miliona euro. Na pewno czekamy na to, co pokaże reprezentant Curacao.

To próbka jego możliwości:

REKLAMA

Źródło: YouTube/Player Videos

Powiedzmy jednak jasno - rewolucji kadrowej nie było praktycznie nigdzie. Choć okno transferowe w Ekstraklasie trwa do końca lutego, polskie kluby większość najważniejszych ruchów przeprowadziły na jego początku, by dać zawodnikom więcej czasu na wkomponowanie się w zespół i przepracowanie okresu przygotowawczego.

Żaden z zespołów bardzo się nie osłabił. Za kim będą tęsknić kibice? 

W tej rundzie nie zobaczymy Takafumiego Akahoshiego z Pogoni Szczecin, Paulusa Arajuuriego z Lecha Poznań, Richarda Guzmicsa z Wisły Kraków - to największe nazwiska, które pożegnały naszą ligę, widzimy więc, że kręgosłupy zespołów nie zostały znacząco osłabione.

REKLAMA

Z najciekawszych transferów do klubów na pewno trzeba wyróżnić powrót Semira Stilicia do Ekstraklasy. Żaden z wyjazdów Bośniaka poza Polskę nie zakończył się sukcesem. Nie podbił Ukrainy, nie podbił Turcji ani Cypru. W Lechu i Wiśle pokazywał jednak, że niektóre jego zagrania przerastają tę ligę.

Można było zarzucać mu, że nie dysponował niesamowitą szybkością, nie walczył o piłkę i większość fizycznych pojedynków przegrywał. Ma jednak zupełnie inne atuty - na boisku widzi wszystko, potrafi rozmontować defensywę rywali jednym zagraniem, strzela i asystuje. Kibice Wisły powinni cieszyć się z tego powrotu.

Lech Poznań dokonał ciekawego ruchu, sprowadzając lewego obrońcę Wołodymyra Kostewycza z Karpat Lwów. Znaczy to, że Tomas Kadar zostanie przesunięty do środka defensywy? Kolejnym z zawodników, którzy mają wzmocnić rywalizację w zespole, jest Rumun Mihai Radut, nominalny lewoskrzydłowy.

Zima pod znakiem uzupełnień, co ze strony Bjelicy nie jest wielką niespodzianką, bo trener wielokrotnie podkreślał, że obecni piłkarze mają jeszcze spore rezerwy i dopiero pokażą, na co ich stać.

REKLAMA

Na szczycie i na dnie

Już pierwszy piątkowy mecz przypomni nam o tym, że fajerwerki w górnych rejonach tabeli i starcia gigantów nie są codziennością. Solą tej ligi są mecze takie jak Ruchu Chorzów z Cracovią. Trudno wskazać faworyta z prostego powodu - jeden i drugi zespół miał w poprzedniej rundzie swoje problemy. Chorzowianie przyzwyczaili do tego, że od kilku sezonów robią wynik ponad stan, borykając się przy tym z problemami finansowymi i kadrowymi. Cracovia miała na dobre zadomowić się w czołówce pod wodzą Jacka Zielińskiego.

Coś jednak się zepsuło, w jednej i drugiej drużynie, a do tego doszło jeszcze zamieszanie związane z Komisją Licencyjną, która ukarała "Niebieskich" odjęciem punktów. Zaległości w wypłatach, doniesienia o przekraczaniu nałożonego na klub limitu płacowego... Ruch jest w opałach, ale do tego można było się przyzwyczaić.

Cracovia może być faworytem na papierze, jednak przewidywanie wyniku tego spotkania może przypominać loterię - żadne rozstrzygnięcie nie będzie przesadnie zaskakujące. A poziom? Tutaj możemy zachować odrobinę dystansu, zwłaszcza, że momenty chaosu przytrafiają się przecież w ligach o znacznie wyższych aspiracjach.

Tutaj fragment spotkania mistrza Anglii z Manchesterem United, który pozwala chociaż na chwilę zapomnieć o kompleksach:

REKLAMA

Źródło: Facebook/To jest Ekstraklasa, tego nie zrozumiesz

Walka o utrzymania będzie bardzo ciekawa - poprzedni sezon pokazał, że nawet drużyny będące blisko grupy mistrzowskiej muszą błyskawicznie przestawić się na to, by w ostatnich kolejkach skupić się tylko na jednym, to jest na najbliższym meczu.

Górnik Łęczna, Ruch Chorzów, Śląsk Wrocław, czy może Korona, Piast albo Cracovia? Nie można przesądzać żadnego scenariusza, bo każdy z tych zespołów stać na to, by wiosną pokazać znacznie więcej.

"Nigdy nie spadnie" - kto będzie mógł zaintonować tę przyśpiewkę po ostatnim meczu sezonu? W tym momencie powiedzieć tego nie sposób, zwłaszcza przy podziale punktów, który powinien zniwelować różnice do tego stopnia, że gra zacznie się od początku. I nie będzie żadnych wymówek.

REKLAMA

We Wrocławiu i w Łęcznej wierzą w "nowe miotły" - na ławkę trenerską wracają Jan Urban i Franciszek Smuda. Szczególnie ciekawi jesteśmy, czy były selekcjoner reprezentacji będzie w stanie sprawić, że Górnicy uwierzą w siebie i wydobędą się ze strefy spadkowej.

Wiemy już, że na zobaczenie ich w akcji poczekamy tydzień dłużej - trudne warunki pogodowe doprowadziły do tego, że mecz z Zagłębiem Lubin został przełożony.

W drugim piątkowym meczu Lech Poznań podejmie Termalicę, więc z dolnych rejonów tabeli błyskawicznie przeniesiemy się do czołówki.

W piłce nożnej przez dwa miesiące może zmienić się bardzo wiele, mamy więc czyste karty, na których trzeba zacząć zapisywać rozdziały, które dostosują się do oczekiwań. Wiemy, że nie wszystkim uda się je spełnić, ale w jakich okolicznościach do tego dojdzie? Nie możemy doczekać się, żeby je poznać.

REKLAMA

Kolejka 21 - 10-13 lutego:

Ruch Chorzów - Cracovia 10 lutego, 18:00

Lech Poznań - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 10 lutego, 20:30

Wisła Kraków - Korona Kielce 11 lutego, 18:00

Arka Gdynia - Legia Warszawa 11 lutego, 20:30

REKLAMA

Wisła Płock - Śląsk Wrocław 12 lutego, 15:30

Lechia Gdańsk - Jagiellonia Białystok 12 lutego, 18:00

Pogoń Szczecin - Piast Gliwice 13 lutego, 18:00

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej